Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Wyznaczamy cele, szukamy środków, rozkładamy odpowiedzialność za realizację. Następnie, jak strażacy na początku akcji ratowniczej, meldujemy Panu Bogu: siły i środki wystarczające. Tymczasem… ogień (niekoniecznie Boży) się rozprzestrzenia, siły słabną, na końcu pojawia się mur (wcale nie ognia).
Bóg nie zaczyna od ogłaszania planu. Do Abrahama mówi: wyjdź. Do Mojżesza: idź do starszych. Przez Jezusa: przyjdźcie do Mnie. Czyli zgromadźcie się razem. Gdy będziecie razem, Ja będę pośród was i „wskażę drogę”, po której iść macie.
Bóg jest świetnym pedagogiem. Nie zaczyna od fizyki kwantowej. Nie każe na początku drogi wspinać się na Mount Everest. Nie nakłada ciężaru nie do uniesienia. Gromadzi rozproszonych, uciśnionych, słabych, chromych i uczy. Najpierw stawiać pierwsze kroki, potem zmierzyć się z faraonem… Dalej? Zobaczycie wyciągniętą rękę.
Stając przed Bogiem nie ogłaszaj: mam plan. Stając przed Bogiem zapytaj: jaki masz plan? I nie oczekuj, że objaśni ci punkt po punkcie. Wskaże tylko pierwszy krok.