Łódź obiegła niepokojąca wiadomość o groźnym incydencie, do którego doszło podczas halloweenowej zabawy. Dzieci zbierające cukierki miały znaleźć w niektórych słodyczach metalowe igły. Sprawa wywołała ogromne poruszenie i została natychmiast zgłoszona policji. Po kilku godzinach ustalono, kto za to odpowiada, a szczegóły okazały się zaskakujące.
Tradycja obchodzenia Halloween wzbudza w Polsce kontrowersje
Tradycja obchodzenia Halloween od lat budzi w Polsce spore emocje i dzieli opinię publiczną. Dla jednych to niewinna zabawa, okazja do przebierania się i wspólnej rozrywki, a dla innych – obcy, komercyjny zwyczaj, który nie wpisuje się w rodzimą kulturę. Choć jeszcze kilkanaście lat temu święto to było w naszym kraju prawie nieznane, dziś coraz częściej widzimy dzieci chodzące od drzwi do drzwi z okrzykiem „cukierek albo psikus”, a w domach i szkołach pojawiają się dynie, pajęczyny i inne halloweenowe dekoracje.
ZOBACZ: Dramat w polskiej miejscowości. 2-letni chłopiec wpadł do basenu
Wielu dorosłych również chętnie włącza się w zabawę, organizując tematyczne imprezy kostiumowe. W klubach, restauracjach i domach prywatnych królują wtedy przebrania wampirów, czarownic i duchów, a motywem przewodnim staje się dobra zabawa i odrobina kontrolowanego strachu.
Nie brakuje jednak głosów krytyki. Część duchownych i tradycjonalistów uważa, że Halloween wypiera polskie zwyczaje związane z Dniem Wszystkich Świętych, który ma zupełnie inny – refleksyjny i duchowy – charakter. Mimo to, z roku na rok święto zyskuje na popularności, szczególnie wśród młodszych pokoleń, dla których jest po prostu radosnym sposobem spędzenia czasu.
Halloween w Polsce stało się więc symbolem kulturowej przemiany – łączenia tradycji zachodnich z lokalnymi zwyczajami. I choć wciąż budzi kontrowersje, jedno jest pewne: dla tysięcy dzieci i dorosłych 31 października to dzień, w którym królują kostiumy, śmiech i słodkości.
Wstrząsające odkrycie w Łodzi. Igły w cukierkach dla dzieci
Podczas obchodzenia Halloween w Łodzi doszło do niebezpiecznego zdarzenia, w rejonie Bałut, gdzie dzieci tradycyjnie zbierały cukierki w ramach zabawy „cukierek albo psikus”. Jedna z matek, stand-uperka Aleksandra Radomska, znana z projektu „Mam wątpliwość”, opisała dramatyczne odkrycie w mediach społecznościowych.
„Dziś moja córka zbierała cukierki z koleżankami. I od kilku różnych osób na Bałutach w okolicach Marysińskiej dostała cukierki z igłami w środku. Sprawdźcie, proszę, słodycze waszych dzieci – dzieciaki mówią, że igły były w różnych cukierkach od przynajmniej trzech osób – w tym przemiłej starszej pani” – napisała Radomska.
Do posta dołączyła zdjęcie przeciętej czekoladki, w której wyraźnie widać metalową igłę ukrytą w środku. Jej wpis natychmiast rozprzestrzenił się w internecie, a rodzice z całego kraju zaczęli apelować o ostrożność.
Na miejsce zgłoszenia skierowano funkcjonariuszy policji, którzy rozpoczęli szczegółowe czynności. Jak przekazali śledczy, każdy przypadek podobnego znaleziska należy bezzwłocznie zgłaszać organom ścigania i nie próbować samodzielnie ustalać sprawcy.
W sprawę zaangażowano również lokalne media i szkoły, które ostrzegały rodziców, by dokładnie sprawdzali wszystkie słodycze, jakie ich dzieci otrzymały podczas zabawy halloweenowej.
ZOBACZ TEŻ: Dziś miałaby 14 lat. Tak wygląda grób Madzi z Sosnowca, za którą płakała cała Polska
Policja wyjaśnia sprawę. Sprawcą okazało się dziecko
Po kilku godzinach od nagłośnienia sprawy pojawiły się nowe ustalenia. Aleksandra Radomska poinformowała, że funkcjonariuszom udało się ustalić, kto włożył igły do słodyczy. Okazało się, że za wszystkim stoi osoba małoletnia, która potraktowała całą sytuację jako… „żart”.
Stand-uperka zamieściła w sieci oświadczenie, w którym zaapelowała o spokój i zaprzestanie internetowego linczu.
„Bardzo proszę o zaniechanie ocen, komentarzy, snucia insynuacji, które mogą w niesprawiedliwy sposób dotknąć wiele osób, które od wczoraj przeżywają stres, którego nikomu nie życzę. Mój wczorajszy post wynikał wyłącznie z chęci ostrzeżenia innych i strachu; nie miał na celu uderzyć w kogokolwiek” – napisała.
Radomska podkreśliła, że chce chronić dziecko i jego rodzinę przed niepotrzebnym hejtem. Zaznaczyła też, że autor tego niebezpiecznego „żartu” nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji swojego czynu, które mogły być tragiczne.
Policja przypomina, że takie sytuacje, nawet jeśli nie mają złych intencji, są poważnym naruszeniem bezpieczeństwa. Wkładanie ostrych przedmiotów do jedzenia może skończyć się ciężkimi obrażeniami, a nawet śmiercią. Funkcjonariusze zapowiedzieli, że w sprawie zostaną podjęte kroki wychowawcze, adekwatne do wieku sprawcy.

1 tydzień temu
8





English (US) ·
Polish (PL) ·