Sporo kontrowersji wśród publicystów i polityków wzbudził sposób, w jaki Władimir Putin został potraktowany przez prezydenta USA Donalda Trumpa podczas spotkania na Alasce. Szczególne oburzenie wywołał czerwony dywan rozwinięty przed samolotem dyktatora.

Spotkanie Donalda Trumpa i Władimira Putina
Szczyt przywódców USA i Rosji na Alasce nie przyniósł przełomu. Szczyt rozpoczął się od ciepłego powitania na lotnisku. Amerykańskie media zwróciły uwagę na to, że rosyjski dyktator został przyjęty z honorami jak lider zaprzyjaźnionego państwa, a nie kraju, który pozostaje od wielu lat w bardzo chłodnych stosunkach z Waszyngtonem. Samo spotkanie trwało krócej, niż planowano. Nie doszedł też do skutku wspólny lunch obu delegacji, który wcześniej był zapowiadany. Po około trzech godzinach rozmowy zakończono. Na konferencji prasowej ostatecznie przywódcy wygłosili tylko własne oświadczenia. Obaj liderzy nie ogłosili żadnych decyzji dotyczących zawieszania broni w wojnie w Ukrainie.
Zobacz wideo Alaska. Donald Trump wita Władimira Putina
"Pokaz uległości Trumpa przed Putinem"
"Brawa, honory, czerwony dywan i wspólna limuzyna dla zbrodniarza wojennego. Ruganie, upokarzanie i szantażowanie przywódcy napadniętego kraju, gdzie ruscy mordują, gwałcą i kradną lodówki. Obrzydliwe do granic możliwości" - pisze Patryk Michalski z Wp.pl.
"Putin udaje, że nie usłyszał pytania dziennikarki o to, czy przestanie zabijać cywilów… Te uściski dłoni ze zbrodniarzem wojennym, oklaski i czerwony dywan budzą mój niesmak. Brakuje tam tylko Netanjahu" - napisał dziennikarz Mateusz Lachowski.
"Czerwony dywan, oklaski dla Putina, samoloty na ziemi i w powietrzu, wspólna podróż limuzyną. Pokaz uległości Trumpa przed Putinem był po prostu demoralizujący - trudno znaleźć inne słowo" - napisał dziennikarz śledczy Onetu Marcin Wyrwał.
"Żołnierze rozwijający czerwony dywan przed samolotem Putina. Widać ich przed schodami. No słabo to wygląda" - skomentował korespondent RMF FM w USA Paweł Żuchowski.
"Skoro niewiele nam powiedzieli, to mam nadzieję, że po latach jednak symbolem spotkania na Alasce będzie bombowiec B-2 (ten użyty w Iranie) przelatujący nad głowami Trumpa i Putina, a nie amerykańscy żołnierze na klęczkach rozwijający czerwony dywan przed rosyjskim samolotem. Był kij (bombowiec), marchewek było jakby więcej (czerwony dywan, wspólny przejazd 'Bestią' czy choćby brak pytań na konferencji prasowej). Przede wszystkim było jednak wielkie pustosłowie - w każdym razie w kwestii pokoju na Ukrainie. Bo Putin to chętniej mówił o tym, jak bliskie są sobie USA i Rosja (nie tylko geograficznie) i dlatego spotkanie na Alasce jest symboliczne" - skomentowała Arleta Bojke z Kanału Zero.
"Czerwony dywan na Alasce. Symbol przelanej przez Ukraińców krwi. Symbol bólu i rozpaczy matek, które straciły swoje dzieci. Symbol nienawiści i buty Rosji" - podsumowała dziennikarka TOK FM Anna Gmiterek-Zabłocka.
"Wyobrażacie sobie, żeby amerykański żołnierz rozpościerał czerwony dywan przed zbrodniarzem Putinem, gdyby prezydentem był J. Biden?" - napisał Jarosław Makowski, publicysta, od ubiegłego roku wiceprezydent Katowic (PO).
"Amerykańskich żołnierzy rozwijających czerwony dywan przed Putinem nie wymyślili na Kremlu. Niestety. Niestety dla Ukrainy, dla Polski, dla Europy. Commander-in-Chief upokorzył najsilniejszą armię świata" - skomentowała posłanka Nowej Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic.
"Czerwony dywan rozłożony przed mordercą. Obrzydliwy obrazek. Oswajanie Czystego Zła. Putin będzie dalej mordował. A my musimy konsekwentnie wspierać Ukrainę. Musimy polegać na sobie, na Europie i NATO. Nie ma dla nas ważniejszego celu niż bezpieczna Polska w silnej Europie" - stwierdził europoseł KO Michał Szczerba.
Czytaj również: "Światowe media o szczycie na Alasce. 'Porażka Trumpa', 'Putin dostał to, czego pragnął najbardziej'".
Źródła: X.com, IAR