Chaos na Madagaskarze. Żołnierze dołączają do protestu. Prezydent alarmuje o "zamachu stanu"

4 tygodni temu 20

Żołnierze z jednostki CAPSAT, która pomogła zdobyć władzę prezydentowi Madagaskaru, przyłączyli się do protestów przeciwko niemu. Andry Rajoelina wydał oświadczenie, w którym ocenił, że sytuacja "jest niezwykle poważna".

Protest na Madagaskarze, 9 października 2025 r. Fot. REUTERS/Zo Andrianjafy

Zamach stanu na Madagaskarze?

Prezydent Madagaskaru Andry Rajoelina w niedzielę 12 października wydał komunikat, w którym poinformował, że "na terytorium kraju podjęto próbę nielegalnego i siłowego przejęcia władzy, sprzeczną z konstytucją i zasadami demokratycznymi". Polityk zaznaczył, że "sytuacja jest niezwykle poważna", potępił "próbę destabilizacji" i wezwał wszystkie siły do zjednoczenia się w obronie porządku. "Prezydent Republiki potwierdza, że dialog jest jedynym sposobem i rozwiązaniem kryzysu, z którym obecnie zmaga się kraj. Oświadcza, że wszelkie akty niszczenia mienia publicznego naruszają interesy narodu" - napisano w komunikacie. 

CAPSAT dołącza do protestu

Według doniesień Radio France Internationale tego samego dnia elitarna grupa żołnierzy z jednostki CAPSAT oświadczyła, że przejmuje kontrolę nad wszystkimi siłami zbrojnymi Madagaskaru. Wcześniej mundurowi zapowiedzieli, że "odmówią wykonania rozkazu strzelania" oraz skrytykowali żandarmerię za stosowanie brutalnych metod wobec protestujących. Według doniesień Agencji Reutera w ich wyniku miał zginąć między innymi jeden z żołnierzy CAPSAT, który przyłączył się do protestu. Warto zaznaczyć, że to właśnie ta jednostka pomogła obecnemu prezydentowi Madagaskaru przejąć władzę w wyniku zamachu stanu, do którego doszło w 2009 roku.

Zobacz wideo Jak wojna w Ukrainie wpłynęła na światowe łańcuchy dostaw żywności? Pytamy eksperta

Ofiary śmiertelne protestów w Madagaskarze

Jak informowało biuro wysokiego komisarza ONZ ds. praw człowieka Volkera Türka, zginęły co najmniej 22 osoby, a 100 zostało rannych. "Wśród ofiar znaleźli się protestujący i przypadkowi przechodnie zabici przez funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa, ale także inni, którzy zginęli w późniejszych szeroko zakrojonych aktach przemocy i grabieżach, których dopuścili się ludzie i gangi niezwiązane z protestującymi" - napisał Volker Turk. Inne dane podawał jednak prezydent Madagaskaru, który twierdził, że potwierdzono śmierć 12 osób, będących "rabusiami i wandalami"

Przypomnijmy, że manifestacje rozpoczęły się 25 września z powodu kryzysu dotyczącego dostaw wody i prądu. Następnie przerodziły się w wezwania do dymisji Andry'ego Rajoeliny, zwalczenia korupcji i radykalnej zmiany systemu politycznego. W międzyczasie zdymisjonowany został rząd.

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło