Nie wszystko idzie po myśli FC Barcelony w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Mistrzowie Hiszpanii rozpoczęli rozgrywki od triumfu z Newcastle (2:1), następnie ulegli na własnym stadionie Paris Saint-Germain (1:2), w trzeciej kolejce rozbili Olympiakos Pireus (6:1), ale w środę po raz drugi nie zgarnęli kompletu punktów. Zremisowali na wyjeździe z Club Brugge 3:3, a patrząc na to, co wydarzyło się w końcówce spotkania, Barcelona może mówić o sporym szczęściu.
Zobacz wideo Krychowiak zakończył karierę. Jak go zapamiętamy? Żelazny: On był wielki
Szczęsny próbował zabawić się z rywalem. Cena mogła być wysoka
W 90. minucie piłka została wycofana do Wojciecha Szczęsnego, a Polak próbował kiwnąć Romeo Vermanta, który od razu się przy nim znalazł. Piłkarz gospodarzy zrobił wślizg, zahaczając przy tym bramkarza. Następnie zabrał piłkę i skierował ją do siatki.
Po strzale na 4:3 na stadionie zapanowała potężna radość. Anthony Taylor postanowił jednak skorzystać z VAR-u i zobaczyć, czy Vermant czysto odbierał piłkę. Tak jednak nie było i Anglik nie uznał gola. Po wszystkim Szczęsny szeroko się uśmiechnął, a Barcelona uniknęła sensacyjnej porażki.
Van Basten wściekły. "Tam nie było faulu"
Zupełnie innego zdania niż sędzia jest Marco van Basten. Trzykrotny zdobywca Złotej Piłki na antenie Ziggo Sport dał do zrozumienia, że arbiter popełnił błąd. Padły mocne słowa.
- Club Brugge został okradziony. Wynik 4:3 powinien pozostać. Tam nie było faulu na Szczęsnym! On go nawet nie dotknął. To Szczęsny sprawił, by to wyglądało jak faul, ale do niego nie doszło - podkreślił Van Basten tuż po spotkaniu.
Szczęsny wykonywał kiwki wielokrotnie i zazwyczaj wychodziły mu one perfekcyjnie. Tym razem jednak ze względu na kontakt z Vermantem nie było takiej możliwości. Nie zmienia to faktu, że bramkarz Barcelony podjął ogromne ryzyko, patrząc na wynik i fazę spotkania.

1 dzień temu
5






English (US) ·
Polish (PL) ·