Boniek nie mógł uwierzyć w to, co zrobił Gikiewicz w PP. "O Boże..."

1 tydzień temu 7

Rafał Gikiewicz od lutego 2024 roku występował w barwach Widzewa Łódź, ale w październiku tego roku rozwiązał kontrakt z łódzkim klubem za porozumieniem stron. Chwilę później podpisał umowę z Zagłębiem Lubin, który na gwałt potrzebowało bramkarza. Poważnej kontuzji doznał podstawowy golkiper Dominik Hładun, a decydenci w Lubinie uznali, że doświadczony Jasmin Burić i młodzi bramkarze nie wystarczą na resztę rundy.

Zobacz wideo Bartosz Mrozek wprost o tym, co zrobił Lech Poznań

Boniek nie wierzył własnym oczom. Zobaczył, co zrobił Gikiewicz

Zaufano więc Gikiewiczowi. I o ile w piątkowym meczu ligowym z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza między słupkami zagrał Burić - był nawet kapitanem zespołu - to w pucharowym meczu z Widzewem trener Leszek Ojrzyński postawił na Gikiewicza, dając mu szansę debiutu.

To mogła być filmowa historia. Spotkanie chyliło się już ku końcowi i wydawało się, że fani przy al. Piłsudskiego w Łodzi zobaczą rzuty karne. W nich jedną z głównych ról odegrałby Gikiewicz. Nie odegrał - w dogrywce popełnił katastrofalny błąd, przepuszczając piłkę po strzale Bartłomieja Pawłowskiego z rzutu wolnego. Już po spotkaniu w tym temacie głos zabrał Zbigniew Boniek.

- O Boże, tego nie widziałem... - skomentował na portalu X, podając dalej wpis TVP Sport z załączonym golem Pawłowskiego i błędem Gikiewicza.

Były prezes PZPN jako człowiek związany z Widzewem mógł świętować awans do kolejnych gie krajowego pucharu. Co ciekawe Boniek podczas kariery piłkarskiej nigdy nie wygrał Pucharu Polski. Triumfował za to we włoskim odpowiedniku - Coppa Italia, po który sięgnął dwukrotnie: w 1983 roku z Juventusem, a trzy lata później z Romą.

Łodzianie z kolei tylko raz w swojej historii wygrali Puchar Polski. W 1985 roku w finale pokonali po rzutach karnych GKS Katowice.

Przeczytaj źródło