Chińscy towarzysze mocno przyćmili Plac Czerwony. Największa defilada i morze nowinek

1 dzień temu 6

Wielka defilada w Pekinie odbyła się w środę świtem czasu polskiego. Zorganizowana została z okazji 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej - ale według chińskiego spojrzenia na historię, czyli dzień po rocznicy kapitulacji Cesarstwa Japonii 2 września 1945 roku. Dla współczesnych władz Chin to główna okazja do zaprezentowania swojej siły militarnej. Organizowane w tym dniu defilady są coraz większe. Tegoroczna miała szczególnie olśniewać z racji okrągłej rocznicy i napiętej sytuacji międzynarodowej.

Wszystkie nowości i ciekawostki trudno wymienić. Samych nowych bezzałogowców było kilkanaście. Podobnie około 10 nowych rakiet. W kategorii pojazdów opancerzonych premier było po kilka. Jeśli chodzi o załogowe samoloty i śmigłowce, to nie było nic naprawdę nowego, bo wszystkie były już wcześniej znane z plotek, przecieków i zdjęć wykonywanych podczas prób. Na defiladzie pokazano je jednak oficjalnie po raz pierwszy.

Galeria zdjęć nowej chińskiej broni pokazanej na paradzie w PekinieOtwórz galerię

Cała gama robotów bojowych

Zaczynając od bezzałogowców, największe wrażenie mógł zrobić zespół dużych maszyn - prawdopodobnie zwiadowczych i towarzyszących. Nie podano oficjalnych oznaczeń, nie były też namalowane na pojazdach. Nie padły również żadne konkretne informacje. W skład grupy wchodziło 6 dużych dronów, z czego jeden był klasycznym rozwiązaniem w rodzaju dobrze znanych amerykańskich MQ-9 Reaper. Pozostałe były jednak znacznie ciekawsze, zbudowane zgodnie z wymogami technologii stealth. Pojedyncza, jadąca na przedzie maszyna być może jest dużą maszyną zwiadowczą, podobną do amerykańskich RQ-170 Sentinel. Z tyłu jechały cztery maszyny, które sądząc z wyglądu, są prototypami tak zwanych "lojalnych skrzydłowych", czyli dronów bojowych mających towarzyszyć załogowym myśliwcom i wspierać je w walce. Dwa ostatnie były naprawdę duże, rozmiarami dorównując maszynom w rodzaju F-16.

Jeden z dwóch największych typów domniemanych dronów mających towarzyszyć załogowym myśliwcom w walce

Jeden z dwóch największych typów domniemanych dronów mających towarzyszyć załogowym myśliwcom w walceFot. REUTERS/Maxim Shemetov

Pokazano też całą grupę nowych dronów dla marynarki wojennej - poczynając od trzech bezzałogowych śmigłowców pokładowych, prawdopodobnie służących do rozpoznania i ewentualnie przenoszenia lekkiego uzbrojenia. Ich oznaczenia również nie podano. W tej samej grupie na lawetach jechały dwa niewielkie okręty nawodne, opcjonalnie załogowe, czyli generalnie działające jako drony, ale z miejscem na kilku ludzi. Wyglądały na niewielkie jednostki patrolowe uzbrojone w pojedyncze działko. Razem z nimi jechały dwa typy dużych bezzałogowców podwodnych. 4 egzemplarze typu oznaczonego AJX002 i dwa HSU100. Te pierwsze mają służyć do kładzenia min.

Dodatkowo pokazano kilka mniejszych dronów w rodzaju tych znanych z wojny w Ukrainie i bezzałogowców naziemnych, w postaci maszyn szturmowych i inżynieryjnych. Co ciekawsze zaprezentowano też wiele systemów uzbrojenia mających służyć do obrony przed takim zagrożeniem. Poczynając od dużego systemu laserowego oznaczonego LY-1, który ma być przeznaczony do zastosowania na lądzie i okrętach. Do tego mniejszy nienazwany laser na samochodzie terenowym 6x6. Był też znacznych rozmiarów emiter mikrofal, mający niszczyć elektronikę wielu dronów za jednym razem. Uzupełniały je dwa typy bardziej klasycznych zestawów do obrony przeciwlotniczej na bardzo krótkim dystansie, uzbrojone w działka i lekkie rakiety.

Premiery rakietowe i lądowe

Wiele premier było też w kategorii systemów rakietowych. Począwszy od nowego międzykontynentalnego pocisku balistycznego DF-61 odpalanego z wyrzutni na ciężarówce, przy którym również nie podano żadnych konkretnych danych, poza tym, że napęd to klasycznie silnik na paliwo stałe. Pojemnik na pocisk miał jednak znaczne rozmiary. Przejechała też modyfikacja starszej rakiety tego rodzaju DF-31 oznaczona BJ, ale nie wiadomo, czym miałaby się różnić od podstawowego wariantu. Z kategorii najcięższych rakiet pewną nowością była modernizacja starej, ciężkiej rakiety międzykontynentalnej DF-5 oznaczonej literą C. Nowością było to, że według komentatora ma ona zasięg globalny, co potwierdzałoby wcześniejsze twierdzenia Amerykanów, iż Chiny pracują nad systemem bombardowania orbitalnego. Premierą lżejszej kategorii była rakieta JL-1, czyli odpalana z bombowca strategicznego H-6 rakieta balistyczna. Coś w rodzaju rosyjskiego Kindżała, ale znacznie większa.

