Fatalny błąd w szpitalu. Pani Ewa przeszła niepotrzebną operację. "Zniszczyła zdrowie"

1 miesiąc temu 24

8 października 2025, 05:05

Pani Ewa, 42-latka spod Radomia, przeszła operację, która w założeniu miała uratować jej życie. Diagnoza brzmiała: rozwarstwienie aorty. Przy wypisie okazało się jednak, że zabieg nie był potrzebny. Przyniósł jednak poważne konsekwencje zdrowotne.

Operacja w szpitalu (zdjęcie ilustracyjne) Fot. Grażyna Marks / Agencja Wyborcza.pl

42-latka przeszła niepotrzebną operację

Reporterzy programu "Interwencja" Polsat News przedstawili historię pani Ewy, 42-latki spod Radomia. Kobieta w ubiegłym roku leczyła się w Radomskim Szpitalu Specjalistycznym. Tamtejsi specjaliści zdiagnozowali u niej tętniaka rozwarstwiającego aortę. Obawiano się, że kobieta może dostać krwotoku. Skierowano ją więc na pilną operację do Warszawy. Zabieg przeprowadzono, jednak przy wypisie okazało się, że był on niepotrzebny. Na dodatek wiele wskazuje na to, że prawdopodobnie pomylono wyniki badań i 42-latce przypisano dokumenty innego pacjenta. - Moja klientka nigdy nie cierpiała na migotanie przedsionków. Blizna na brzuchu, przepuklina z blizną… Pani Ewa nie miała żadnej blizny. To wyniki badań od zupełnie innej osoby - mówił pełnomocnik kobiety, adwokat Grzegorz Gębski. 

Prokuratura prowadzi śledztwo

Po operacji 42-latka zaczęła mieć poważne problemy zdrowotne. W efekcie nie jest w stanie wykonywać codziennych czynności i potrzebuje rehabilitacji. Będzie musiała także przejść reoperację klatki piersiowej. Złożyła w sądzie pozew. Żąda zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, odszkodowania oraz przyznania renty. Łącznie domaga się 2 mln złotych. - Moja mocodawczyni, w mojej ocenie, została bardzo dotkliwie skrzywdzona przez system opieki zdrowotnej. Wykonano operację, która w założeniu miała ratować, a okazało się, że była niepotrzebna i zdrowie zniszczyła - mówił Gębski. Sprawą zajmuje się także prokuratura, która prowadzi śledztwo ws. narażenia życia pacjentki. Radomski szpital w rozmowie z "Interwencją" powiedział, że zebrany wywiad i wyniki badań wskazywały na "wysokie prawdopodobieństwo rozwarstwienia aorty" w związku z czym skierowano pacjentkę do wyższego ośrodka referencyjnego - szpitala w Warszawie, gdzie "podjęto decyzję o zastosowaniu leczenia kardiochirurgicznego". Szpital w Warszawie nie odpowiedział na pytania reporterów. Natomiast Biuro Rzecznika Praw Pacjenta zwróciło uwagę na liczne błędy w dokumentacji medycznej, takie jak wyniki badań należące do innej osoby. 

Zobacz wideo Wykorzystał korytarz życia do ucieczki, a później uderzył w radiowóz

Kraków. Podano pacjentce lekki innej osoby. Kobieta zmarła

Kilka miesięcy temu program "Uwaga" TVN24 przytoczył historię pani Krystyny, która w grudniu 2024 roku trafiła do Szpitala Specjalistycznego im. Ludwika Rydygiera w Krakowie. Zdiagnozowano u niej grypę typu A i postanowiono zostawić ją na obserwacji. W trakcie pobytu kobieta zorientowała się, że podano jej leki przeznaczone dla innej osoby. Zauważyła to dopiero po ich zażyciu. - W dzień, kiedy to się wydarzyło, ona się śmiała, gadałyśmy o głupotach. Zadzwoniłam do niej potem i mówiła, że dostała leki innego pacjenta i dopiero jak je połknęła, to zobaczyła, że na kubeczku jest inne imię i nazwisko - mówiła synowa pacjentki. Zarówno pani Krystyna, jak i jej bliscy zgłosili to do personelu szpitala, ale ten zapewniał, że pomylone leki nie zaszkodzą. Jednak jeszcze tej samej nocy kobieta zmarła. Według ustaleń reporterów "Uwagi" pielęgniarka, która źle podała leki pani Krystynie, miała zostać zwolniona dyscyplinarnie.

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło