Gierasimow mówi: „Kontrolujemy połowę miasta”. Ale gdzie są dowody?
Pod koniec sierpnia szef rosyjskiego Sztabu Generalnego Walerij Gierasimow ogłosił w rosyjskiej telewizji, że Kupiańsk został niemal całkowicie zablokowany, a rosyjskie siły kontrolują około połowy miasta. To oświadczenie miało wywołać wrażenie strategicznego przełomu. Jednak obecna kampania medialna z nagraniami z dronówi flagami zdaje się być próbą uzasadnienia tych słów – mimo że, jak wskazują dane Deep State, kontrola Rosji obejmuje najwyżej 20% terytorium miasta.
Kupiańsk – miasto kluczowe dla obu stron
Kupiańsk to miasto położone w obwodzie charkowskim, niecałe 40 km od granicy z Rosją. Przed wojną liczyło około 27 tysięcy mieszkańców i było ważnym węzłem kolejowym oraz punktem logistycznym. Obecnie jego znaczenie strategiczne wzrosło – kontrola nad Kupiańskiem otwiera drogę w głąb obwodu charkowskiego i wpływa na cały układ linii frontu w północno-wschodniej Ukrainie.
Obejście Kupiańska z zachodu - według rosyjskich źródeł. O ile zdjęcia potwierdzają obecność rosyjskich żołnierzy w Sobolewce. Nie wiemy, czy mają oni pełna kontrolę nad tą miejscowością. / Telegram
Propaganda czy kontrola?
Na jednym z opublikowanych nagrań widzimy rosyjskiego żołnierza z flagą, który przez kilka sekund stoi na wąskiej uliczce, a następnie natychmiast znika między drzewami. Lokalizacja jest ukryta, otoczona zielenią i z dala od centrum. To raczej miejsce do błyskawicznej demonstracji, a nie realnego posterunku. Według analizy Deep State, miejsce to nie ma żadnego znaczenia strategicznego – jego wybór był podyktowany chęcią stworzenia „ładnego kadru”. Deep State nie pisze jednak, że takie przenikanie rosyjskich sił daleko za pokazywaną na jego mapach linię frontu pokazuje słabość ukraińskiej obrony tego miasta.
Podobne nagranie pojawiło się także w rejonie miejskiego stadionu „Spartak”. Tam rosyjski żołnierz pojawia się z flagą dosłownie na moment, nawet nie patrzy w stronę drona – co świadczy o braku koordynacji. Tego typu ujęcia trafiają do oficjalnych rosyjskich raportów, co tylko pogłębia wątpliwości co do wiarygodności danych przekazywanych przez rosyjskie dowództwo.
Nowe zjawisko wojny – „flagowtyk”
Obie strony konfliktu – zarówno Rosja, jak i Ukraina – coraz częściej stosują tzw. „flagowtyk”. Polega ona na tym, że pojedynczy żołnierz (lub niewielka grupa) pojawia się w danej lokalizacji z flagą narodową, po czym akcja jest filmowana z drona, aby wyglądało na przejęcie kontroli nad tą strefą. Niekiedy flagi są nawet "wtykane" (zrzucane) z powietrza, a następnie filmowane z odpowiedniego kąta.
An,Evening,Portrait,Of,Ukrainian,Soldier,With,Rifle,And,Natioal / shutterstock / Dmytro Sheremeta
Tego rodzaju działania nie prowadzą do faktycznej zmiany sytuacji na froncie, lecz służą wyłącznie wojnie informacyjnej. Obserwatorzy konfliktu twierdzą że zdarza się, że jedna ze stron nagrywa materiał z flagą tuż przed opuszczeniem pozycji, by później – po jej zajęciu przez przeciwnika – opublikować nagranie z flagą jako „dowód”, że nadal ją kontroluje lub że przeprowadziła udaną kontrofensywę.
„Flagowtyki” są niezwykle ryzykowne dla uczestników, ponieważ często odbywają się na terenach objętych bezpośrednim ostrzałem lub kontrola dronów FPV obu stron. Jednak z punktu widzenia propagandy – liczy się obraz. A obraz, jak wiadomo, potrafi opowiedzieć więcej niż raport z pola walki.
Szara strefa i cywilne przebrania – Rosja próbuje wejść bocznymi drzwiami
Ukraińskie siły alarmują: Rosja stale testuje linie obrony i szuka sposobu na przeniknięcie do miasta. Często stosowane są metody "partyzanckie"– żołnierze w cywilnych ubraniach, próbujący wmieszać się w lokalną społeczność, by zyskać przewagę liczebną wewnątrz miasta.
Szara strefa na północnych obrzeżach Kupiańska istnieje od miesięcy, a obecność rosyjskich sił w tych rejonach nie jest nowością. Obecne działania to raczej kontynuacja wcześniejszych prób – tym razem opakowana w medialną narrację „zwycięstwa”.
Mirove i Radkiwka – zaplecze dla rosyjskiej piechoty
Walki toczą się także o pobliskie miejscowości, w tym Mirove (dawne Mirne) i Radkiwkę. To właśnie tam Rosja próbuje skoncentrować piechotę i przygotować bazę pod ewentualny szturm na Kupiańsk. W Mirovem również zorganizowano inscenizację z rosyjską flagą – choć wcześniej obecność tamtejszych wojsk została już zdementowana przez ukraińskich żołnierzy z 10. Korpusu.
Deep State: Rosjanie kontrolują maksymalnie 20% miasta
Zdaniem ukraińskich żródeł i niektórych rosyjskich wojskowych blogerów, mimo głośnych komunikatów z Moskwy, dane geolokalizacyjne i analiza sytuacji na mapie pokazują, że Rosja nie kontroluje nawet jednej czwartej Kupiańska. O rzeczywistym otoczeniu czy „niemal całkowitym zablokowaniu” nie może być mowy. Rosyjskie działania mają obecnie charakter demonstracyjny i psychologiczny, a nie militarny – i są wycelowane bardziej w odbiorców wewnętrznych niż w faktyczne zmiany na froncie.
To jeszcze nie koniec- we wrześniu o Kupiańsku będzie głośno.
Kupiańsk pozostaje jednym z najbardziej zapalnych punktów na froncie. Rosja nie rezygnuje ze zdobycia miasta i zachowują na tym kierunku inicjatywę, a Ukraina koncentruje siły, by odpierać kolejne szturmy. Eksperci przewidują, że propaganda będzie szła w parze z ofensywą – dlatego warto oddzielać obrazki od rzeczywistości. Pamiętajmy, że „flaga to jeszcze nie kontrola".