Nowością był też system nazwany CJ-1000, który rzekomo ma być odpalaną z lądu hipersoniczną rakietą manewrującą. Samej rakiety nie wysunięto z wyrzutni, więc trudno powiedzieć coś więcej. Musiałaby być napędzana silnikiem strumieniowym i jeśli rzeczywiście jest sprawna oraz przyjęta do służby, to by była pierwszą na świecie tego rodzaju. Pokazano też całą gamę znanych już rakiet hipersonicznych i poddźwiękowych do atakowania celów morskich oraz lądowych. Przejechała też, pierwszy raz, odpalana z okrętów podwodnych międzykontynentalna rakieta balistyczna JL-3. Pokazano też cztery mniejsze pociski określane jako hipersoniczne, YJ-15, YJ-17, YJ-19 i YJ-20. Wszystkie mają służyć do zwalczania okrętów i być odpalane z powietrza, wody i spod wody.

YJ-17, czyli według deklaracji odpalana z okrętów hipersoniczna rakieta przeciwokrętowa

YJ-17, czyli według deklaracji odpalana z okrętów hipersoniczna rakieta przeciwokrętowaFot. REUTERS/Tingshu Wang

Rakietową nowinką innej kategorii był morski rakietowy pocisk przeciwlotniczy HHQ-9, przypominający ogólnie amerykański pocisk do systemu Patriot PAC-3MSE. Chińska broń ma tak samo być bardzo zwrotna i niszczyć cel energią bezpośredniego uderzenia.

Wśród bardziej klasycznego uzbrojenia pokazano między innymi nowy czołg określony Typ-100 i pojazd wsparcia na tym samym podwoziu. Oba mają mieć napęd hybrydowy, co ciągle jest sporą nowinką w ciężkich pojazdach bojowych. Ta druga maszyna przewozi trzech żołnierzy i ma mieć na pokładzie dwa duże drony oraz kilka mniejszych uderzeniowych. Za nimi jechał zmodernizowany podstawowy czołg chińskiej armii Typ-99B. Do tego praktycznie kompletny przegląd znanych systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, czyli HQ-9C, HQ-11, HQ-19 i HQ-22A. Był też HQ-29, zaobserwowany pierwszy raz dopiero w lipcu, prawdopodobnie nowy duży system przeciwrakietowy.

W powietrzu nie było żadnych prawdziwych premier, bo wszystkie nowe maszyny zostały zaobserwowane podczas prób. Po raz pierwszy pokazano jednak z detalami latający radar startujący z lotniskowców KJ-600 albo dwumiejscowy myśliwiec piątej generacji J-20S. Ogólnie w powietrzu przeleciał pełen przekrój nowych samolotów bojowych, transportowych oraz śmigłowców chińskiego lotnictwa.

Chińczycy nie stoją w miejscu

Akcent parady można ogólnie umieścić na systemach bezzałogowych i broni rakietowej. To tam było najwięcej premier i najbardziej awangardowych projektów. Nie sposób jednak powiedzieć, ile z nich to realne systemy uzbrojenia, które trafią do szerokiej eksploatacji. Zwłaszcza dotyczy to całej gamy lojalnych skrzydłowych. Te maszyny wyglądały na prototypy do prób i eksperymentów, podobnych do tych prowadzonych na Zachodzie. Do ich praktycznego wykorzystania w służbie najpewniej jeszcze daleko. Podobnie z dronami podwodnymi. Parady mają to do siebie, że mają wyglądać i robić wrażenie. Pokazywany na nich nowy sprzęt może nigdy nie trafić do seryjnej produkcji i służby.

Nie ulega jednak wątpliwości, że chiński przemysł zbrojeniowy i wojsko szybko się rozwijają, eksperymentując z różnymi awangardowymi rozwiązaniami. Postęp jest wyraźny - zwłaszcza w porównaniu do tego, co było 20 lat temu, kiedy mozolnie kopiowano rozwiązania rosyjskie i zachodnie, próbując coś budować na ich bazie. Teraz Chińczycy nie muszą już mieć kompleksów i w wielu kategoriach uzbrojenia przechodzą do awangardy. Zawsze pozostaje pytanie, w jakim stopniu ich najnowsze dzieła mają deklarowane możliwości i czy sprawdzą się w walce. Jednak zakładanie, że chińska broń to kiepskie podróbki zagranicznych rozwiązań, może być groźne. Pokazała to premiera bojowa chińskich rakiet powietrze-powietrze dalekiego zasięgu PL-15 podczas niedawnego starcia Indii i Pakistanu. Uzbrojone w nie pakistańskie myśliwce zdołały strącić kilka maszyn indyjskich na znacznym dystansie, w tym nowoczesny francuski Rafale. W tym konkretnym przypadku wiele mogło zależeć od ludzi i ich wyszkolenia, ale faktem pozostaje, że umniejszanie potencjału chińskiego uzbrojenia może się zemścić.

W 1941 roku Amerykanie i inne państwa zachodnie też mieli bardzo niskie mniemanie o japońskim uzbrojeniu, zwłaszcza samolotach. Pogardliwie traktowane "żółtki" mieli być zbyt zacofani, aby móc stworzyć w tej kategorii coś dorównującego rozwiązaniom USA czy Wielkiej Brytanii. Pierwsze starcia boleśnie udowodniły jednak, jak mylne były to przekonania, kiedy nowoczesne japońskie samoloty okazały się groźnym przeciwnikiem.

Przeczytaj źródło