Hinkley Point C to pierwszy od dekad projekt nowej elektrowni jądrowej w Wielkiej Brytanii. Po ukończeniu składać się będzie z dwóch bliźniaczych reaktorów EPR (European Pressurized Reactor), które mają łącznie dostarczać 3,2 GW energii elektrycznej – wystarczająco, by zasilić ponad 6 mln domów. Projekt realizowany przez EDF Energy wkracza właśnie w kluczową fazę: zamknięcie konstrukcji drugiego reaktora oznacza rozpoczęcie finalnych prac instalacyjnych wewnątrz budynku.
Czytaj też: Ten reaktor jądrowy jest starszy niż ludzkość. Jego istnienie przeczy zdrowemu rozsądkowi
Zamontowana kopuła mierzy 14 m wysokości i została wykonana z 900 spawanych elementów. Gdy umieszczono ją na szczycie budynku reaktora, cały obiekt osiągnął 44 m wysokości. Precyzyjne dopasowanie tej gigantycznej konstrukcji było możliwe właśnie dzięki Big Carlowi – unikalnemu w skali świata dźwigowi, zaprojektowanemu do operowania w megaskali.
Big Carl – stalowy kolos o mocy 5000 ton
SGC-250, bo tak brzmi oficjalna nazwa dźwigu znanego jako Big Carl, został stworzony przez belgijską firmę Sarens i nazwany na cześć jej założyciela, Carla Sarensa. To największy na świecie dźwig lądowy, zdolny do podnoszenia ładunków o masie aż 5000 ton. Big Carl porusza się po torach o łącznej długości 6 km, opiera się na 96 kołach i jest napędzany przez 12 silników. Do równoważenia sił wykorzystuje aż 52 kontenery przeciwwag, każdy ważący po 100 ton.
Czytaj też: Rosjanie mają paliwo jądrowe nowej generacji. Ich reaktor zmienia tamtejszą energetykę
Podczas prac przy Hinkley Point C Big Carl nie tylko podniósł 245-tonową kopułę, ale także zainstalował wcześniej elementy o masie sięgającej 423 ton, m.in. stalowe pierścienie wewnętrznego płaszcza reaktora. To pokazuje skalę zaawansowania prac i rolę nowoczesnej inżynierii w realizacji największych projektów energetycznych XXI wieku.

EDF Energy wdraża w Hinkley Point C strategię “build and repeat”, czyli budowy seryjnej bliźniaczych reaktorów w oparciu o identyczne projekty i komponenty prefabrykowane. Prezes projektu Stuart Crooks podkreśla, że taka metoda już dziś przynosi wymierne efekty: prace przy drugim reaktorze przebiegają o 20-30 proc. szybciej niż przy pierwszym, przy wyższej jakości wykonania i mniejszym zaangażowaniu zasobów.
Choć projekt ma znaczące opóźnienie – pierwotnie planowano uruchomienie Hinkley Point C w 2025 r., dziś mówi się o 2031 r. – jest to i tak ogromny postęp w porównaniu z historycznymi doświadczeniami budowy elektrowni jądrowych w Europie. Głównymi przyczynami przesunięcia harmonogramu były pandemia COVID-19, problemy z łańcuchami dostaw oraz wzrost kosztów materiałów budowlanych.
Brytyjski minister energii Michael Shanks nazwał Hinkley Point C “następną generacją czystej, rodzimej energii jądrowej”, która przyczyni się do powstania tysięcy wysokopłatnych miejsc pracy, ożywi lokalną gospodarkę w Somerset i zabezpieczy krajowy system energetyczny przed wahaniami cen paliw kopalnych. Rząd zapowiada “złotą erę energetyki jądrowej” – obok Hinkley C już ruszyły przygotowania do budowy kolejnej elektrowni jądrowej w Sizewell C oraz do wdrażania tzw. małych reaktorów modułowych (SMR).
Inwestycje te mają wspierać brytyjską strategię neutralności klimatycznej do 2050 r. i uniezależnić kraj od importu paliw. Koszt projektu Hinkley Point C wynosi obecnie ok. 26 mld funtów – o wiele więcej niż pierwotnie zakładano – ale przedstawiciele rządu i EDF zgodnie przekonują, że to inwestycja długoterminowa, która zwróci się poprzez stabilne dostawy energii przez co najmniej 60 lat.
Co dalej? Harmonogram i kolejne wyzwania
Po zainstalowaniu kopuły nad reaktorem rozpoczyna się nowy etap prac – montaż reaktora, układów chłodzenia, rurociągów, turbin, kabli oraz systemów bezpieczeństwa. To skomplikowany proces, który potrwa kilka lat. Wewnątrz budynku już wcześniej zainstalowano tzw. dźwig polarny, który będzie kluczowym narzędziem do montażu i późniejszego serwisowania najcięższych komponentów.
Niezależnie od postępu technicznego, projekt wciąż budzi kontrowersje. Część ekspertów krytykuje jego kosztowność i długość realizacji, podczas gdy inni podkreślają, że Hinkley Point C stanowi niezbędne uzupełnienie niestabilnych źródeł OZE. Równolegle w mediach pojawiły się doniesienia o nieformalnych strajkach pracowników budowy, domagających się lepszych warunków i standardów bezpieczeństwa. EDF zapowiedziało przeprowadzenie wewnętrznego dochodzenia, choć zapewnia, że harmonogram nie jest zagrożony.