Atak rosyjskich dronów. Surowa ocena Czaputowicza. "Polska nieprzygotowana"

1 miesiąc temu 27

Były minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz ocenił, że incydent z rosyjskimi dronami pokazał słabość polskiego systemu obrony. - Rosja dostała jeden sygnał i temu ten atak służył - mówił w rozmowie z RMF FM.

Jacek Czaputowicz Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Odstraszanie nie działa

Czaputowicz zwrócił uwagę, że doktryna odstraszania w tym przypadku nie zadziałała. - Po pierwsze nie odstraszamy Rosji, bo zdecydowała się zaatakować mimo doktryny odstraszania, że tu NATO będzie bronić terytorium - stwierdził. Porównał też reakcję polskiej armii do sytuacji, w której "na muchy używa się armat". Były szef MSZ nazwał atak "ustawką" i ostrzegł, że kolejnym krokiem mogą być drony bojowe. Jego zdaniem Polska nie odpowiada stanem siły militarnej na potencjał Rosji. - My nie mamy arsenału. Jakbyśmy zaczęli takie działania prowadzić, to Rosja mogłaby wystrzelić nie 20 dronów nieuzbrojonych, a 220 uzbrojonych na 100 polskich miast i wtedy by się to skończyło. My nie możemy produkować, jesteśmy niesłychanie słabi - ocenił. 

Odwet za granicę 

W ocenie byłego ministra atak dronów był reakcją na zamknięcie przez Polskę granicy z Białorusią w związku z rozpoczęciem manewrów Zapad-2025. - Wyraźnie widać i Białoruś to mówi wręcz formalnie, że ten atak dronów, to jest reakcja na polskie działania - powiedział. Jak zauważył, Mińsk poinformował Warszawę o planowanym nalocie. - To, co zrobili Białorusini, to nam powiedzieli: słuchajcie, za godzinę czy dwie to będą latać drony. No weźcie i się zmobilizujcie - tłumaczył. Według niego atak był koordynowany z Rosją i miał pokazać, że Polska nie kontroluje sytuacji. 

Gen. Koziej: Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z właściwą reakcją służb i wojska

Innego zdania jest gen. Stanisław Koziej. - Myślę, że po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z właściwą reakcją służb i wojska. Pierwszy raz zestrzelono rosyjskie maszyny, a podobnie incydenty z wtargnięciem już były. Przekroczony został więc pewien próg reakcji na zachowania rosyjskie - powiedział na antenie Radia ZET były szef BBN oraz były wiceszef MON. Jak podkreślił, wcześniej "toczyła się spora dyskusja w społeczeństwie, czy robić to czy nie, czy strzelać czy nie". - Tu się na to zdecydowano i słusznie. Zestrzelenie dronów to wiadomość dla Rosji, że oto będziemy to robić, a także dla opinii publicznej, która odetchnęła z ulgą, bo wreszcie zobaczyła, że reagujemy na rosyjskie akcje - podkreślił wojskowy. Zaznaczył również, że "to też informacja dla sojuszników, że bronimy swojego nieba, jesteśmy zdeterminowani i oczekujemy zaangażowania z ich strony".

Zobacz wideo Jak 9/11 zmieniło świat [CTB odc. 64]

Czytaj także: "Zapad 2025. Ćwiczą nie tylko Rosja i Białoruś. 'Nawet 30 tys. żołnierzy'".

Źródła: RMF FM, Radio ZET

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło