Dochodowa upadłość banków Leszka Czarneckiego. Zamknięty układ syndyka, kancelarie zarabiają miliony

1 tydzień temu 10

Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

KONKURS

2025-07-14 09:19

publikacja
2025-07-14 09:19

Setki milionów złotych z majątku Getin Banku oraz Idea Banku zamiast trafiać do klientów zasilają konta kancelarii adwokackich związanych z syndykiem masy upadłościowej obu banków Marcinem Kubiczkiem. Cel: obsługa procesów m.in. z frankowiczami - informuje poniedziałkowa „Gazeta Wyborcza”.

Dochodowa upadłość banków Leszka Czarneckiego. Zamknięty układ syndyka, kancelarie zarabiają miliony

Dziennik podaje, że kwoty zapłacone przez syndyka za obsługę prawną ustaliła na podstawie danych o przelewach, jakich Kubiczek w latach 2022-2025 dokonywał z zarządzanego majątku Idea Banku i Getin Noble Banku. Oba banki, należące do jednego z najbogatszych Polaków - Leszka Czarneckiego, zostały w czasach rządów PiS poddane przymusowej restrukturyzacji i odebrane właścicielowi. Wcześniej - jak wskazuje gazeta - Czarnecki popadł w konflikt z władzą, ujawniając korupcję w Komisji Nadzoru Finansowego.

„Z podsumowania wydatków wynika, że kancelarie prawne otrzymały od syndyka 197 mln 341 tys. zł. Najwięcej, bo aż 146 mln 354 tys. zarobiła kancelaria Rymarz-Zdort-Maruta (pełna nazwa: Rymarz, Zdort, Maruta, Wachta, Gasiński, Her i Wspólnicy Spółka Komandytowa). Kubiczek jest z nią bezpośrednio związany poprzez kontrolowaną przez ten podmiot spółkę Rymarz-Zdort-Maruta-Kubiczek Restructuring S.A.” – pisze „GW”.

Dziennik dodaje, że druga na liście – 26 mln 740 tys. zł – jest kancelaria Mateusz Sitnik i Współpracownicy. Ma siedzibę w Chorzowie, pod tym samym adresem co kancelaria Kubiczka. Na miejscu trzecim – 12 mln 242 tys. - jest kancelaria BWHS z Warszawy. Tam Kubiczek ma swoje stołeczne „centrum operacyjne”.

Gazeta dodała, że na konto samego Marcina Kubiczka też płyną duże kwoty z majątku po Getin Banku i Idea Banku. W samym roku 2024 było to ok. 4,8 mln zł.

W czwartek „Wyborcza” zwróciła się z pytaniami do Marcina Kubiczka. „Poprosiliśmy o odpowiedzi mailem. Z dwóch powodów. Pierwszy to negatywne doświadczenia z bezpośrednich spotkań (nagrywanie, wytwarzanie atmosfery presji, dezawuowanie odpowiedzi). Drugi: pytania były proste i odniosły się do konkretnych danych. W sobotę Marcin Kubiczek napisał, że sama korespondencja mailowa nie jest dla niego satysfakcjonująca. I zaprosił na rozmowę, której termin wyznaczył na 17 lipca, godz. 18. W tej samej kancelarii BWHS, gdzie ma warszawskie »centrum operacyjne« (...), i która na zleceniach zarobiła ponad 12 mln zł” - pisze dziennik. „Gdy odmówiłem, ponownie prosząc o odpowiedzi drogą mailową - co jest formą dopuszczalną i używaną przez samego syndyka w kontaktach z mediami - syndyk odpisał; w obszernym wywodzie poruszył kwestię wcześniejszych publikacji »GW« i zasad rzetelności dziennikarskiej, ale do pytań się nie odniósł” - pisze autor tekstu w „GW” Wojciech Czuchnowski. (PAP)

pad/ jpn/