Cudowne ocalenie w górach. 77-latek przetrwał dzięki winu

4 dni temu 9

​77-letni rowerzysta, wracając z zakupów, przegapił zakręt i stoczył się do głębokiego wąwozu. Był ranny, bezskutecznie wzywał pomocy przez trzy dni. W przeżyciu pomogły mu butelki wina, które wiózł na rowerze, a które jakimś cudem ocalały podczas wypadku.

  • 77-letni rowerzysta wpadł do wąwozu i utknął tam na trzy dni.
  • Przetrwał dzięki czerwonemu winu, które miał ze sobą.
  • Wołania o pomoc usłyszeli drogowcy, którzy wezwali straż pożarną i śmigłowiec ratunkowy.
  • Więcej ciekawych informacji z Polski i ze świata znajdziesz na stronie RMF24.pl.

Ta historia wydarzyła się kilka dni temu we Francji, w górach Sewenny znajdujących się w południowo-wschodniej części Masywu Centralnego. 77-letni mężczyzna wybrał się rowerem na zakupy. W drodze powrotnej senior przegapił jednak zakręt i stoczył się ze skalistego zbocza w pobliżu Saint-Julien-des-Points (około 80 km od Montpellier). Mężczyzna wylądował na brzegu rzeki Gardon i krzyczał za każdym razem, gdy słyszał dźwięk przejeżdżającego samochodu. Bezskutecznie. To rejon bardzo słabo zaludniony. Sama Saint-Julien-des-Points liczy według oficjalnych danych zaledwie 76 mieszkańców.

W ten sposób 77-latek spędził trzy dni. Przeżył, mając do picia jedynie czerwone wino, które wiózł na rowerze. Tajemnicą pozostaje fakt, w jaki sposób butelki ocalały podczas szalonego zjazdu do głębokiego na 40 m wąwozu.

Wołania o pomoc usłyszeli w końcu drogowcy, którzy pracowali na tym odcinku szosy. Zauważyli też poskręcany i uszkodzony rower leżący na dnie wąwozu.

Mężczyźni zaalarmowali straż pożarną, konieczne jednak okazało się wezwanie śmigłowca, który wylądował na przeciwległym brzegu rzeki Gardon, skąd podjął pechowego rowerzystę.

Senior został przetransportowany do szpitala na badania lekarskie.

Główny lekarz kraju Laurent Savath powiedział, że mężczyzna czuje się nadzwyczaj dobrze, biorąc pod uwagę jego przeżycia i złą pogodę.

Jest cały i zdrowy - powiedział Savath francuskiej gazecie "Le Lozère Nouvelle". Dodał, że przeżycie rowerzysty było cudem, "biorąc pod uwagę zimno i deszcz, brak jedzenia i picia, poza winem".

On jest naprawdę twardy. Kilka razy wpadł do strumienia, próbując się wydostać, więc groziło mu wychłodzenie - dodał Laurent Savath.

Według francuskiego serwisu informacyjnego Entrevue emeryt doznał jedynie drobnych obrażeń i lekkiego wychłodzenia.

Przeczytaj źródło