- Ministerstwo Zdrowia przedstawiło wstępne propozycje zmian w wynagrodzeniach, obejmujące m.in. wprowadzenie limitów zarobków dla lekarzy na kontraktach oraz wyhamowanie wzrostu płac
- Choć resort zapewnia, że to dopiero początek prac, dyrektorzy szpitali podkreślają, że samo uporządkowanie zasad wynagradzania medyków nie wystarczy, by wyciągnąć szpitale z finansowego kryzysu
- Projekt zmian jest na bardzo wczesnym etapie i ma być przedmiotem dalszych rozmów w Zespole Trójstronnym. Kolejne posiedzenie zaplanowano na wtorek 18 listopada
48 tysięcy złotych. Dla anestezjologa czy lekarza na SOR to może być za mało
Ministerstwo Zdrowia zaproponowało górny limit zarobków na kontraktach, który miałby wynieść 240 zł za godzinę. Daje to ok. 36,5 tys. zł miesięcznie w przeliczeniu na etat, z zastrzeżeniem, że w uzasadnionych przypadkach kwota ta mogłaby sięgnąć maksymalnie 48 tys. zł. Zasada ta miałaby obowiązywać w placówkach finansowanych z pieniędzy NFZ.
Jak dyrektorzy patrzą na próbę uregulowania przez resort wynagrodzeń medyków?
- Jestem zwolenniczką określenia widełek płacowych pracowników ochrony zdrowia, ale za korzystniejsze uważam np. określenie tego, że szpitale nie będą mogły przeznaczyć na koszty osobowe konkretnego procenta przychodu z NFZ. Ministerstwo zaproponowało CAP na poziomie 36-48 tysięcy złotych. Z perspektywy szpitala w Siemianowicach Śląskich to zbyt wysokie stawki - mówi Rynkowi Zdrowia Marta Nowacka, prezeska Zarządu Szpitala Miejskiego w Siemianowicach Śląskich Sp. z o.o. oraz prezeska Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego.
Edward Piechulek, dyrektor szpitala w Oświęcimiu, zwraca uwagę, że choć dobrze wynagradzani specjaliści na kontraktach wypracowują dla placówek realne zyski, kwestie dotyczące ich wynagrodzeń wymagają szerszego spojrzenia. Podkreśla, że pewne zasady w tym zakresie powinny zostać uregulowane systemowo, a jeśli rząd i środowisko medyczne osiągną porozumienie, regulacje te powinny obowiązywać jednolicie we wszystkich podmiotach. Jak zaznacza: „nawet w systemie prywatnym”.
Zdaniem Marka Tombarkiewicza, dyrektora Szpitala Specjalistycznego Ducha Świętego w Sandomierzu, wysokie zarobki na kontraktach dotyczą tak naprawdę kilku wąskich specjalizacji, gdzie wykonuje się wysokospecjalistyczne świadczenia. Szpitale często na tym zarabiają, co pozwala im równoważyć straty w innych obszarach np. ginekologii i położnictwie.
- Obie strony na tym korzystają, a szpital może dzięki temu pokryć straty generowane przez inne oddziały i o tym trzeba głośno mówić. Wprowadzenie limitów może skutkować ograniczeniem dostępu, jeśli skłoni lekarzy do ograniczenia liczby realizowanych świadczeń. Z wyłączeniem wąskospecjalistycznych dziedzin jestem jednak przeciwnikiem tzw. medycyny walizkowej - zauważa Marek Tombarkiewicz.
Czy limity wynagrodzeń dla lekarzy na kontraktach, zaproponowane przez Ministerstwo Zdrowia, przyniosą szpitalom znaczące oszczędności?
- Nie sądzę. Wysokie wynagrodzenia to problem zastępczy – prawdziwe przyczyny kryzysu finansowego systemu ochrony zdrowia leżą gdzie indziej - ocenia Tomasz Kopiec, dyrektor szpitala im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie.
