Co za zwrot w meczu rywalek Świątek! Jest awans

5 dni temu 14

Amanda Anisimowa pokonała Madison Keys 4:6, 6:3, 6:2 w meczu grupy Igi Świątek w ramach turnieju WTA Finals. Młodsza z Amerykanek była już bliska łez, krzyczała na siebie, ale potrafiła odwrócić losy spotkania i wciąż ma szansę awansować do półfinału imprezy w Rijadzie. To oznacza, że Rybakina ma już pewny awans z 1. miejsce w grupie.

Madison Keys i Amanda Anisimowa Reuters, screen Canal+ Sport

W sobotę Amanda Anisimowa przegrała z Jeleną Rybakiną 3:6, 1:6, a Madison Keys z Igą Świątek 1:6, 2:6. W poniedziałek amerykańskie tenisistki zmierzyły się ze sobą o pozostanie w Turnieju Mistrzyń. Porażka praktycznie przekreślała jednej z nich szanse na wyjście z grupy.

Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie

Obie zawodniczki prawdopodobnie czuły, jak ważne jest to spotkanie i stąd tak nerwowy początek rywalizacji. Anisimowa zaczęła od straty podania, ale po chwili przełamała Keys. Gdy wydawało się, że mistrzyni niedawnej imprezy w Pekinie zacznie grać płynniej, znów została przełamana. Triumfatorka Australian Open miała jednak podobne problemy z serwisem, jak w meczu ze Świątek. Cztery gemy, cztery przełamania i wynik 2:2.

Gra błędów, ale lepsza Keys

Zarówno Keys, jak i Anisimowa nie radziły sobie z forhendem. - Multum pomyłek z jednej i drugiej strony przy tym uderzeniu - zauważył komentator Canal+ Sport Żelisław Zyżyński. W tej sytuacji próbowały np. obiegać bekhend, ale nie zawsze wystarczało im na to czasu. Poziom pierwszego seta nie był najwyższy. Amerykanki miały problem z timingiem, źle ustawiały się do piłek, stąd spora liczba błędów.

W dziewiątym gemie Anisimowa raz jeszcze została przełamana. 30-letnia Keys sprytnie uderzała często na środek kortu i wymuszała przejmowanie inicjatywy przez koleżankę z reprezentacji. Ta nie potrafiła sobie z tym poradzić, coraz częściej psuła. Po chwili Madison Keys niespodziewanie wygrała pierwszą partię. W końcówce grała cierpliwie, czekała na to, co zrobi Amanda Anisimowa, momentami wystarczało, że przebije na drugą stronę siatki, bo 24-letnia finalistka US Open i Wimbledonu wyglądała na kompletnie zagubioną.

Co za zwrot przy stanie 1:3

Drugi set zaczął się równie źle dla Anisimowej (0:2), która zirytowana kolejną pomyłką krzyknęła głośno do siebie. - Wymowny był ten krzyk - zauważyli komentatorzy. Nie radziła sobie z najprostszymi zagraniami, wyglądała tak, jakby chciała zejść z kortu. - Jakby chciała się rozpłakać - wskazała komentująca Klaudia Jans-Ignacik.

Anisimowa była wymieniana w gronie faworytek WTA Finals. Rozgrywa sezon życia, dzięki czemu pierwszy raz w karierze awansowała do Turnieju Mistrzyń. Przed imprezą w Rijadzie wycofała się jednak z zawodów w Wuhanie z przyczyn zdrowotnych. Dodatkowo pamiętajmy, że debiut w WTA Finals wiąże się niekiedy z dodatkową presją, to start dla jedynie ośmiu najlepszych tenisistek na świecie. Być może to dlatego zarówno w meczu z Jeleną Rybakiną, jak i na początku starcia z Madison Keys Amanda Anisimowa była cieniem samej siebie.

Czytaj także: Co Rybakina powiedziała po meczu ze Świątek?

Nagle jednak odżyła. Keys prowadziła już 3:1, wydawało się, że zmierza po zwycięstwo, rywalizując z rozbitą rywalką. Anisimowa jednak zaczęła grać wtedy dokładniej, kilka razy poszła do siatki, podniosła poziom gry. Jednocześnie Keys "pomogła" jej, rozdając prezenty - m.in. popełniając kolejne podwójne błędy serwisowe. W ten sposób ze stanu 1:3 Amanda Anisimowa wygrała drugiego seta 6:3. Kilkanaście minut wcześniej krzyczała z rozpaczy, a w końcówce partii napędzając się do walki, wypowiedziała głośne "Come on!", zaciskając mocno pięść w geście triumfu.

Decydująca partia zaczęła się korzystnie dla Anisimowej. Grała coraz swobodniej, forhend zaczął trafiać, przełamała Keys i odskoczyła na 3:1. Mistrzyni Australian Open nie radziła sobie z serwisem, przez co traciła pewność siebie w wymianach. Problemy z podaniem kompletnie rozregulowały Madison Keys. Po jednym dobrym bekhendzie przychodziło kilka błędów i w efekcie przewaga Anisimowej tylko rosła. Młodsza z Amerykanek była już nie do zatrzymania. Od stanu 4:6, 1:3 przegrała tylko dwa gemy.

W środę dokończenie rywalizacji w grupie imienia Sereny Williams. Amanda Anisimowa zmierzy się z Igą Świątek, a Jelena Rybakina, która zapewniła sobie awans z pierwszego miejsca w grupie, zagra z Madison Keys. Transmisje z turnieju WTA Finals w Canal+ Sport, relacje w Sport.pl. 

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło