Po fantastycznym GP Japonii, podczas którego poznaliśmy nowego mistrza świata, celebracji nie było końca. Marc Marquez, po raz czwarty na torze Motegi, mógł cieszyć się z przypieczętowania tytułu. Jednak ten smakuje inaczej, okraszony sześcioma latami cierpienia, wątpliwości, trudnych decyzji, jest zdecydowanie wyjątkowy.