- W przypadku mojego szpitala koszty wynagrodzeń lekarzy kontraktowych przekraczające limity ministerialne to około 3 mln zł, podczas gdy ci sami lekarze generują dla placówki przychody na poziomie 18 mln zł - dodaje.
Anna Gil, dyrektorka Szpitala im. św. Łukasza w Końskich, podkreśla, że propozycje Ministerstwa Zdrowia stanowią realny zwrot w dyskusji o tzw. sufitach płacowych, która trwa od wielu lat. Jej zdaniem kierunek zmian może poprawić stabilność finansową szpitali publicznych, jednak tylko pod warunkiem równoległego podniesienia i urealnienia wycen świadczeń, wprowadzenia większej elastyczności wobec specjalizacji deficytowych oraz ograniczenia części wymogów formalnych. Bez takich działań, jak ocenia, system może co prawda chwilowo odetchnąć, ale jednocześnie narazić się na spadek dostępności świadczeń i wydłużenie kolejek.
Pytana o to, czy zaproponowana przez resort stawka 240 zł za godzinę – co przekłada się na około 36–40 tys. zł miesięcznie – odpowiada rynkowym realiom, wskazuje, że „częściowo tak”.
- Ta kwota jest wyższa niż mediana kontraktów, czyli ok. 24,6 tys. zł miesięcznie, ale niższa niż stawki w deficytowych specjalizacjach i na dyżurach, gdzie kontrakty potrafią sięgać 100–300 tys. zł miesięcznie. W wielu poradniach i oddziałach taka stawka będzie akceptowalna, ale np. w SOR, anestezjologii, radiologii czy intensywnej terapii może być zbyt niska, by utrzymać kadrę - zauważa nasza rozmówczyni.
Pustki w kasie NFZ. Czas na rozmowę z ministrem finansów
Przypomnijmy, 27 października, podczas prezydium Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia, resort przedstawił propozycje dotyczące zmian w ustawie o minimalnych wynagrodzeniach medyków. Zaproponował także m.in. wprowadzenie limitu zarobków dla lekarzy na kontraktach czy wyhamowanie tempa wzrostu płac. 7 listopada minął termin na nadsyłanie uwag do propozycji zmian w ustawie o minimalnych wynagrodzeniach.
Resort zaznaczył, że propozycje są na bardzo wstępnym etapie prac nad kierunkami ewentualnych zmian legislacyjnych i będą one przedmiotem dyskusji na kolejnym spotkaniu zespołu trójstronnego 18 listopada.
"Zarówno pierwotny kształt ustawy wynagrodzeniowej, jak i wszystkie dotychczasowe projekty nowelizacji były wypracowywane w ramach działalności trójstronnego zespołu. Propozycje przedstawione na posiedzeniu prezydium zespołu to efekt postulatów różnych środowisk, w tym związków zawodowych i organizacji pracodawców" - zaznaczyło Ministerstwo w komunikacie z 5 listopada.
Z całego kraju od dyrektorów szpitali płyną sygnały, że ze względu na to, że NFZ nie płaci im na bieżąco, są zmuszeni przesuwać w czasie planowe przyjęcia i zabiegi. Dużym ciężarem są też dla szpitali koszty wynagrodzeń.
Federacja Przedsiębiorców Polskich wystosowała wniosek o udział w posiedzeniu plenarnym zespołu trójstronnego przedstawiciela Ministerstwa Finansów w randze podsekretarza stanu lub sekretarza stanu, powołując się przy tym na art. 3 Regulaminu Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia.
Zdaniem FPP: "wskazana w komunikacie kwota w żaden sposób nie umożliwi zapewnienia ciągłości dostępu do świadczeń. Obecnie z całego kraju płyną doniesienia dotyczące kolejnych ograniczeń związanych z realizacją świadczeń. W wielu ośrodkach pojawiają się opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń. Wartość przeterminowanych płatności na rzecz dostawców szpitali rośnie".
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat:

4 dni temu
18




English (US) ·
Polish (PL) ·