Analityk: Nigdy nie byliśmy gospodarką przemysłową. To jest pewien mit

1 miesiąc temu 27

Grzegorz Siemionczyk to główny analityk money.pl od 2024 r. i dziennikarz ekonomiczny z wieloletnim doświadczeniem. Laureat nagród Grand Press Economy oraz Nagrody Dziennikarskiej im. Mariana Krzaka. W "Horyzontach" Siemionczyk odsłania tajniki polskiej gospodarki, zarobków Polaków oraz wyjaśnia, co czeka nas w przyszłości.

Grzegorz Siemionczyk w programie "Horyzonty"

- Nigdy nie byliśmy gospodarką przemysłową. To jest pewien mit i trochę jest też kwestia definicyjna - mówi Grzegorz Siemionczyk, zapytany o swój niedawny artykuł dotyczący tego, że polska gospodarka jest w dużej mierze oparta na usługach.

Doganiamy Japonię, a wciąż czujemy się biedni || Grzegorz Siemionczyk #27

- Nie jest tak, że te usługi nie były dominujące już wcześniej. To właśnie jest kwestia definicyjna, ponieważ w tym sektorze przedsiębiorstw i danych strukturalnych do usług się zalicza pewne rzeczy, a inne rzeczy, które ewidentnie są usługami, tam nie są - podkreśla.

Przemysł już nie taki jak kiedyś

Siemionczyk wskazuje też, że mitem jest postrzeganie przemysłu jako "stabilnego" filara gospodarek dla pracowników. Jego zdaniem, silny, rozwijający się przemysł to taki, który zatrudnia coraz mniej.

- W Chinach 200 mln ludzi to są tak zwani pracownicy elastyczni, nieetatowi. Duża część to pracownicy w przemyśle. Nowoczesny przemysł jest tak mocno zoptymalizowany, zautomatyzowany. Chcą mieć pracowników, których zatrudnią na chwilę i potem ich zwolnią. To, że przemysł tworzył jakieś dobre, wartościowe miejsca pracy, już dawno nie jest prawdą. Tworzy, dla wąskiej grupy inżynierów, którzy są potrzebni i bardzo dobrze zarabiają. Ale cała reszta nie jest w jakiejś bardziej komfortowej sytuacji niż ci z sektora usługowego - tłumaczy analityk.

Polacy doświadczeni szokiem inflacyjnym

Siemionczyk komentuje też m.in. kwestię postrzegania przez Polaków zarobków i wartości pieniędzy. Jak wskazuje, szok inflacyjny bardzo mocno wpłynął na te nastroje. - To się trochę wiąże z tym, co ekonomiści nazywają iluzją nominału albo iluzją pieniądza. My myślimy w cenach bieżących, myślimy o sumie pieniędzy, a nie o wartości tych pieniędzy. Przecież nie dostrzegamy zmian realnych tak dobrze, jak widzimy zmiany nominalne w gospodarce, a jak już je zaczynamy dostrzegać, to z bardzo dużym opóźnieniem - wyjaśnia.

I wydaje mi się, że ciągle jeszcze jest trochę ten element pamięci po tej wysokiej inflacji, że ludziom się wydaje, że zubożeli, nawet jeśli to nie jest prawdą. Nawet jeśli dochody zaczęły już tam rosnąć - wskazuje Siemionczyk. - Wartość naszych majątków realna, realna wartość naszych aktywów finansowych, naszych oszczędności ciągle jest mniejsza niż była przed tym szokiem inflacyjnym - dodaje.

- Jeśli ktoś zbierał, oszczędzał na mieszkanie, miał odłożone 200 tysięcy złotych, to te 200 tysięcy złotych nie wystarczą mu teraz na takie mieszkanie, na jakie by mu wystarczyły w 2019 roku. Albo na taki sam samochód na przykład - podkreślał.

Siemionczyk wskazał też problem demograficzny Polski.Żyjemy za krótko jak na kraj o tym poziomie dochodu. Coś tu jest nie tak - twierdzi analityk. Przypomina też, że liczba ludzi w wieku nastoletnim spadła o ponad 40 proc. - i są to niepokojące dane.

Przeczytaj źródło