- Nie ma szans, byśmy zdążyli - ocenia Nikola Grbić, komentując zmiany dotyczące treningów, które wprowadzili na wtorek organizatorzy mistrzostw świata w Manili. W związku z nimi trener reprezentacji Polski musiał dokonać wyboru, który miał też wpływ na jego decyzje podczas poniedziałkowego meczu z Katarem.
Fot. Volleyball World, materiały prasowe FIVB
Można powiedzieć, że Nikola Grbić w pewnym stopniu przewidział trudności logistyczne, które dotknęły teraz polskich siatkarzy. Trener Biało-Czerwonych jeszcze przed turniejem zwrócił się do Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB) z pytaniem dotyczącym treningów podczas odbywającej się na Filipinach imprezy. Nic jednak wtedy nie wskórał, a teraz on i jego zespół zmierzą się ze skutkami tej sytuacji. Ale - jak zapewnił sam Serb - to po prostu kolejny raz, kiedy trzeba wykazać się pewną umiejętnością.
Zobacz wideo "Celem chłopaków jest złoto". Mateusz Bieniek o mistrzostwach świata siatkarzy
Siłownia tu, hala tam. Grbić musiał wybierać
Rano siłownia, po południu hala - to schemat treningowy znany od lat siatkarzom. Dotychczas realizowali go też podczas tych MŚ polscy siatkarze. Wtorek jednak będzie wyjątkiem.
- Mamy bardzo blisko siebie wyznaczone siłownię oraz trening w hali i nie mamy szans, by zrobić oba. Siłownię mamy w hotelu, a trening tutaj (w hali, w której Biało-Czerwoni rozgrywają mecze fazy grupowej - red.). I nie jest tak, że pierwsze zajęcia byłyby o godz. 9 czy 10, a drugie o 18, tylko pierwsze są o 14 lub 15, a drugie o 16. Nie ma szans, byśmy zdążyli - relacjonuje szkoleniowiec.
Gdy pytam, czy próbował zamienić się z jakimś innym zespołem, to powiedział, że inni mogą mieć taki sam problem.
- Nie ma szans tego zmienić. Pytaliśmy (wcześniej - red.) FIVB, dlaczego nie zorganizują hali, w której będzie też siłownia. Tak było np. w tegorocznym turnieju finałowym Ligi Narodów. Powiedziano nam, że filipińska federacja zrobiła już wszystko, co mogła przy 32 zespołach w jednym mieście - wspomina Grbić.
W sytuacji "albo, albo" postawił on na zajęcia na siłowni, kosztem treningu siatkarskiego. I jak mówi, m. in. dlatego zależało mu, by w wygranym 3:0 meczu z Katarem wprowadzić rezerwowych zawodników i dać im szansę trochę pograć. Choć Serb nie jest zachwycony obecną sytuacją, to też nadmiernie nie zaprząta sobie nią głowy.
- Możemy się adaptować, to nie jest koniec świata. Kiedy jesteśmy na turnieju, to nie ma dużo możliwości grać "sześciu na sześciu". Kiedy grasz co dwa dni, to zawodnicy potrzebują czasu na regenerację. W hali wtedy wykonują zwykle kilka ataków, zagrywek itp., ale nie jest typowe granie "sześciu na sześciu", żeby robić wszystko - opowiada trener Polaków.
Spodziewa się on powrotu pełnych treningów siatkarskich przy drugiej, pucharowej fazie MŚ, gdy między meczami mogą być nawet trzy dni przerwy.
- Wtedy mogą pojawić się takie zajęcia raz lub dwa. Strata jednych zajęć półtoragodzinnych, podczas których będziemy głównie zagrywać, nie robi dużej różnicy. Druga sprawa - siłownia jest dla nas ważna. Musimy ją mieć co dwa lub trzy dni - zaznacza Grbić.
Przed Polakami więc dzień bez siatkówki. Do niej wrócą wraz ze środowym meczem z Holandią, którego stawką będzie awans do 1/8 finału z pierwszego miejsca w grupie.

1 miesiąc temu
28





English (US) ·
Polish (PL) ·