Dla kogo więzienie za przekroczenie prędkości? Lepiej zobacz, co mówi resort

1 tydzień temu 9
policjanci drogówki w trakcie interwencji
Ministerstwo Sprawiedliwości dementuje plotki związane z nowym prawem. Fot. siekierski.photo / Shutterstock.com

Nowelizacja Kodeksu karnego zelektryzowała wielu polskich kierowców. Czy za jazdę 210 km/h trafisz za kratki? Ministerstwo Sprawiedliwości odpowiada i dementuje pojawiające się plotki oraz niedomówienia.

Daj napiwek autorowi

Po przyjęciu przez Sejm (7 listopada) nowelizacji Kodeksu karnego zawrzało – w mediach pojawiły się ostrzeżenia, że za jazdę powyżej 210 km/h po autostradzie grozić będzie nawet 5 lat więzienia. Emocje podsycały przykłady: 180 km/h na drodze z limitem "90" czy 90 km/h przy ograniczeniu do 30 km/h. Sugerowano, że wystarczy za mocno wcisnąć gaz, a kierowca trafi za kratki.

Ministerstwo Sprawiedliwości w wydanym 13 listopada komunikacie prostuje te interpretacje. Jak podkreślono, nowe przepisy nie obejmują karą więzienia zwykłego przekroczenia prędkości. Chodzi wyłącznie o skrajnie niebezpieczne zachowania – czyli takie, które łączą w sobie rażącą prędkość, pogwałcenie innych przepisów i realne narażenie życia lub zdrowia ludzi. Dopiero łączne spełnienie tych trzech warunków pozwala na zakwalifikowanie czynu jako przestępstwa.

To oznacza, że ani mandat, ani grzywna, nie zamieniają się nagle w więzienie, tylko dlatego, że kierowca przekroczył limit o kilkadziesiąt kilometrów. Resort tłumaczy, że przepisy mają uderzyć głównie w recydywistów i piratów drogowych, a nie w tzw. niedzielnych kierowców czy osoby, które popełniły jedno wykroczenie.

A co ze spotami?

Wiele niejasności narosło także wokół tzw. spotów samochodowych, czyli nieformalnych zlotów organizowanych przez fanów motoryzacji w dużych miastach i na ich obrzeżach. W mediach społecznościowych zaczęły krążyć pogłoski, że zgromadzenia powyżej 10 aut staną się z mocy prawa nielegalne, a uczestnikom grozić będą wysokie grzywny.

Ministerstwo te informacje również uznało za nieścisłe. Zloty motoryzacyjne wciąż będą legalne, pod warunkiem ich zgłoszenia do odpowiedniego urzędu gminy – tak jak każde inne zgromadzenie publiczne. Udział w niezgłoszonym wydarzeniu może skutkować jedynie symboliczną grzywną w wysokości 20 zł. Dopiero jeśli takie spotkanie powoduje poważne zakłócenia ruchu drogowego, np. blokuje skrzyżowanie lub stwarza realne zagrożenie, mandat może wynieść do 1000 zł.

Jak zaznaczono w komunikacie, prawo karne – podobnie jak inne gałęzie prawa – celowo posługuje się terminami niedookreślonymi, takimi jak "rażące naruszenie" czy "bezpośrednie niebezpieczeństwo". To daje sądom przestrzeń do oceniania każdego przypadku indywidualnie, z uwzględnieniem sytuacji drogowej, pory dnia, warunków atmosferycznych czy natężenia ruchu.

"Celem tego rozwiązania jest umożliwienie adekwatnej oceny sytuacji – z uwzględnieniem warunków drogowych, pogody, natężenia ruchu czy pory dnia" – czytamy w komunikacie.

Surowiej, ale rozsądniej?

Nowelizacja Kodeksu karnego to jeden z elementów szerszej kampanii na rzecz poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach. Rząd chce wyraźnie zaostrzyć sankcje wobec kierowców, którzy bardzo często z pełną premedytacją łamią zasady ruchu, uczestniczą w nielegalnych wyścigach lub ignorują podstawowe normy bezpieczeństwa. Jak podkreśla resort, nowe przepisy są ukierunkowane nie na przeciętnego kierowcę, lecz na tych, którzy lekceważą życie innych użytkowników drogi.

Ministerstwo zatem bardzo wyraźnie zaznacza, że przepisy mają być wymierzone w najbardziej niebezpieczne zachowania za kierownicą, a nie w codzienne, bardzo często nieumyślne, błędy kierowców.

Mimo to warto zdjąć nogę z gazu. Bo choć nie trafimy za to od razu za kratki, ryzykujemy czymś znacznie cenniejszym niż prawo jazdy. Życiem i zdrowiem – zarówno swoim, jak i innych.

Jeśli projekt nowelizacji uzyska podpis prezydenta, nowe przepisy wejdą w życie w 2026 roku.

Przeczytaj źródło