Dramat pogorzelców z Ząbek trwa. "Na 90 zł wyceniono remont małego pokoju"

1 miesiąc temu 40

Data utworzenia: 19 września 2025, 6:45.

Pożar, który strawił bloki w Ząbkach pod Warszawą, pozbawił dachu nad głową dwieście rodzin i zmienił ich życie w koszmar. Mija 2,5 miesiąca od dramatu, a mieszkańcy wciąż walczą — z biurokracją i czasem. Zostali pozostawieni tak naprawdę sami sobie. Patrzą na przedstawiane im rozliczenia od ubezpieczycieli i nie wiedzą, czy śmiać się, czy płakać. — Na 90 zł wyceniono remont małego pokoju w moim mieszkaniu. I co pan na to powie? — pyta reportera "Faktu" pani Marta, jedna z mieszkanek ze spalonego bloku.

Do dramatycznych wydarzeń doszło na początku lipca. Około godz. 19.30 w jednym ze skrzydeł trzech połączonych ze sobą w literę "U" budynków pojawił się ogień. Przerażeni mieszkańcy natychmiast wezwali straż pożarną. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Ludzie uciekali ze swoich mieszkań w tym, co mieli na sobie. Nie byli w stanie zabrać swoich rzeczy.

— My ewakuowaliśmy się praktycznie sami. Pomagaliśmy sobie wzajemnie. Ja biegałem po bloku i waliłem w drzwi sąsiadów, krzycząc, żeby opuszczali mieszkania — wspomina w rozmowie z reporterem "Faktu" pan Michał. Większość mieszkańców spalonego bloku straciła dorobek życia. Szczególnie lokatorzy ostatnich pięter. Ci, którzy nie mieli ubezpieczenia, zostali z niczym. Ale nawet ci, którzy ubezpieczyli się na wypadek pożaru albo innych losowych zdarzeń, nie mają o wiele lepiej.

Zostali bez dachu nad głową i pomocy

Minęło już 2,5 miesiąca od tragicznego pożaru bloku, a mieszkańcy wciąż żyją w koszmarze. Zamiast wsparcia ze strony państwa, urzędników i ubezpieczycieli, mają zawilgocone ściany, pękający beton, pleśń i grzyb. Jak twierdzą, zostali pozostawieni sami sobie.

— Obiecywali pomoc i wsparcie, a zostaliśmy z tym wszystkim sami. Mamy mieszkania w kredycie, który cały czas musimy spłacać, a mieszkać nie możemy, bo nie wolno. Niedawno w mieszkaniach pojawili się rzeczoznawcy od ubezpieczycieli, ale wycenili szkody na tak śmieszne pieniądze, że ludzie nie są w stanie nic za to zrobić — mówią nam.

Jeśli ktoś liczył, że chociaż odszkodowanie pozwoli mu zacząć nowe życie, boleśnie się rozczarował. — 18 tys. zł za całe wyposażenie mieszkania. Tyle wycenił ubezpieczyciel. W tym 2,5 tys. zł za zewnętrzne drzwi. 562 zł za remont łazienki. Za te pieniądze nie da się kupić nawet podstawowej armatury — mówi pan Michał.

To dopiero początek listy wstydu propozycji ze strony rzeczoznawców i ubezpieczycieli. Właścicielce spalonego mieszkania na najwyższej kondygnacji ubezpieczyciel wycenił szkody na 268 tysięcy. — Moje mieszkanie przestało istnieć. Tam nie ma nic. Tych pieniędzy nie starczy nawet na odbudowę fundamentów, a co dopiero całego lokalu — tłumaczy zrozpaczona kobieta. Ubezpieczyciele grają na zwłokę, a decyzje urzędników blokują jakiekolwiek działania. Ludzie czują się opuszczeni i bezradni.

— Większość mieszkań jest obciążona kredytem. Banki zabierają odszkodowania, a my zostajemy z niczym. To, co dostajemy na rękę, nie wystarczy nawet na remont jednego pokoju! — żalą się mieszkańcy Ząbek.

Budynek umiera na oczach mieszkańców

Mieszkania, które najmniej ucierpiały w pożarze, też cały czas niszczeją. Dach budynku do dziś nie został zabezpieczony. W czasie deszczu woda leci do środka i rujnuje lokale ludzi.

— Podłogi są mokre, panele zdjęte, beton zawilgocony. Po każdym deszczu ściany pękają. Nasze mieszkania dosłownie gniją. Najniższe kondygnacje ulegają całkowitej degradacji. Pleśń wżera się w ściany, grzyb rośnie w pokojach, a bez zabezpieczenia dachu z każdym dniem sytuacja jest coraz gorsza — skarżą się zrozpaczeni ludzie.

— Za chwilę nie będziemy mieli czego ratować. Zostaliśmy sami i jeszcze wylewa się na nas hejt w sieci, że tylko się domagamy, żądamy. Nie życzę nikomu, żeby znalazł się w takiej sytuacji. Proponuje tym wszystkim hejterom włożyć nasze buty i zobaczyć, jak to wygląda, przejść przez to, przez co my przechodzimy — mówi ze smutkiem pan Michał.

Z pożarem w Ząbkach heroicznie walczyli strażacy OSP. "Ciężko o tym mówić"

Mieszkanie ratowników z Ząbek płonęło jak pochodnia. Dzieci uciekały przed ogniem

/15

Krzysztof Burski/Newspix.pl; @Kierzkowski_PSP / X

Od pożaru w Ząbkach minęło dwa i pół miesiąca.

/15

Burski Krzysztof / newspix.pl

Mieszkańcy stracili wszystko w pożarze.

/15

@Kierzkowski_PSP / X

Tak szalał ogień 3 lipca.

/15

Aleksander Majdański / newspix.pl

Objął cały dach budynków ustawionych w literę U.

/15

Aleksander Majdański / newspix.pl

Żywioł zniszczył 200 mieszkań.

/15

Aleksander Majdański / newspix.pl

500 osób zostalo bez dachu nad głową.

/15

- / WAWA HOT NEWS 24

Pożar w Ząbkach.

/15

@Kierzkowski_PSP / X

Z ogniem walczyło kilkuset strażaków.

/15

Burski Krzysztof / newspix.pl

Cud, że nie ucierpieli ludzie.

/15

Krzysztof Burski / newspix.pl

Tak budynek wygląda dziś.

/15

Burski Krzysztof / newspix.pl

Pani NIkolett straciła mieszkanie na ostatnim piętrze.

/15

Burski Krzysztof / newspix.pl

Pani Katarzyna mieszka u znajomych. To tymczasowe rozwiązanie.

/15

Burski Krzysztof / newspix.pl

Pierwszy kosztorys - 4700 zł z ubezpieczenia na 54 metry kw. mieszkania — mówi pani Marta.

/15

Burski Krzysztof / newspix.pl

Pani Maria nie wie, jak będzie wyglądała jej przyszłość. — Nasza sytuacja jest naprawdę trudna — mówi ze smutkiem.

/15

Burski Krzysztof / newspix.pl

Pan Krzysztof wspomina o hejterach: — Łatwo ludziom mówić, kiedy siedzą na własnej kanapie, we własnym mieszkaniu i oglądają pożar na zdjęciach w internecie.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.

Newsletter

Najlepsze teksty z Faktu! Bądź na bieżąco z informacjami ze świata i Polski

Zapisz się

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas!

Napisz list do redakcji

Przeczytaj źródło