Przy okazji październikowego zgrupowania reprezentacji Polski zahaczamy o datę, która jest wyjątkowa i bardzo ważna dla historii polskiego futbolu. Wtedy dzieją się prawdziwe piłkarskie cuda na naszych stadionach. Wielkie reprezentacje i europejskich gigantów dopada niemoc. 11 października to dzień ikoniczny dla polskiego sportu. Nieoficjalnie można go nazywać Narodowym Dniem Futbolu.
Fot. Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl
11 października nie raz był dla reprezentacji Polski dniem naprawdę udanym i szczęśliwym. Wtedy wygrywali mecze eliminacji Euro lub mundialu, które przeszły do historii polskiej piłki jako jedne z najlepszych i największych.
Zobacz wideo Reprezentacja Polski ma następcę Lewandowskiego? Żelazny: Zmierzamy w czarną dziurę
Najszczęśliwszy dzień dla polskiej piłki. To powinno być święto
Dobra passa w meczach rozgrywanych 11 października zaczęła się niepozornie, bo od meczu w 2003 r. na koniec eliminacji do mistrzostw Europy. Polska wygrała wtedy z Węgrami w Budapeszcie 2:1. Dubletem popisał się Andrzej Niedzielan. W samych eliminacjach niewiele to dało. Biało-Czerwoni nie awansowali do baraży, ponieważ sensacyjnie Łotwa ograła tego samego dnia Szwecję 1:0 i to ona przedłużyła swoje szanse na miejsce na turnieju w Portugalii.
Trzy lata później Polska mierzyła się z Portugalią w Chorzowie. Portugalią, która została niedawno na mundialu w Niemczech czwartą drużyną świata. 11 października 2006 r. przeszedł do historii jako dzień, kiedy Polska zagrała jeden ze swoich najlepszych meczów w historii, przez wielu wskazywany jako najlepszy w XXI w. Portugalczycy wyglądali, jakby zgubili się we mgle, a Polacy grali jak natchnieni. Szybki dublet Euzebiusza Smolarka wprowadził wszystkich na Stadionie Śląskim i przed telewizorami w stan istnej euforii. "Dwa! Dwa! Dwa zero! Ależ akcja, ależ dzień Ebiego!" - te słowa Dariusza Szpakowskiego do dziś brzmią, jakby człowiek słyszał je dopiero wczoraj. Tuż przed końcem meczu kontaktową bramkę zdobył Nuno Gomes, ale było już za późno dla Portugalii. Sensacyjne i piękne zwycięstwo Biało-Czerwonych 2:1 stało się faktem. Po wrześniowym falstarcie eliminacji do Euro 2008 nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw.
W 2008 r., również 11 października, Polacy grali z Czechami w ramach eliminacji do mundialu w RPA. To był kolejny znakomity mecz polskiej kadry za kadencji Leo Beenhakkera. Paweł Brożek dał prowadzenie w pierwszej połowie, a wynik w drugiej podwyższył Jakub Błaszczykowski. Czesi złapali kontakt pod koniec meczu, ale zabrakło im czasu i sił, by wyrównać. Po tym meczu wydawało się, że Biało-Czerwoni są na dobrej drodze do awansu na mistrzostwa świata, ale dalsza część eliminacji to była katastrofa. Niemniej to zwycięstwo z Czechami jest warte zapamiętania.
W 2011 r. Polska rozegrała sparing z Białorusią w ramach przygotowań do Euro 2012. Polacy wygrali 2:0 Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego. Nie był to mecz z renomowanym rywalem, ale to zwycięstwo pozwoliło podtrzymać serię udanych spotkań 11 października.
Za to w 2014 r. udało się napisać kolejną wspaniałą historię i pierwszy raz wygrać z Niemcami. To spotkanie zyskało status legendarnego, po którym polska kadra narodziła się na nowo. Strzał głową Arkadiusza Milika i gol Sebastiana Mili w doliczonym czasie gry na Stadionie Narodowym na zawsze będą w pamięci polskich kibiców, razem z okrzykiem Mateusza Borka po golu Mili: "Polska dwa, Niemcy zero!". Będziemy też pamiętać efektowne interwencje Wojciecha Szczęsnego - gdyby nie on, to nie udałoby się wygrać z ówczesnymi mistrzami świata. To był mecz, po którym można było się zakochać w naszej reprezentacji. W ciągu 90 minut znów piłkarze zostali herosami.
Tego samego dnia rok później udało się zamknąć eliminacje do Euro 2016 zwycięstwem z Irlandią 2:1. To dało awans na turniej, który był potrzebny tej kadrze jak tlen. Prawie 58 tys. kibiców na trybunach Narodowego, Lewandowski sięgający po koronę króla strzelców reprezentacji. To był cudowny wieczór dla polskiej piłki.
Dwa lata później udało się podtrzymać serię wygranych meczów 11 października dzięki zwycięstwu z Armenią 2:1. To był mecz kuriozalny, Polacy musieli walczyć o trzy punkty praktycznie do ostatniej akcji. Wygraną zapewnił w końcówce Lewandowski strzałem głową. Polacy w tamtym nie byli sobą, co było zaskakujące. Kilka dni wcześniej z Danią wyglądali naprawdę dobrze. Na szczęście udało się zwyciężyć z Ormianami.
Ostatnim meczem rozegranym 11 października było spotkanie z Włochami w Gdańsku w 2020 r. w drugiej edycji Ligi Narodów. To było jedno z lepszych spotkań Polski za kadencji Jerzego Brzęczka, szczególnie w defensywie. Udało się zatrzymać Italię, był bezbramkowy remis.
Zobacz też: 21-letni Polak zadebiutował w Interze Mediolan! Co to był za strzał
Historia pokazuje zatem, że 11 października los nam sprzyja, a w Polaków wstępują dotychczas nieznane nikomu siły. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić z tego święto polskiej piłki, by ustanowić Narodowy Dzień Futbolu. Funkcjonuje on w pewnym sensie nieoficjalnie, bo jest tego dnia masa wspomnień, kibice chętnie oglądają nagrania z tamtych meczów, krążą one w social mediach. To dzień, w którym zawsze czuć dumę z reprezentacji i silną więź z drużyną.

1 miesiąc temu
25



English (US) ·
Polish (PL) ·