6:0 dla Barcelony! Wielki dzień Lewandowskiego

1 miesiąc temu 35

FC Barcelona rozgrywała swój pierwszy domowy mecz w sezonie w nietypowej scenerii, bo na małym, kameralnym Estadi Johan Cruyff. Kibice nastawiali się na wymagające spotkanie, że Valencia będzie w stanie postraszyć mistrza. Tym bardziej że brakowało w kadrze Lamine'a Yamala z powodu problemów z plecami. Ale pozostali piłkarze "Blaugrany" stanęli na wysokości zadania.

Zobacz wideo Robert Lewandowski przygasa? Żelazny: W meczach kadry on po prostu nie mógł więcej

Pełna dominacja Barcelony, zero jakości w Valencii

Od pierwszej akcji Barcelona narzuciła swoje warunki i robiła wszystko, by brak Yamala był jak najmniej odczuwalny. Dużą aktywnością wykazywali się skrzydłowi, czyli Marcus Rashford i debiutujący Roony Bardghji. Za to pierwsze skrzypce w środku pola grał Fermin Lopez. On najczęściej bawił się z piłką i szukał koronkowych zagrań z Ferranem Torresem.

Świetną sytuację w pierwszych minutach miał Ferran, ale jego lob w sytuacji sam na sam wylądował na górnej siatce. Później Barcelona oddała kilka strzałów, ale żaden z nich nie był tak dobry jak próba Torresa.

Pierwszy gol padł dopiero w 29. minucie. Pau Cubarsi zagrał długą piłkę, sprytnie przedłużył to podanie Ferran i dzięki temu Fermin znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i pokonał go pewnym strzałem po ziemi.

Do przerwy Barcelona miała pełną kontrolę nad boiskiem, ale brakowało lepszych sytuacji. Valencia nie miała argumentów, by nawet podejść pod pole karne mistrza Hiszpanii. Do tego pasywnie zachowywała się w obronie. Prosiła się o pogrom.

Zabójczo skuteczna Barcelona, świetna zmiana Lewandowskiego

I w drugiej połowie do tego pogromu doszło, "Blaugrana" urządziła festiwal bramkowy. Zaczął go Raphinha w 53. minucie. Dopadł do ostro zagranej piłki przez Rashforda i na wślizgu wbił piłkę do siatki. Trzy minuty później z dubletu mógł cieszyć się Fermin, popisał się efektownym strzałem z dystansu. Tych goli zapewne byłoby więcej, ale dwie znakomite okazje zmarnował Ferran Torres.

W 66. minucie mieliśmy już 4:0 dla gospodarzy, drugiego gola strzelił Raphinha. Wykorzystał błąd defensywny słabej dziś Valencii i uderzył bez zastanowienia z powietrza w polu karnym.

Chwilę później na boisko wszedł Robert Lewandowski, który niedługo potem wreszcie wpisał się na listę strzelców w La Lidze. To była 76. minuta. Dostał prostopadłą piłkę od Daniego Olmo i w sytuacji sam na sam przymierzył w samo okienko bramki Valencii. Piłka po strzale Polaka odbiła się jeszcze od poprzeczki, ale finalnie Barcelona mogła cieszyć się z piątego gola w tym meczu.

Mimo wysokiego prowadzenia Barcelonie było mało, chciała więcej. I strzeliła szóstą bramkę. Jej autorem był Lewandowski. To był trzeci dublet piłkarza "Blaugrany" dzisiaj. Polak znalazł się w sytuacji sam na sam po podaniu wracającego po zerwaniu więzadeł w kolanie i roku przerwy Marka Bernala. Efektownie podciął piłkę i przelobował golkipera Valencii. Lewandowski wrócił do strzelania w wyśmienitym stylu.

Barcelona rozbiła Valencię aż 6:0. To najlepszy i jednocześnie najłatwiejszy mecz Barcelony w pierwszej części sezonu. Pokazała siłę przed startem Ligi Mistrzów.

Przeczytaj źródło