76-latek zagryziony przez psy? Syn: policjant spytał mnie, czy mam mocne nerwy

2 tygodni temu 21

Data utworzenia: 23 października 2025, 5:30.

— Policjant poprosił, bym pojechał na oględziny ciała taty, bo tato zmarł. Pytał mnie, czy mam silne nerwy — mówi nam Dominik Świątczak, syn pana Jerzego. Jego ojciec 17 października został znaleziony martwy we wsi Karnice pod Poddębicami (woj. łódzkie). Na ciele 76-latka widoczne były ślady pogryzienia, co doprowadziło do podejrzeń, że do jego śmierci mogły przyczynić się psy z gospodarstwa pani Krystyny, w pobliżu którego natrafiono na zwłoki.

Tragedia pod Poddębicami wstrząsnęła całą rodziną pana Dominika. Foto: - / Fakt.pl

Seniorka od lat jest właścicielką stada psów, które swobodnie biegają po okolicznych polach i lasach. Czy to one przyczyniły się do śmierci 76-latka? Na to pytanie odpowie zaplanowana na czwartek (23 października) sekcja zwłok.

Większość zwierząt trafiła do schroniska, mają przejść badania weterynaryjne. Natomiast 21 października Powiatowy Inspektorat Weterynarii podjął decyzję o odebraniu kobiecie reszty psów. Ale nie jest to wcale takie proste.

— Było już kilka prób, ponieważ nie chciano nas wpuścić na teren posesji. Poza tym nie jest to takie proste, ponieważ psy biegają swobodnie i uciekają w pola — mówił nam burmistrz gminy Poddębice Piotr Paweł Sęczkowski.

Tragedia pod Poddębicami. Syn pana Jerzego mówi o tragedii ojca

Tego dnia pan Jerzy wyszedł z domu około godz. 10, a o godz. 15.40 z synem seniora skontaktował się policjant.

— Poprosił, bym pojechał na oględziny ciała taty, bo tato zmarł. Pytał mnie, czy mam silne nerwy. Zajechaliśmy przed posesję pani Krystyny. Zwłoki taty były przykryte jakimś szmatami. Leżał na plecach — opowiada pan Dominik Świątczak (38 l.). Wspomina, że ubranie na ojcu było w strzępach, a ciało miało straszne obrażenia.

— Przyznaję, choć uważam się za odpornego człowieka, to aż mnie cofnęło... Pięć lat temu pochowałem swoją mamę. Była pandemia i w życiu się bym nie spodziewał, że nie będę się mógł z nią pożegnać. A teraz w taki sposób odchodzi tata — mówi łamiącym się głosem.

— Tato leżał około dziesięciu metrów od bramy wejściowej na posesję, rower pewnie ze czterdzieści, pięćdziesiąt metrów dalej, czapka taty około pięciu metrów od zwłok, koło drzewa — opisuje pan Dominik.

I próbuje sobie odtworzyć ostatnią drogę ojca. Pewnie jak zwykle jechał rowerem, lubił po drodze przystanąć, porozmawiać. Zagadnął znajomego, kogoś, kto pracował na polu. — Tego przedpołudnia tato na pewno był u znajomych. Nie wiadomo, jak długo, może z godzinę — przypuszcza pan Dominik. — Być może przystanął też, by porozmawiać z panią Krystyną. Ona nieraz do niego wychodziła — wspomina.

Czy psy z gospodarstwa odpowiadają za tragedię pod Poddębicami?

Syn czeka na wyniki sekcji zwłok, które, jak ma nadzieję, dadzą odpowiedź, co było przyczyną śmierci jego ojca. Nie wyklucza jednak najgorszego scenariusza. — Mogły na niego napaść psy pani Krystyny. W ubiegłym roku dopadły sarnę, biegały tu po drodze, którą my codziennie dzieci odprowadzamy do szkolnego autobusu — pokazuje. — Zgłoszenie na policję było, ale tylko telefoniczne. Mówiliśmy, że psy biegają, bo to jest tak z lat. Raz ich jest kilka, innym razem kilkanaście. To nie może tak trwać — mówi mężczyzna.

— Mojemu tacie życia już nie wrócę, ale mówię o tym, co go spotkało, bo chciałbym, żeby tej pani odebrano psy. Do czego to wszystko prowadzi? Ma dojść do kolejnego nieszczęścia. Starsza osoba ma zginąć, dziecko ma zginąć? Dlaczego w Polsce musi być tak, że dochodzi do tragedii i dopiero wtedy reagują urzędy. Teraz znalazła się opieka społeczna, zajął się ktoś właścicielką psów. Ona wymaga pomocy, ale trzeba też wyłapać zwierzęta. Wzięto te, które były w domu, a tych wałęsających się koło zabudowań nie zabrano. Chcę, żeby w okolicy było bezpiecznie, żeby nie było tak, że one wrócą do właścicielki. Chodzi o przyszłość ludzi w okolicy, o to, czy nie będziemy bać się o swoje życie, o to, czy możemy wyjść z domu.

Zobacz także: Zapadła decyzja w sprawie psów z Karnic. "Zrobimy to jeszcze dzisiaj"

/6

- / Archiwum prywatne

Nie milkną echa na temat makabrycznej śmierci pana Jerzego pod Poddębicami, którego ciało odnaleziono z widocznymi śladami pogryzienia.

/6

- / Fakt.pl

Syn tragicznie zmarłego seniora opisał "Faktowi", co dokładnie zobaczył na miejscu.

/6

- / Fakt.pl

Gospodarstwo, w którego pobliżu doszło do tragedii.

/6

- / Fakt.pl

Psy mieszkające na posesji nie były zabezpieczone.

/6

- / Fakt.pl

Zwierzęta w każdej chwili mogły wybiec z posesji.

/6

- / Fakt.pl

Na miejscu mieszkało dziewięć psów.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło