Dziś w nocy spójrz w niebo, a nie pożałujesz. Niezwykłe zjawisko zaprze dech w piersiach

4 dni temu 12

Od pokoleń ludzkość szuka odpowiedzi w gwiazdach. Tymczasem już tej nocy Polacy mają szansę doświadczyć niesamowitego zjawiska astronomicznego. Lepiej się przygotować, bo niebo przygotowało prawdziwy spektakl, którego nie powinno się przegapić. To nie zdarza się często, niezwykłe widoki zaprą dech w piersiach.

Ludzkość od zawsze obserwuje gwiazdy

Gwiaździste niebo od zarania dziejów było dla ludzkości jednocześnie kalendarzem, mapą i zbiorem mitów. Prehistoryczne społeczności rolnicze wyznaczały pory siewu i zbiorów, obserwując wschody i zachody określonych konstelacji. Dla starożytnych żeglarzy i podróżników, Gwiazda Polarna i inne układy gwiazd były jedynym niezawodnym nawigatorem na bezkresnych morzach. To właśnie potrzeba zrozumienia regularności nieba pchnęła Mikołaja Kopernika do rewolucyjnego wniosku, który na zawsze zmienił nasze postrzeganie Wszechświata, przesuwając Ziemię z centrum kosmosu.

W kulturze, od antycznych mitów greckich, przez sonety Kochanowskiego, po współczesne eposy science-fiction, gwiazdy pozostają niewyczerpanym źródłem inspiracji. Symbolizują przeznaczenie, wieczność, boski porządek, ale też chłodną, obojętną pustkę. W dzisiejszych czasach, gdy większość z nas żyje pod stałą łuną sztucznego światła, rośnie w nas nostalgia za prawdziwie ciemnym niebem. Zanieczyszczenie światłem sprawiło, że dla milionów ludzi widok Drogi Mlecznej jest jedynie wspomnieniem lub obrazem znanym z fotografii.

Dziś w nocy spójrz w niebo, a nie pożałujesz. Niezwykłe zjawisko zaprze dech w piersiachFot. Sindre Fs/Pexels/CanvaPro

A szkoda, bo astronomia, odzierając niebo z tej pierwotnej, magicznej otoczki, dała nam w zamian zrozumienie jego prawdziwego majestatu. Te punkty świetlne to w większości odległe słońca, niektóre podobne do naszego, inne będące gigantami lub karłami. Niektóre z tych "kropek" to całe galaktyki, jak widoczna gołym okiem Galaktyka Andromedy, czyli gigantyczne skupisko miliardów gwiazd, oddalone o 2,5 miliona lat świetlnych. Oznacza to, że światło, które dziś dociera do naszych oczu, wyruszyło w podróż, gdy na Ziemi pojawiali się pierwsi przedstawiciele rodzaju Homo. Patrzenie w gwiazdy to dosłownie patrzenie w przeszłość.

Te zjawiska dostrzeżesz w nocy

Już w nocy z 4 na 5 listopada 2025 roku będziemy świadkami maksimum roju Południowych Taurydów. Wiele osób, widząc świetlny ślad na niebie, pomyśli życzenie, wypatrując "spadającej gwiazdy". Ten romantyczny termin jest jednak z naukowego punktu widzenia całkowicie mylący, a rozróżnienie pojęć jest kluczowe. To, co widzimy, nie ma nic wspólnego z prawdziwymi gwiazdami, które są oddalonymi o lata świetlne kulami plazmy. W przestrzeni kosmicznej krążą meteoroidy, a więc drobinki pyłu lub skalne okruchy, często nie większe od ziarnka piasku, pozostawione przez komety lub powstałe w wyniku kolizji asteroid.

Gdy taki meteoroid z ogromną prędkością (od 15 do nawet 70 km/s) wpada w ziemską atmosferę, staje się meteorem. Siły tarcia rozgrzewają go do temperatury kilku tysięcy stopni Celsjusza, powodując gwałtowną jonizację gazów w atmosferze i to właśnie ten świetlny ślad jest tym, co obserwujemy. Jeśli meteoroid jest na tyle duży, że przetrwa przelot i jego fragment uderzy w powierzchnię Ziemi, staje się meteorytem.

