Gorąco na antenie Polsat News. Trudno uwierzyć, jak gość dopiekł Nawrockiemu

10 godziny temu 4

W polskiej polityce znów zawrzało. W centrum konfliktu znalazł się prezydent RP i jego spór z premierem o nominacje w służbach specjalnych. Emocje sięgnęły zenitu, gdy padły słowa: „pan prezydent pomylił urząd prezydenta z kibolską ustawką, gdzie decyduje tylko siła”. Słowa te, wypowiedziane w programie „Śniadanie Rymanowskiego”, stały się symbolem trwającej „wojny na górze”.

„Wojna na górze” o awanse w służbach specjalnych

Spór między prezydentem a premierem dotyczy nominacji na pierwszy stopień oficerski w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Szef rządu zarzuca prezydentowi blokowanie decyzji, prezydent natomiast odpowiada, że to premier uniemożliwia mu kontakt z szefami służb.
Zbigniew Bogucki, szef Kancelarii Prezydenta, przekonuje:

Prezydent ma prawo otrzymać informacje w takiej formule, w jakiej zażąda. To nie premier Tusk będzie limitował prezydenta wybranego wolą narodu.

W ocenie Boguckiego, to premier i służby działają dziś „na polityczne zlecenie”.
Z kolei Anna Maria Żukowska z Lewicy odpiera zarzuty:

Nie ma żadnej formuły, w której prezydent mógłby się spotykać z szefami służb. Konstytucja jest jasna, to premier rządzi państwem.

Kompetencje kontra polityka. Kto ma rację?

W tle emocjonalnych wypowiedzi pojawia się fundamentalne pytanie: gdzie kończą się kompetencje prezydenta, a gdzie zaczyna polityczna demonstracja siły? Patryk Jaki broni głowy państwa, mówiąc:

Przykro, że prezydent musi walczyć o to, żeby łaskawie przestrzegano jego kompetencji. To on mianuje te osoby i koniec.

Europoseł podkreśla, że prezydent ma konstytucyjne prawo do informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa. Z kolei poseł Jarosław Urbaniak twierdzi, że prezydent nadużywa interpretacji prawa:

Nie może być tak, że oto prezydent sobie wzywa na dywanik szefów służb. Ustawy mówią o przekazaniu informacji, nie o stawiennictwie.

ZOBACZ TAKŻE: Tusk nie miał litości i zadrwił z PiS. Z ust premiera padły stanowcze słowa

Politycy apelują o rozsądek

Nie wszyscy uczestnicy debaty stanęli po którejś ze stron. Europoseł Stanisław Tyszka z Konfederacji nie krył rozczarowania poziomem sporu:

Sytuacja jest poważna i niepokojąca. Bardzo mi się nie podoba ten obrazek, gdzie prezydent i premier dyskutują przez filmiki na portalu X. To wygląda jak piaskownica, która nas ośmiesza w polityce międzynarodowej.

Według Tyszki, obie strony powinny „zejść z barykady” i znaleźć kompromis:

Ciężar odpowiedzialności jest rozłożony pół na pół. W czasie wojny za wschodnią granicą państwo nie może pozwolić sobie na paraliż służb.

Mimo tych apeli, konflikt o awanse w służbach specjalnych zdaje się dopiero rozkręcać a stawką w tej grze są nie tylko nominacje, lecz także autorytet prezydenta i wiarygodność państwa.

Przeczytaj źródło