15-latek nie żyje. Utonął podczas zdobywania harcerskiej sprawności

1 dzień temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

Śledczy: opiekunowie stali na pomoście

Służby zostały poinformowane o wypadku o godz. 1.15. Policja ustaliła, że harcerz próbował przepłynąć jezioro, by zdobyć jedną ze sprawności harcerskich. Po dotarciu na drugi brzeg miał rozpalić ognisko.

— Policjanci, którzy udali się w rejon jeziora, Ośno ustalili, że 15-latek, który był poddany próbie harcerskiej, zniknął pod wodą. Miał za zadanie przepłynięcie wpław jeziora i rozpalenie ogniska na drugim brzegu. Obecni podczas tej próby opiekun i ratownik WOPR podjęli czynności ratunkowe, ale nie poradzili sobie sami, wezwali służby — przekazał Polskiej Agencji Prasowej asp. sztab. Maciej Borowski z Komendy Powiatowej Policji w Wolsztynie.

Według "Gazety Wyborczej" chłopiec miał przepłynąć przez kilometr w mundurze i butach. Początkowo przekazywano informacje, że harcerz miał asekurację w postaci ratownika i opiekuna płynących łodzią obok niego. Jednak śledczy ustalili, że oba te osoby znajdowały się na brzegu. — Opiekun i ratownik stali na pomoście. Gdy harcerz zniknął pod wodą, wpadli w panikę. Dopiero wtedy użyli łodzi. Tyle że łódź nie była wyposażona w żaden sprzęt ratunkowy — wynika z ustaleń służb, cytowanych przez "Gazetę Wyborczą".

Rodzice 15-latka oraz społeczność harcerska oczekują wyjaśnień. W trakcie trwającej już sekcji zwłok ma zostać ustalona przyczyna śmierci nastolatka, a dalsze czynności śledcze mają określić szczegóły tej tragicznej nocy.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Działania służb i pierwsze zatrzymania

W związku z tragicznym wydarzeniem zatrzymano dwie osoby — opiekuna obozu oraz ratownika wodnego. Obaj w czwartek wieczorem usłyszeli zarzuty. TVN24 informowało także, że wobec opiekuna zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze. Ma on m.in. zakaz kontaktowania się z osobami z obozu i dozór policji.

Władze harcerskie zapewniają o pełnej współpracy w celu wyjaśnienia zdarzenia. — Jesteśmy obecnie skoncentrowani na pełnej współpracy ze służbami w zakresie wyjaśniania okoliczności tego wypadku — oświadczył harcmistrz ZHR Adam Paczna.

Choć śledztwo wciąż trwa, ujawniane szczegóły sugerują poważne zaniedbania w organizacji i zabezpieczeniu próby harcerskiej.

Przeczytaj źródło