Bill Gates opublikował swój artykuł celowo - jak sam podkreślił - niedługo przed rozpoczęciem szczytu klimatycznego COP30 w Brazylii. Już nieintencjonalnie zapewne, publikacja zbiegła się w czasie z uderzeniem w Jamajkę huraganu 5. kategorii - potężnego sztormu, którego siła także wzięła się ze zmiany klimatu.
Zobacz wideo Szymon Malinowski: Nie doceniamy naszego wpływu na klimat w skali planetarnej
Gates dość beztrosko pisze, że zmiana klimatu "będzie miała poważne konsekwencje, szczególnie dla mieszkańców najuboższych krajów", ale "nie doprowadzi do końca ludzkości". Ciekawe, co o tych "poważnych konsekwencjach" mają do powiedzenia mieszkańcy Jamajki, gdzie niektóre miejscowości wyglądają, jakby zostały zbombardowane?
Nie, Gates nie neguje zmiany klimatu
Trzeba zacząć od tego, że słowa Gatesa są nadinterpretowane - szczególnie przez tych, którzy i tak próbują podkopywać działania na rzecz ochrony klimatu. Nawet Donald Trump zdążył już napisać, że "wygrał wojnę z klimatycznym przekrętem", bo Gates przyznał, że "całkowicie mylił się w tej sprawie".
Donald Trump - co raczej nikogo nie zaskoczy - mija się z prawdą. Wystarczy zajrzeć do całego tekstu właściciela Microsoftu, żeby się o tym przekonać. Rzeczywiście, jeszcze kilka lat temu w swojej książce o zmianie klimatu pisał w odmiennym tonie. "Wiemy już na tyle dużo, żeby stwierdzić, że to, co nadchodzi, będzie straszne" - oceniał, pisząc o "katastrofie klimatycznej".
Jednak w artykule opublikowanym w swoim newsletterze Gates wcale nie stwierdza, że zmiana klimatu to "przekręt", nie neguje tego, że klimat się zmienia. Zdaje się mieć za to więcej optymizmu niż jeszcze kilka lat temu (chociaż i wtedy mu go nie brakowało) i zwraca uwagę przede wszystkim na postęp, który już udało się osiągnąć.
A więc nie twierdzi, że "myliliśmy się co do zagrożenia wynikającego ze zmian klimatu", ale że udało nam się - dzięki dużym wysiłkom i postępowi technologii - to zagrożenie zmniejszyć. Grubą czcionką Gates pisze:
Żeby było jasne: zmiany klimatyczne to bardzo ważny problem. Trzeba go rozwiązać, podobnie jak inne problemy, takie jak malaria i niedożywienie. Każda dziesiąta część stopnia, której wzrostowi zapobiegniemy, przynosi ogromne korzyści, ponieważ stabilny klimat ułatwia poprawę jakości życia ludzi.Co Gates ignoruje
Z artykułu przebija optymizm - szczególnie wobec postępu technologicznego. Gates słusznie zwraca uwagę, że poczyniliśmy potężne postępy w zakresie rozwoju technologii i ich dostępności, także cenowej. Cena odnawialnych źródeł energii, szczególnie fotowoltaiki, spadała drastycznie, co napędza boom na panele słoneczne od Polski po Pakistan.
Rzeczywiście, według najnowszych prognoz, nie jesteśmy już (dzięki dotychczasowym wysiłkom!) na drodze do najgorszego scenariusza zmiany klimatu. Jednak obecne prognozowane ok. 3 stopnie ocieplenia do końca wieku wciąż są przez naukowców uważana za katastrofalne w skutkach.
Gates powtarza, że zmiana klimatu "w przewidywalnej przyszłości nie będzie największym zagrożeniem dla życia ludzi w ubogich krajach", bo więcej ludzi cierpi i umiera z powodu chorób, niedożywienia i innych skutków biedy. Nie bierze jednak pod uwagę aspektów kryzysu klimatycznego, których absolutnie nie możemy pominąć - a z których wyłania się już mniej optymistyczny obraz.
Gates ignoruje fakt, że zmiana klimatu to tylko część większego kryzysu środowiskowego (na jego obronę, nie jest w tym sam - jest to w dużej mierze ignorowane w szerszej debacie publicznej i mediach). Naukowcy mówią nam o "granicach planetarnych", wśród których zmiana klimatu jest tylko jedną z nich. I w przypadku większości jesteśmy już poza poziomem bezpieczeństwa. Wymieranie gatunków, zanieczyszczenie plastikiem i chemikaliami, zakwaszenie oceanów, wzrost temperatury - każde z nich stanowi zagrożenie dla ludzkości, a razem mogą stanowić katastrofalną mieszankę.
