Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
W tekście umieszczono linki reklamowe naszego partnera
Jednostka specjalna "Prymar" wchodząca w skład ukraińskiego wywiadu wojskowego na przełomie kwietnia i maja przeprowadziła kilka spektakularnych ataków na elementy rosyjskich systemów przeciwpowietrznych na Krymie. Wykorzystali do tego nisko lecące drony uderzeniowe, uderzając w cele oddalone o 100 km od linii frontu.
Teraz Ukraińcy powtórzyli ten wyczyn, biorąc na cel systemy przeciwlotnicze głęboko w Donbasie, a konkretnie "wzdłuż osi Donieck". Ukraińskie drony uderzyły w stacje radarowe i wyrzutnie, a według komunikatu i materiałów wideo udało się porazić:
- trzy radary 48IA6-K1 Podlet (ok. 5 mln dol. za sztukę);
- dwa radary 1Ł119 Niebo-SWU (szacowany koszt 100 mln dol. za sztukę);
- dwie wyrzutnie systemu S-300 (120-150 mln dol. za baterię z 12 wyrzutniami i stacją radarową);
- radar P-18 (3,6 mln dol. za sztukę).
Ten ostatni sprzęt pamięta co prawda jeszcze czasy Związku Radzieckiego (pierwsze wdrożenie w 1970 r.), a jego jednostkowa wartość to 3,6 mln dol. Choć w późniejszym czasie radar P-18 doczekał się kilku modyfikacji, obecnie nie jest już produkowany. Mimo to każdy taki system jest na wagę złota i wbrew pozorom jego wartość znacząca przekracza cenę wyrzutni czy pocisków systemów przeciwlotniczych.
Radarów nie da się łatwo zastąpić
Choć wydawać by się mogło, że najważniejszym elementem systemu obrony powietrznej są wyrzutnie i pociski przechwytujące, w rzeczywistości kluczowe są radary, do jakich podpiąć można daną baterię. Wynika to z kosztu pojedynczego urządzenia liczonego w dziesiątkach milionów dolarów, a do tego czas oczekiwania wynosi kilka lat.
Oprócz tego warto pamiętać, że jest ograniczona liczba producentów radarów, a ze względu na duże zapotrzebowanie, nie da się kupić radaru do baterii przeciwlotniczej "z półki". Więcej o tym przeczytacie w oddzielnym materiale na łamach Komputer Świata.
Szukacie przydatnego gadżetu? To sprawdźcie oferty na te popularne lornetki w cenie do 300 zł: