"Ta forma oszustwa w żaden sposób nie może być tolerowana" - Międzynarodowa Federacja Piłki Nożnej nie miała litości. Reprezentacja, która w ostatnich latach wspięła się ponad 50 miejsc w rankingu FIFA, okryła się hańbą.
screen https://www.youtube.com/watch?v=HsBF5FSrEzk
Trik był prosty, żeby nie powiedzieć prostacki. W 2018 r. Malezja zajmowała w rankingu FIFA 178. miejsce. Bardzo daleka pozycja jak na ambicje dynamicznie rozwijającego się, 34-milionowego narodu. Wtedy piłkarskie władze w kraju zdecydowały się pójść drogą sąsiedniej Indonezji i szerokim strumieniem zasilić kadrę zawodnikami z zagranicy. Nie odbyło się to jednak od razu. Najpierw przeprowadzono sondaże opinii publicznej. I gdy okazało się, że 68-69 proc. Malezyjczyków jest za tym, by reprezentację wzmacniać graczami z zagranicy, ten pomysł poparł nawet premier kraju.
W pięć lat ponad 20 debiutantów z zagranicy!
Indonezyjczycy, za których przykładem poszła Malezja, wykorzystali fakt, że długie lata byli holenderską kolonią i od kilku lat powołują do kadry zawodników z Niderlandów, którzy mają indonezyjskie korzenie. Doszło do tego, że w kadrze Indonezji na środowy mecz eliminacji mistrzostwa świata z Arabią Saudyjską znalazło się aż 16 graczy (na 23 powołanych), którzy urodzili się w Europie: czternastu w Holandii, a po jednym w Finlandii i Belgii.
W reprezentacji Malezji w ostatnich pięciu latach zadebiutowało ponad dwudziestu naturalizowanych zawodników. Miało to bardzo wymierny efekt. Kadra awansowała o 55 miejsc w rankingu FIFA i jest teraz na 123. pozycji.
W przeciwieństwie jednak do Indonezji w swoim zagranicznym zaciągu nie korzysta tylko z zawodników z jednego kraju (powołani do indonezyjskiej kadry zawodnicy urodzeni w Belgii i Finlandii to też właściwie Holendrzy), ale z całej gamy narodów. Wśród nowych Malezyjczyków są Argentyńczycy, Brazylijczycy, Hiszpanie, Brytyjczycy, Belg, Holender, czy Kolumbijczyk.
FIFA bez litości: siedmiu reprezentantów zawieszonych
I gdy wydawałoby się, że marsz w górę rankingu FIFA dalej będzie trwał, nagle gruchnęły hiobowe dla Malezji wieści. FIFA zakwestionowała uprawnienie do gry w kadrze siedmiu zawodników tej reprezentacji. Cała siódemka zagrała we wrześniowym meczu eliminacji Pucharu Azji z Wietnamem, który "Malajskie Tygrysy" wygrały aż 4:0.
W ostatni poniedziałek FIFA opublikowała specjalny raport w tej sprawie, a w środę od decyzji zawieszenia siedmiu zawodników i kary finansowej odwołała się malezyjska federacja piłkarska.
"Przedstawianie fałszywych dokumentów w celu uzyskania zatwierdzenia do gry w drużynie narodowej stanowi formę oszustwa, która w żaden sposób nie może być tolerowana. Takie zachowanie podważa zaufanie do uczciwości rozgrywek i zagraża istocie piłki nożnej jako działalności opartej na uczciwości i przejrzystości" – napisała FIFA w raporcie.
Chodzi o to, że w przypadku tych siedmiu zawodników Malezyjczycy twierdzili, iż ich dziadkowie urodzili się na terenie Malezji. Działacze FIFA dotarli do oryginalnych dokumentów i stwierdzili, że to nie jest prawda. Zawieszeni zawodnicy to pochodzący z Hiszpanii: Gabriel Palmero, Facundo Garces i Jon Irazabal; pochodzący z Holandii: Hector Hevel; pochodzący z Argentyny: Rodrigo Holgado i Imanol Machuca; oraz urodzony w Brazylii Joao Figueiredo. Wszyscy oni mają zakaz gry w piłkę na 12 miesięcy. Kara dotyczy nie tylko kadry, ale i klubu.
Obok kary dla zawodników malezyjska federacja piłkarska musi jeszcze zapłacić 350 tys. franków szwajcarskich (1,6 mln złotych) grzywny. To jednak nie wszystko. Na ostateczny werdykt FIFA czeka azjatycka konfederacja piłkarska. Jeśli zarzuty się potwierdzą, to prawdopodobnie wykluczy "Malajskie Tygrysy" z udziału w Pucharze Azji w 2027 roku.
Kibice są wściekli i rozczarowani
Decyzja FIFA wywołała głęboki szok w całej Malezji. Natychmiast podniosły się głosy, że Malezyjczycy padli ofiarą spisku sąsiadów, którym nie było w smak, że ich rywale robią takie postępy. Na zwycięstwo nad Wietnamem "Malajskie Tygrysy" czekały 10 lat.
FIFA stwierdziła natomiast, że malezyjska federacja piłkarska rejestrując graczy jako zdolnych do reprezentowania kraju, nie miała oryginalnych aktów urodzenia ich dziadków. Rejestracji nastąpiła na podstawie nowych wydanych w Malezji dokumentów, a niedotarcie do oryginałów FIFA uznała za brak staranności w całym procesie.
Malezyjska federacja jednak idzie w zaparte i twierdzi, iż nie ma dowodów na to, żeby gracze świadomie dostarczyli fałszywe dokumenty i że są oni w pełni legalnymi obywatelami Malezji. Cios tej narracji zadał jednak nawet sam minister sportu i młodzieży Hannah Yeoh: "Chociaż federacja twierdzi, że to był tylko błąd techniczny, wszystko wymaga głębokiego wyjaśnienia, bo cały 19-stronicowy raport FIFA zawiera bardzo poważne zarzuty, które szargają wizerunek całego kraju. Kibice są wściekli, zranieni i rozczarowani".
"Reputacja Malezji jest w strzępach nie do naprawienia" - napisał w mediach społecznościowych aktywista Eric Paulsen z organizacji Lawyers for Liberty.
FIFA w przeciwieństwie do na przykład FIBA (międzynarodowej federacji koszykówki) nie nakłada ograniczeń na liczbę naturalizowanych zawodników w reprezentacji. Jednak, aby zapobiec reprezentacyjnym "transferom", naturalizację obwarowuje przepisami. Zawodnik urodzony za granicą może reprezentować nowy kraj, jeśli co najmniej przez pięć lat po ukończeniu 10. roku życia nieprzerwanie mieszkał na jego terenie. Z tego warunku są zwolnieni gracze urodzeni za granicą, ale mający biologicznego rodzica lub jednego z dziadków, którzy urodzili się na terenie kraju, który zawodnik chce reprezentować. Z tej furtki skorzystał m.in. Matty Cash, aby grać dla Polski.

1 miesiąc temu
23



English (US) ·
Polish (PL) ·