Anna Kańtoch – ciągle wracało do mnie to nazwisko. Chociaż napisała już tyle kryminałów, zdobywając sobie rzesze wiernych czytelników, do tej pory nie miałem okazji zetknąć się z jej twórczością. Dlatego też z prawdziwą przyjemnością przystąpiłem do lektury „Wiary”.
Od razu przyznaję, że miałem wysokie oczekiwania przed lekturą. Liczyłem na świetny kryminał, który na długo zapada w pamięć. Są w tej książce świetne pomysły i świetne fragmenty, które zasługują niewątpliwie na najwyższe uznanie. Niestety są i takie, które nieco gaszą ten entuzjazm.
Akcja powieści rozpoczyna się 6 lipca 1986 roku. W podbeskidzkiej Rokitnicy miejscowy proboszcz znajduje na torach ciało młodej kobiety. Bez wątpienia padła ona ofiarą morderstwa. Równoległe w miejscowości trwają protesty przeciwko budowie elektrowni jądrowej. Wszystko to sprzyja nieufności wobec obcych.
Autorka trafnie oddaje realia wioski. Realistyczne opisy sprawiają, że podczas lektury sami odczuwamy żar lejący się z nieba, zapach spoconych ciał czy dym papierosowy w dusznych pomieszczeniach. Z drugiej strony: czy w drugiej połowie lat 80. tak łatwo było o mięso? Zastanowiło mnie to, gdy Witczak zawsze w barach zamawiał kotlety.
Gdy pojawiają się kolejne ofiary, Witczak czuje narastającą presję. Przełożeni domagają się wyników. Milicjanci odkrywają, że zabójstwa mogą mieć pewien związek z tragedią sprzed lat. Czy uda się schwytać mordercę? Czy milicjanci i proboszcz odkryją prawdę? Co, jeśli na jej poznanie nikt nie jest gotowy?
„Wiara” to kryminał, który byłby rewelacyjny, gdyby nie pewne mankamenty. Przede wszystkim książka jest za długa. Gdyby odchudzić ją o kilkadziesiąt stron, akcja zyskałaby na płynności, a czytelnik nic by nie stracił. Kolejne opisy tego, co milicjanci jedli, co pili, jak podróżowali autem, naprawdę niczego nie wnoszą. Wątek nieokreślonego smrodu na komisariacie – to już zupełnie Kańtoch mogła pominąć. Nic to nie wnosi do książki. Nużące są liczne powtórzenia – czytelnicy nie mają aż tak słabej pamięci. Również element kościelny – niewątpliwie oryginalny – mógł zostać bardziej dopracowany. Zupełnie nieprzekonujący jest cała sprawa z wyznaniem księdza proboszcza – na to chyba nikt się nie nabierze.
Nie sposób nie wspomnieć o zakończeniu. Nie może być tak, że przez całą książkę ani milicjanci, ani ksiądz niczego nie są w stanie się dowiedzieć; potem zaś dosłownie na kilku stronach w kilku rozmowach wszystko zostaje wyjaśnione.
Reasumując, oceniam „Wiarę” na siedem gwiazdek. Nie uważam, że książka zasługuje na tak dramatycznie niskie oceny, jakie pojawiają się w sieci. Naprawdę czytałem o wiele gorsze książki. Bądźmy jednak szczerzy – nie jest to także taki tytuł, aby przyznać mu dziesięć gwiazdek.

2 dni temu
4






English (US) ·
Polish (PL) ·