Zawody, kto ma większy… telewizor od lat trwają w najlepsze i rywalizują pomiędzy sobą zarówno producenci, jak i sąsiedzi. W 2025 roku ta rywalizacja wchodzi na niespotykany dotychczas poziom. Oferta 98-100 calowych telewizorów to już nie 3-4 modele na rynku, a kilkanaście. W dodatku pojawiają się ekrany 110 i 115 cali. Taki obrót spraw to oczywiście dobra informacja dla klientów ze względu na dalszy spadek cen i to nie tylko tych pragnących zakupić 100-calowy telewizor, ponieważ rzutuje to także na mniejsze przekątne oraz dalszą rywalizację pomiędzy różnymi technologiami.
Najtańszy 98-calowy telewizor na rynku to Samsung 98DU9072 oraz TCL 98C655 oba wyceniane na 6499 zł w najtańszych ofertach w sieci. Najdroższy to Samsung QN990F za 119 000 zł, o 10 tysięcy miej sprzedawcy życzą sobie za LG OLED G5 w wariancie 97-calowym. To też pokazuje skalę różnic w cenie. Dla porównania najtańszy 65-calowy ekran kosztuje 1700 zł, to Telefunken XU65K529,a najdroższe modele to designerskie (by nie powiedzieć snobistyczne) ekrany Loewe Iconic za 36 tysięcy złotych, realnie najdroższe modele to legendarna w świecie „videofili” Sony Bravia A95L za 19 990 i debiutujący na rynku Samsung QN990F, czyli ekran 8K. Tym samym w przypadku tego modelu wariant 98-calowy jest ponad 6 razy droższy od wersji 65-calowej. Dla porównania wersja 85-calowa kosztuje 36 999 zł, czyli nadal 98-calowy ekran jest trzy razy droższy.
Dlaczego warto zainteresować się tak dużym telewizorem?

Przede wszystkim ze względu na doznania kinowe, powierzchnie ekranu i możliwości siedzenia w realnie bliskiej odległości od ekranu w dużym salonie tak, aby nie było to groteskowe. Wszak dla 98-calowego telewizora optymalnie będzie usiąść nie dalej niż 3 metry od ekranu. Co w dużym salonie ma sens i będzie dobrze wyglądać stylistycznie.
Powierzchnia ekranu 98-calowego jest, aż o 127% większa niż w telewizorze 65-calowym i o 33% większa niż telewizora 85-calowego. Te zaledwie 13 cali różnicy powiększa nam o 1/3 przestrzeń wyświetlanego obrazu. A to robi różnice w odbiorze.
Czytaj też: Telewizor do 10 tysięcy – kupujemy najlepsze TV
Jakie są problemy dużych telewizorów?

Wiele osób śmieje się z 8K jako technologii, dla której nie ma treści. Ja powiem więcej – tych treści raczej nigdy nie będzie. W dobie skutecznego AI, zaawansowanych algorytmów upscalujących sens tworzenia dedykowanych treści w 8K jest absurdalny. Zasoby, które na to należy zużyć są nie współmierne do efektów. Owszem filmy mogą być nagrywane super kamerami, ale i tak w post-produkcji czeka je obniżenie rozdzielczości.
Za to technologia 4K debiutowała ponad dekadę temu na telewizorach 55 i 65-calowych. I tak jak FullHD sprawdzało się na telewizorach 32-calowych, a 4K na 55 i 65-calowych, tak dla pełni efektu 85 i 98-calowe ekrany powinny docelowo mieć natywną rozdzielczość 8K z zaawansowanym uspcalingiem. Robi to dziś jedynie koreański producent, ale ma to swoją dość abstrakcyjną cenę (choć i tak 2-3 razy niższą niż 3 lata temu).
Tutaj kluczowe jest spojrzenie na nasze smartfony i przypomnienie sobie promowanego przez Apple niegdyś hasła „retina display”, czyli wyświetlacza na którym w codziennym użytkowaniu nie widać pikseli. To właśnie duże zagęszczenie pikseli skutecznie poprawia efekty (oczywiście w połączeniu z dobrym podświetlaniem ekranu i ogólnymi parametrami obrazu).

Problemem dużych telewizorów w dużej mierze jest właśnie technologia stojąca za tymi ekranami. Pomijając abstrakcyjnie drogie OLED-y (w tej chwili 97 cali oferuje tylko LG w modelu M5, G5) wszystkie inne telewizory, to ekrany wykorzystujące technologie LCD. Co więcej w przypadku 97-calowego OLED-a LG stosuje mniej zaawansowaną technologię z niższą jasnością, więc model 97-calowy wypada słabiej jakościowo niż 83-calowy.
Czytaj też: Telewizor do tysiaka? Jaki telewizor do 1000 zł wybrać
W przypadku technologii LCD wyzwaniem jest oczywiście odpowiednie podświetlanie i sterowanie tym podświetlaniem. Najtańsze modele 98-calowych mają po prostu bezpośrednie tylne podświetlanie, te najbardziej zaawansowane korzystając z wielostrefowego podświetlania tysiącami mini diod (czyli technologia Mini LED). Tylko odpowiednio duże zagęszczenie diod i perfekcyjne algorytmy sterowania tym podświetlaniem przez procesor są w stanie zagwarantować dobrą jakość obrazu. Dlatego warte uwagi modele 98-calowych telewizorów zaczynają się od 20 tysięcy w górę. I tu też warto zauważyć, że taki model to na przykład Bravia 5, czyli wciąż nie jest to high-endowy model producenta, tylko telewizor pozycjonowany jako średniak w ogólnej gamie Sony. Samsungowy najmocniejszy Neo QLED 4K na rok 2025 startuje od ceny 39 999 zł mowa o QN90F. Flagowy model TCL w tej przekątnej X11K to wydatek nadal 27 999 zł, Hisense swojego topowego modelu UX nie oferuje w Polsce na ten moment w 100-calowym wariancie, ale gigant 110-calowy to koszt 74 999 zł. Co jasno też pokazuje, że choć to właśnie Chińczycy wiodą prym w olbrzymich telewizorach, ale ich najbardziej dopracowane, topowe modele też muszą mieć swoją cenę, nie da się inaczej.
Czy warto w takim razie kupić 100-calowy telewizor?

Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Uwielbiam duże telewizory i uważam, że nie ma za dużych telewizorów. Natomiast rozsądek mówi wprost, to jeszcze nie ten moment. W tej chwili możemy cieszyć się 83-calowymi OLED-ami i 85-calowymi ekranami MiniLED w stosunkowo akceptowalnych cenach. Tam „zjazd cenowy”, jaki dokonał się w ostatnich 5-latach oraz dostępność ekranów jest niesamowita. W momencie, gdy jesteśmy w stanie za 10-15 tysięcy kupić perfekcyjny 83-85-calowy telewizor, a zakup adekwatnego modelu w wariancie 100-calowym to koszt powyżej 40 tysięcy, a tak naprawdę to ponad 80 tysięcy złotych to odpowiedź jest jasna. Nie mniej jeśli to rozmiar ma dla nas znaczenie i jesteśmy w stanie iść na pewne kompromisy, to wybór telewizorów 100-calowych jest naprawdę ciekawy.
Na jakie modele warto zwrócić uwagę?
- Sony Bravia 5
- Samsung QN990F
- LG G5
- TCL X11K
- Samsung QN90F