We wtorek rano Donald Tusk poinformował w mediach społecznościowych o ośmiu osobach podejrzewanych o przygotowania aktów dywersji, które ABW zatrzymała w ostatnich dniach. Jacek Dobrzyński na konferencji prasowej kilka godzin później przekazał, że wśród zatrzymanych jest 21-letni obywatel Ukrainy Danylo H., który mieszkał pod Warszawą i pracował jako magazynier i prowadził działalność wywiadowczą w Polsce i Rumunii.
"Do zatrzymania doszło w efekcie wspólnych działań prowadzonych przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego ze służbami rumuńskimi (SRI), skierowanych przeciwko agresywnej aktywności rosyjskich służb specjalnych. Równocześnie na terenie Rumunii zatrzymano dwóch innych obywateli Ukrainy, którzy ściśle współdziałali z podejrzanym Danylo H." - czytamy w komunikacie ABW. Mężczyźnie postawiono zarzut popełnienia przestępstwa z art. 130 par. 7 i 8 kk, tj. działanie na rzecz rosyjskiego wywiadu przeciwko RP, poprzez przygotowania do dokonania aktów sabotażu polegających na nadawaniu do Ukrainy przesyłek zawierających materiały wybuchowe i niebezpieczne. Ukrainiec został aresztowany na trzy miesiące. Rzecznik dodał, że może mówić wyłącznie o tworzeniu szlaku wysyłki niebezpiecznych materiałów, ale nie może mówić o celach i tym, gdzie ładunki wybuchowe mogły trafić.
- Rosyjskie służby cały czas działają. My jako Polska jesteśmy na pierwszej linii ostatnią flanką nowoczesnej Europy. To tutaj rozpoczyna się ich działanie, to tutaj próbują pozyskiwać swoich agentów. Nie ma znaczenia wiek, bo już nastolatkowie są werbowani przez rosyjskie służby. Mówimy tutaj o dywersji, sabotażu, dezinformacji - tłumaczył Dobrzyński.
Łącznie, jak mówił rzecznik ministra, polskie służby zatrzymały 55 osób działających na szkodę Polski, na zlecenie rosyjskiego wywiadu.
Artykuł jest aktualizowany.








English (US) ·
Polish (PL) ·