Dziś w nocy spójrz w niebo, a nie pożałujesz. Niezwykłe zjawisko zaprze dech w piersiachFot. ucuran/Getty Images/CanvaPro

Rój Taurydów, który obserwujemy na początku listopada, jest o tyle ciekawy, że astronomia wiąże go z resztkami pozostawionymi przez kometę 2P/Encke. Została ona odkryta pod koniec XVIII wieku, a Johann Encke jako pierwszy obliczył jej orbitę, odkrywając, że powraca w okolice Słońca co zaledwie 3,3 roku. To kometa stara i mocno "wypalona", przez co pozostawiła w przestrzeni bardzo szeroki, ale rozproszony strumień materii. Dlatego Taurydy nie są rojem imponującym pod względem liczby (tzw. ZHR, czyli zenitalna liczba godzinna, wynosi zaledwie 5-10), ale słyną z czegoś innego. Znane są z wyjątkowo jasnych i stosunkowo powolnych bolidów. Bolid to meteor jaśniejszy niż planeta Wenus, potrafiący rozświetlić niebo niczym flara, a czasem zostawić po sobie widoczny ślad. Co ciekawe, mówimy o "Południowych" Taurydach, ponieważ istnieje też drugi, bliźniaczy rój, Północne Taurydy, również związany z kometą Encke, który osiąga maksimum około 12-13 listopada.

Zobacz: Pilny komunikat GIS. Chrupki znanej marki wycofane ze sprzedaży. Te osoby nie powinny ich jeść

Najlepsze sposoby na oglądanie gwiazd

Aby w pełni cieszyć się listopadowym spektaklem na niebie, kluczowe są dwa warunki: cierpliwość oraz ucieczka od miejskich świateł. Zanieczyszczenie świetlne (ang. light pollution) to największy wróg amatorskiej astronomii. W miastach i na gęsto zaludnionych przedmieściach pomarańczowa łuna skutecznie uniemożliwia obserwację czegokolwiek poza Księżycem, najjaśniejszymi planetami i garstką gwiazd. Efektywne "polowanie" na meteory wymaga więc wyjazdu w miejsca, gdzie niebo jest naprawdę ciemne. W Polsce mamy oficjalne ostoje, jak Park Gwiezdny "Bieszczady" czy Izerski Park Ciemnego Nieba. Wystarczy jednak oddalić się o kilkadziesiąt kilometrów od aglomeracji, znaleźć otwartą przestrzeń (np. dużą polanę) z dala od latarni i dać oczom czas na adaptację.

To kluczowy element. Nasze oczy potrzebują około 20-30 minut, aby w pełni przyzwyczaić się do ciemności i zacząć produkować rodopsynę, czyli barwnik w siatkówce odpowiedzialny za widzenie nocne. Niestety, tegoroczne Południowe Taurydy (maksimum 4-5 listopada) będą miały potężnego konkurenta. Zaledwie dzień później, 5 listopada, przypada pełnia Księżyca (nazywana "Pełnią Bobrzą"). Oznacza to, że nasz naturalny satelita będzie w fazie bliskiej pełni, świecąc jasno przez całą noc i skutecznie zagłuszając wszystkie meteory poza najjaśniejszymi bolidami. Nieco lepiej będzie w przypadku Północnych Taurydów (12-13 listopada), gdy Księżyc będzie już w ostatniej kwadrze i będzie wschodził później w nocy.

Prawdziwa gratka szykuje się jednak w drugiej połowie miesiąca. W nocy z 17 na 18 listopada maksimum osiągnie słynny rój Leonidów, związany z kometą Tempel-Tuttle. Leonidy są znane z historycznych "deszczów meteorów" (tysiące zjawisk na godzinę), które zdarzają się co około 33 lata, ostatnie takie spektakle miały miejsce na przełomie wieków (1999-2001). W 2025 roku nie spodziewamy się burzy, ale warunki do obserwacji będą niemal idealne. Księżyc będzie tuż przed nowiem (nów przypada 21 listopada), więc jego światło nie będzie absolutnie przeszkadzać. Warto pamiętać, że Leonidy są bardzo szybkie (ok. 71 km/s), co daje efekt ostrych, szybkich smug.

Do obserwacji meteorów nie potrzeba teleskopu ani lornetki, najlepszym instrumentem są własne oczy. Warto zabrać leżak lub karimatę, ciepłe ubranie i termos z gorącą herbatą. A jeśli meteory nie dopiszą, listopadowe niebo i tak zaoferuje jasne punkty Jowisza i Saturna, widoczne wieczorem jako stabilne, nie mrugające "gwiazdy".

Przeczytaj źródło