Wśród pokazanych systemów szczególnie zwraca uwagę bezzałogowiec określany jako Typ B. Jego bezogonowa konstrukcja, wloty powietrza typu DSI (Diverterless Supersonic Inlet) i zaawansowane sensory elektrooptyczne sugerują, że mamy tutaj do czynienia nie z byle kolejnym dronem, a z maszyną zaprojektowaną do dominacji w przestrzeni powietrznej. Co ciekawe, analizy zdjęć satelitarnych wykonanych po paradzie wykazały, że dron DS-1 osiąga długość 16,67 metra, co czyni go większym nawet od niektórych chińskich myśliwców załogowych.
Ogromna maszyna lotnicza na paradzie. Chiny pokazały Typ B do powietrznej dominacji
Wielkość w tym przypadku nie jest przypadkowa, bo większe wymiary oznaczają więcej miejsca na paliwo, uzbrojenie i zaawansowaną elektronikę. Smukła, bezogonowa konstrukcja nie tylko minimalizuje wykrywalność radarową, ale eliminuje też potrzebę pomieszczenia pilota i związanych z nim systemów podtrzymania życia. Wewnętrzne komory na uzbrojenie pozwalają na przenoszenie znacznego arsenału przy zachowaniu właściwości stealth, a to z kolei umożliwia długotrwałe misje bojowe i to bez częstego powrotu do bazy.
Czytaj też: Chińskie robopsy i bronie laserowe mogłyby przyciągnąć uwagę, ale to triada nuklearna zrobiła największe wrażenie
Przechodząc do porównań z amerykańskimi rozwiązaniami, warto zwrócić uwagę na fundamentalną różnicę w podejściu obu państw. Podczas gdy Siły Powietrzne USA koncentrują się na tańszych dronach współpracujących z załogowymi samolotami, Chiny obrały drogę tworzenia samodzielnych, wysokowydajnych bezzałogowych statków powietrznych klasy myśliwskiej. Oznacza to, że amerykańskie drony CCA mają głównie wspierać pilotowanych myśliwców, ale chińskie rozwiązania projektowane są już jako autonomiczne jednostki bojowe. Kolejnym aspektem wartym uwagi jest podejście do autonomicznych systemów uzbrojenia. Podczas gdy Stany Zjednoczone borykają się z dylematami etycznymi dotyczącymi maszyn podejmujących decyzje o życiu i śmierci, Chiny wydają się znacznie mniej obawiać takich rozwiązań.
Czytaj też: Abrams M1E3, czyli cyfrowa rewolucja w pancerzu. Co wiemy o nowym królu czołgów?
Prezentacja nowych chińskich dronów ponownie podkreśla dynamiczny rozwój tej technologii w Państwie Środka. Chiny dysponują już dronem GJ-11 Sharp Sword, czyli bojowym dronem typu latającego skrzydła przeznaczonym do misji uderzeniowych, który może operować z lotniskowców. Teraz z kolei, za sprawą drona Typu B, dodały do swojego arsenału maszynę zaprojektowaną do walki powietrznej i zdobywania przewagi w przestrzeni powietrznej. Dodatkowym argumentem za zaawansowaniem tych projektów jest fakt, że zaprezentowane maszyny mogą być rzeczywistymi, zdolnymi do lotu prototypami, a nie jedynie makietami stworzonymi specjalnie na paradę. Zdradza to poziom szczegółowości konstrukcyjnej, widoczne okablowanie i systemy napędowe, choć oczywiście są to jedynie domysły.
Based on the satellite imagery after the parade, a rough size measurement was made, the two unmanned air superiority fighters have comparable sizes to the J-10 fighter. Via 白玮 pic.twitter.com/5lcWLuvDxH
— dafeng cao (@dafengcao) September 3, 2025Chińska strategia rozwoju bezzałogowych systemów bojowych pokazuje długoterminowe myślenie i gotowość do inwestycji w technologie przyszłości. Podczas gdy debaty nad etyką autonomicznych systemów uzbrojenia trwają na Zachodzie, Chiny systematycznie budują przewagę technologiczną, która może zadecydować o wyniku przyszłych konfliktów. Nie oznacza to jednak, że Zachód przegrał ten wyścig, bo po prostu obrał inną, bardziej ostrożną ścieżkę rozwoju. To sprawia, że bezzałogowe systemy bojowe ewidentnie staną się kluczowym elementem przyszłych konfliktów, a Chiny wyraźnie aspirują do roli lidera w tej dziedzinie.