FC Porto nie wróciło na zwycięską ścieżkę w Lidze Europy. Pomimo dominacji przez większączęść spotkania jedynie zremisowali z Utrechtem. Nie pomogła nawet czerwona kartka dla bramkarza gospodarzy. Po czterech meczach Smoki mają siedem punktów, co nie daje im pozycji w czołowej ósemce fazy ligowej. 90 minut rozegrał Jan Bednarek i zagrał poprawnie. Jakub Kiwior cały mecz spędził na ławce rezerwowych.
Screenshot Polsat Sport Extra 2
Po nie do końca spodziewanej porażce z Nottingham Forest sytuacja FC Porto w tabeli Ligi Europy znacznie się pogorszyła. Smoki spadły na 15. pozycję w fazie ligowej. Sześć punktów na koncie ma aż osiem drużyn, ale portugalski zespół ma najgorszy bilans bramek z nich wszystkich. Wyjazdowe spotkanie z Utrechtem to okazja, by wrócić do czołówki.
Zobacz wideo Szef WADA o Enhanced Games, igrzyskach dopingowiczów: Cyrk i makiawelizm. To jest narażanie ludzi na śmierć
Spodziewanie w wyjściowym składzie na mecz z Utrechtem znalazł się Jan Bednarek. 29-latek nie opuścił jeszcze żadnego spotkania Porto w tym sezonie i nie zmieniło się to też w Lidze Europy. Inaczej ma się rzecz z Jakubem Kiwiorem. Wypożyczony z Arsenalu 25-latek tym razem rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. Tym samym na boisku oglądaliśmy tylko pół "polskiego muru", jak kibice zaczęli nazywać reprezentacyjnych obrońców.
Porto zdecydowanie przeważało, jednak podopieczni Francesco Farioliego nie udokumentowali tego. Najlepszą sytuację do przerwy zmarnował Eustaquio. Kanadyjczyk świetnie wbiegł w pole karne, ale tam pogubił się i oddał niegroźny strzał. Utrecht przez niemal całą pierwszą połowę nie był w stanie stworzyć sobie jakiejkolwiek sytuacji, ale w 45. minucie udało im się uśpić czujność gości. Po strzale z dystansu piłka odbiła się od Prpicia i było blisko, by gospodarze wyszli na prowadzenie po golu samobójczym. Jan Bednarek spisywał się bez zarzutu.
Wielkie emocje po przerwie
Druga połowa rozpoczęła się od wielkiego strachu. Jan Bednarek ucierpiał w starciu z jednym z rywali, ale szybko wstał z murawy. Chwilę później w bardzo sprytny sposób rzut wolny rozegrał El Karouani. Podanie po ziemi kompletnie zaskoczyło obronę Porto, a Rodriguez bez problemu pokonał Costę. Utrecht od 48. minuty prowadził 1:0. Kolejne stałe fragmenty gry przynosiły coraz większe zagrożenie pod bramką gości.
Porto grało bardzo przeciętnie, ale w 66. minucie po przejęciu piłki w środku pola przeprowadzili szybką kontrę. Strzał Gula obronił Barkas, ale piłkę dobił Sainz i było 1:1. Po chwili Utrecht grał już w osłabieniu! Barkas zderzył się głowami z Veigą, który chciał jak najszybciej wznowić grę. Sędzia John Beaton stwierdził, że Grek musi zakończyć swój udział w tym spotkaniu. Nie zauważył jednak, że Barkas nie wykonał żadnego gwałtownego ruchu, a sam Veiga poprzednio dwukrotnie popchnął bramkarza. Tych okoliczności pod uwagę również nie wzięli sędziowie VAR.
Decyzja ta sprawiła, że piłkarze stali się znacznie bardziej nerwowi. W ostatnich minutach meczu więcej było ostrej gry i nieczystych zagrań. Jednocześnie Porto poczuło krew. Znowu przejęli inicjatywę, a ich ataki były coraz częstsze i coraz groźniejsze. Kolejne sytuacje nie przynosiły jednak efektu - najlepszy strzał, oddany przez Sainza, obronił rezerwowy bramkarz Utrechtu, Michael Brouwer. Nie pomogło też doliczenie aż siedmiu minut.
Remis FC Porto nie poprawia znacząco ich sytuacji w Lidze Europy. Awansowali co prawda na 9. miejsce, jednak rzeczywistą pozycję poznają dopiero po zakończeniu wszystkich spotkań. Dla Utrechtu z kolei był to pierwszy punkt zdobyty w fazie ligowej. Wcześniej przegrali z Olympique Lyon, Brann oraz Freiburgiem.
Jan Bednarek zagrał 90 minut i nie można mieć do jego postawy większych zarzutów. Nie zawinił przy sytuacji bramkowej, a przez większą część spotkania dobrze interweniował. Trzy razy przejął piłkę i wygrał dwa z trzech pojedynków powietrznych. Jakub Kiwior cały mecz spędził na ławce rezerwowych.

19 godziny temu
3





English (US) ·
Polish (PL) ·