Brytyjczycy żałują brexitu. Obywatele wskazali, kto jest winny "katastrofy"

2 tygodni temu 15

Minęło już ponad pięć lat od historycznego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, a nastroje społeczne na Wyspach dalekie są od euforii, która towarzyszyła zwolennikom brexitu w 2016 roku. Najnowszy sondaż przeprowadzony przez platformę badawczą YouGov rzuca nowe światło na ocenę tego wydarzenia przez brytyjskie społeczeństwo. Wyniki są jednoznaczne – większość obywateli uważa brexit za porażkę, a odpowiedzialność za niepowodzenie przypisuje konkretnym politykom.

  • Referendum z 2016 roku zdecydowało o opuszczeniu przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej i miało przynieść suwerenność i lepszą sytuację gospodarczą.
  • Aż 62 proc. społeczeństwa twierdzi, że brexit przyniósł więcej szkód niż korzyści, zwłaszcza w gospodarce, gdzie wzrosły ceny i pojawiły się problemy z handlem oraz rynkiem pracy.
  • Były premier Boris Johnson i Nigel Farage są uważani przez większość za głównych winowajców obecnych kłopotów kraju.
  • Rachel Reeves, kanclerz skarbu, przyznaje, że skutki brexitu i polityki oszczędnościowej są poważniejsze niż przewidywano, a rząd stara się naprawić relacje z UE.
  • Więcej informacji z kraju i świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.

Referendum z czerwca 2016 roku przeszło do historii jako jeden z najważniejszych momentów we współczesnej polityce Wielkiej Brytanii. Zwolennicy opuszczenia Unii Europejskiej przekonywali, że brexit przyniesie krajowi nową suwerenność, ograniczy napływ imigrantów i pozwoli przeznaczyć miliardy funtów na służbę zdrowia. Jednak, jak pokazują najnowsze badania opinii publicznej, rzeczywistość okazała się znacznie bardziej skomplikowana.

Według sondażu aż 62 procent Brytyjczyków uważa, że brexit był błędem. To wyraźny sygnał, że społeczne poparcie dla decyzji sprzed kilku lat drastycznie spadło. Co więcej, aż 57 procent respondentów wskazuje, że największe szkody wyjście z UE wyrządziło brytyjskiej gospodarce. Wzrost cen, problemy z eksportem i importem, a także trudności na rynku pracy to tylko niektóre z konsekwencji, które odczuwają mieszkańcy Wysp.

Wyniki sondażu nie pozostawiają złudzeń co do tego, kogo Brytyjczycy obarczają winą za obecny stan rzeczy. Aż 80 procent ankietowanych wskazuje na byłego premiera Borisa Johnsona jako głównego architekta nieudanej transformacji. Johnson, będący twarzą kampanii na rzecz brexitu, obiecywał szybkie i korzystne dla kraju zmiany. Dziś jednak większość społeczeństwa uważa, że nie sprostał pokładanym w nim oczekiwaniom.

Na liście winnych znalazł się także Nigel Farage - lider partii Reform UK i jeden z najbardziej rozpoznawalnych orędowników wyjścia z UE. 69 procent badanych wskazało go jako współodpowiedzialnego za obecne problemy kraju.

Największe obawy Brytyjczyków dotyczą sytuacji gospodarczej. Od momentu wyjścia z Unii Europejskiej kraj zmaga się z szeregiem problemów - od spadku wartości funta, przez wzrost cen żywności i energii, aż po trudności w handlu międzynarodowym. Wielu przedsiębiorców alarmuje o utrudnieniach w eksporcie i imporcie, a rosnące koszty życia stają się coraz większym wyzwaniem dla przeciętnych rodzin.

Sondaż pokazuje, że aż 57 procent respondentów uznaje właśnie kwestie gospodarcze za główny powód, dla którego brexit okazał się fiaskiem. Obywatele podkreślają, że obietnice dotyczące poprawy sytuacji ekonomicznej nie zostały spełnione, a rzeczywistość przyniosła więcej strat niż korzyści.

Rachel Reeves, kanclerz skarbu, otwarcie przyznała, że skutki brexitu oraz wieloletniej polityki oszczędnościowej okazały się znacznie poważniejsze, niż przewidywali oficjalni analitycy.

OBR (Office for Budget Responsibility) będzie bardzo szczery w swoich ocenach - zarówno polityka oszczędnościowa, cięcia wydatków inwestycyjnych, jak i brexit miały większy wpływ na naszą gospodarkę, niż przewidywano - stwierdziła Reeves. Dodała, że rząd nie zamierza ukrywać tych faktów i aktywnie pracuje nad odbudową relacji z Unią Europejską, aby ograniczyć koszty, które od 2016 roku obciążają brytyjskie przedsiębiorstwa.

Wszystko wskazuje na to, że najnowsze prognozy OBR przyniosą poważne cięcia w przewidywaniach dotyczących wzrostu gospodarczego. Główne przyczyny to stagnacja produktywności, rosnące koszty obsługi długu oraz skutki nieprzewidzianych zmian w polityce socjalnej. Dane opublikowane przez Office for National Statistics pokazują, że w pierwszej połowie obecnego roku finansowego rząd pożyczył już niemal 100 miliardów funtów - o ponad 7 miliardów więcej, niż zakładały wcześniejsze prognozy.

OBR już wcześniej przyznawało, że zbyt optymistycznie oceniało możliwości rozwoju brytyjskiej gospodarki po Brexicie.

Kolejnym wyzwaniem dla brytyjskiego rządu jest rosnąca inflacja. Najnowsze dane wskazują dalszy wzrost wskaźnika cen, który już teraz przekracza dwukrotnie cel wyznaczony przez rząd. Reeves zapowiedziała, że walka z rosnącymi kosztami życia stanie się najważniejszym zadaniem całego gabinetu. W czwartek kanclerz ma przewodniczyć spotkaniu z ministrami, podczas którego każdy resort zostanie zobowiązany do przedstawienia działań mających na celu ograniczenie inflacji.

Zwalczanie kosztów życia to absolutny priorytet. Wszystkie opcje są na stole, włącznie z działaniami na rzecz obniżenia rachunków za energię - podkreśliło źródło zbliżone do skarbu państwa.

Wszystko wskazuje na to, że podczas listopadowego budżetu rząd ogłosi pakiet podwyżek podatków oraz cięć wydatków, aby załatać dziurę budżetową, która może sięgnąć nawet 40 miliardów funtów.

Przeczytaj źródło