Ignoruje też dłuższą perspektywę. Gates pisze o "przewidywalnej przyszłości", nie precyzując, o jaki okres chodzi. 70-letni miliarder - nawet jeśli życzymy mu najlepszego zdrowia - prawdopodobnie nie zobaczy drugiej połowy tego stulecia. Cytowane przez niego prognozy temperatury kończą się na roku 2100, ale nie będzie to przecież koniec historii. Jeśli nie zatrzymamy naszych emisji, to temperatura będzie dalej rosła w XXII wieku, z wszystkimi tego konsekwencjami.
Nie mówi też o punktach krytycznych klimatu, czyli nagłych zmianach (jak załamanie się pokrywy lodowej Grenlandii lub zatrzymanie kluczowego prądu oceanicznego na Atlantyku), które mogą mieć potężne, nieodwracalne konsekwencje. Gates oczywiście dobrze zdaje sobie z nich sprawę - pisał o tym w swojej książce:
"Naukowcy zidentyfikowali wiele punktów krytycznych, które mogą dramatycznie zwiększyć skalę, w jakiej zachodzą zmiany klimatu. (...) W stosunkowo krótkim czasie na świecie wydarzy się wiele katastrof przekraczających nasze możliwości przygotowania się i reagowania na zmiany klimatu. Im wyższa zaś jest temperatura, tym bardziej prawdopodobne, że dojdziemy do któregoś punktu krytycznego"Wreszcie miliarder zdaje się bardzo beztrosko traktować skutki zmiany klimatu. W jednym z akapitów pisze, że z powodu groźnych upałów "niektóre prace na zewnątrz będą musiały zostać wstrzymane w najgorętszych godzinach dnia, a rządy będą musiały zainwestować w centra chłodzenia". W teorii (opisywanej być może na pokładzie odrzutowca lub w klimatyzowanym apartamencie) brzmi to sensownie, ale czy równie beztrosko podejdą do tego osoby, które będą musiał chronić się w klimatyzowanych halach, by nie umrzeć z przegrzania? Co z tymi, którzy nie będą mieli do nich dostępu? Co z tymi, którym pracodawca nie pozwoli wstrzymać pracy na kilka godzin?
W czym Gates ma rację?
Choć artykuł Gatesa ma wspomniane poważne braki, to zawiera też tezy co najmniej warte wzięcia pod uwagę. Między innymi o tym, że wzrost średniej temperatury nie jest idealną miarą naszego postępu w działaniach dla klimatu. To jasne choćby z perspektywy komunikacji. Wzrost temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza, 2 i 3 stopnie - a już szczególnie różnica między nimi - niewiele mówi wszystkim poza "klimatyczną bańką". I rzeczywiście, jak pisze autor, nie oddaje on dobrze wpływu zmiany klimatu na ludzi. Bo jeśli temperatura wzrośnie, ale będziemy na to doskonale przygotowani, to może efekt netto nie będzie negatywny?
Z tym myśleniem jest jednak kilka problemów. Po pierwsze: inne metryki, jak dobrobyt ludzi, choć możliwe do zmierzenia, nie są takie proste. Po drugie, o czym pisałem wcześniej - lekceważenie wzrostu temperatury to ignorowanie zagrożenia, jakie niosą punkty krytyczne
Gates pisze też, że musimy mądrzej wydawać pieniądze. W swoim artykule przekonuje z grubsza, że powinniśmy policzyć, jakie działania przyniosą największy efekt w postaci poprawy bytu ludzi. Bo być może lepsze efekty dla ludzi może dać wydawanie miliardów dolarów na wytępienie malarii lub pokonanie głodu, a nie ograniczenie wzrostu temperatury o 0,1 czy 0,2 stopnia. Przekonuje też, żeby bardziej analitycznie i rygorystycznie podchodzić do wydatków na klimat. To być może najmocniejsza strona jego argumentacji. Nawet patrząc na działania lokalne (np. w Polsce) widać, że nieraz ogromne pieniądze są wydawane na projekty i technologie, które nie przynoszą największych efektów.
Pytanie, czy rzeczywiście na świecie "niestety brakuje pieniędzy" - jak pisze Gates? Bo idealną sytuacją byłoby i zatrzymanie i malarii, i globalnego ocieplenia. I może, zamiast słuchać miliardera, który uważa, że musimy robić jedno kosztem drugiego, ludzkość powinna zrobić jedno i drugie - kosztem super jachtów, kilometrowych wieżowców i prywatnych odrzutowców.



![Zendaya w filmie oscarowego twórcy „Tamtych dni, tamtych nocy”. To pełna napięcia gra, która rozpala zmysły [RECENZJA]](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/64/2025/10/okladka-01c585e.png?resize=1200%2C630)



English (US) ·
Polish (PL) ·