Dziennikarka białostockiej „Gazety Wyborczej” opisała „złą atmosferę” w prestiżowym liceum ze stolicy Podlasia. Po jej artykule pojawiły się głosy w obronie placówki, ale i kolejne relacje odsłaniające mroczne oblicze dyrektora.
W reportażu „Szkoła strachu” z początku października „GW” opisała niezdrowe parcie na wyniki w II Liceum Ogólnokształcącym w Białymstoku. Dyrektorowi Dariuszowi Bossowskiemu nauczyciele z jego szkoły zarzucali anonimowi, że narzucał wyjątkowo ostre warunki pracy.
Białystok. „Zła atmosfera” w prestiżowym liceum?
Bossowski miał ogłaszać na radzie pedagogicznej, ile dane osoby spędziły na zwolnieniu lekarskim. Miał też zabraniać pracy w innych szkołach, czy domagać się „pracy 24 godziny na dobę” podczas wycieczek. Zarzucono mu wysyłanie SMS-ów późno w nocy czy w dni wolne od pracy. Miał również złościć się na choroby nauczycieli i grozić „nieposłusznym” wyrzuceniem z pracy z tzw. wilczym biletem.
Liceum ma dobre wyniki i swoim uczniom dalej możliwość dalszej nauki za granicą. Stosowane są tam jednak surowe zasady, m.in. odnośnie ubioru. – Dyrektor wymusza to krzykiem, wypraszaniem ze szkoły, deprecjonowaniem tych uczniów, którzy nie stosują się do wytycznych dotyczących wyglądu. Zasady zasadami, ale ludzi trzeba szanować – tłumaczyła „Wyborczej” nauczycielka.
Po reportażu pojawiło się jednak wiele komentarzy w obronie liceum. Komentarze w sieci zamieszczali: lokalny polityk, dyrektorki placówek oświatowych, prawniczka, rodzice uczniów i absolwentów. Do redakcji nadesłano też dwa maile: od rodziców i nauczycieli.
Listy w obronie dyrektora Bossowskiego
„Szkoła nie jest szkołą strachu, ale szkołą spełnionych marzeń (...) Nikt z nas nie ma zastrzeżeń do Dyrektora II LO, współpraca rodziców z Dyrektorem opiera się na dialogu i wzajemnym zaufaniu” – pisało 27 osób, podpisanych jako przedstawiciele rady rodziców.
Pod listem nauczycieli podpisały się już tylko trzy osoby z grona pedagogicznego oraz dwie jako przedstawiciele związków zawodowych. „(...) w poczuciu troski i odpowiedzialności za dobre imię szkoły, wyrażamy nasz zdecydowany sprzeciw wobec tak nieuczciwego przedstawienia wizerunku naszej społeczności oraz pracy Dyrektora szkoły pana Dariusza Bossowskiego” – czytamy.
„Z naszego punktu widzenia dyscyplina, która obowiązuje w szkole, nie ma na celu ograniczania wolności uczniów czy nauczycieli, lecz zapewnienie bezpiecznego, przyjaznego i sprzyjającego nauce środowiska” – dodawano w liście.
Jedna z nauczycielek napisała po tych wiadomościach SMS-a do autorki tekstu z „Wyborczej”. „Treść pisma to hymn chwalebny na cześć dyrektora oraz zmanipulowane informacje grające na emocjach nauczycieli, jakoby artykuł GW godził w dobre imię szkoły i dewaluował pracę nauczycieli. Część pracowników nie chce podpisać. Ale boją się różnych form zemsty dyrektora” – przekonywała.
Białystok. Uczennice poniżane w prestiżowym liceum?
Do redakcji napłynęły też relacje uczennic białostockiego liceum. – Słyszała, że dziewczyny są gorsze i gorzej się uczą. Nawet przy sprawdzaniu zadań dyrektor wciąż powtarzał, że „dziewczynki jak zwykle ostatnie”. Stresowałam się odpowiadaniem przy tablicy, ciężko mi było zebrać myśli -0 opowiadała Zuzanna.
– Wtedy dyrektor się odpalał. Mówił, że nic nie umiem. Krzyczał, że to nie jest ten poziom, że się nie uczę. A to nie było prawdą. Uczyłam się, robiłam po 160 zadań, które zadawał na weekend. To stres powodował, że nie byłam w stanie nic powiedzieć. Nieraz płakałam pod tablicą – opowiadała. Pytany o tę sprawę Bossowski stwierdził, że nie przypomina sobie takiej sytuacji.
Karolina zwróciła uwagę na inną sprawę. – Czułam się dyskryminowana. Nie byłam z lekarskiej, prawniczej ani majętnej rodziny. Nauczyciele skupiali się na dzieciach z lepszych rodzin albo na laureatach konkursów. Tacy jak ja byli nikim. Nauczycieli nie obchodziło, co robię, co lubię, czym się interesuję. Wystarczyło, że mam w miarę dobre oceny. Nikt już nie wnikał, czy mam jakieś talenty, które można rozwijać – oskarżała.
Dyrektor Bossowski zaprzecza doniesieniom
„Nie jest prawdą, że nauczyciele pracują tylko ze zdolnymi uczniami. W naszej szkole są oczywiście w większości uczniowie, którzy doskonale sobie radzą z nauką, ale prowadzimy również konsultacje mające na celu wyrównywanie zaległości w nauce lub braków wynikających z absencji uczniów” – odpowiadał w mailu dyrektor.
„Prowadzimy również zajęcia rewalidacyjne dla uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Statut Szkoły określa czas, w którym uczeń przygotowujący się do olimpiady ma prawo do zwolnienia z prac domowych, odpowiedzi ustnych, kartkówek i sprawdzianów, natomiast za zgodą rodzica, do zwolnienia z zajęć” – dodawał.
Karolina podkreśla, że uczniowie bali się nie tylko dyrektora. – Jedna dziewczyna zemdlała przed tablicą, słyszałam, jak mówiła później, że to ze strachu. Stres był nie do opanowania. Na innej lekcji dostałam dobrą ocenę, więc nauczycielka kazała całej klasie jeszcze raz pisać klasówkę. Chciała udowodnić, że ściągałam – opowiadała.
– Wciąż się bałam: nauczycieli, że znów będę gorsza, że zostanę wyśmiana. Miałam ataki paniki. Zamykałam się w szkolnej łazience i płakałam – opowiadała. Oficjalna skarga na opisywaną szkołę ani dyrektora nie wpłynęła. Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski podkreślał, że jest to niezbędne do uruchomienia procedur. Z okazji Dnia Edukacji Narodowej wręczył niedawno Bossowskiemu nagrodę za wybitne osiągnięcia dydaktyczno-wychowawcze.
Czytaj też:
MEN z apelem do nauczycieli i uczniów. Chodzi o symboliczną akcję w polskich szkołachCzytaj też:
Warszawskie szkoły mają problem. „Bez nich system by się zawalił”





English (US) ·
Polish (PL) ·