Gromy spadły na norweskich skoczków. "Nie wybaczyłem"

1 tydzień temu 8

O "aferze kombinezonowej" głośno jest od marca tego roku. W trakcie mistrzostw świata wykryte zostały manipulacje przy sprzęcie norweskich skoczków. Wskutek tych oszustw zawieszono dwóch norweskich skoczków - Johanna Andre Forfanga oraz Mariusa Lindvika. Okres ich dyskwalifikacji dobiegł końca pod koniec października, co nie spodobało się niektórym zawodnikom.

Zobacz wideo Iordanescu zwolniony! Wilkowicz: Zawdzięczamy mu niewiele. Był niepodrabialny

Jednym z nich jest Philipp Raimund. Niemiec w rozmowie z Eurosportem stwierdził, że ukaranie Norwegów było powodem do częściowego zadowolenia. - Moim zdaniem kara była trochę zbyt łagodna - powiedział. 

Zwycięzca klasyfikacji generalnej tegorocznego Letniego Grand Prix przyznał, że oszustwa mocno go zabolały - Wciąż pozostała zła krew. Na pewno nie wybaczyłem Norwegom. Wątpię, że to się zmieni w przyszłości. Na tym ucierpieli nie tylko skoczkowie, ale też całe skoki narciarskie. - wyjaśnił.

W podobnym tonie wypowiadał się Austriak Daniel Tschofenig. Jego słowa zacytował Dagbladet. "Celowe oszustwa są obrzydliwe. Norwegowie próbują to bagatelizować, ale oni o wszystkim wiedzieli" - stwierdził 23-latek.

Norwedzy odbijają piłeczkę

Marius Lindvik odpiera zarzuty, przypominając o wątpliwościach dotyczących sprzętu Austriaków i Niemców. - Ci, którzy teraz mówią najgłośniej, to ci, którzy sami byli najgorsi - zripostował. Najłatwiej zauważalnym problemem były kombinezony Karla Geigera, który również postanowił wyrazić swoje stanowisko w tej sprawie. Jego zdaniem, odbycie kary latem nie było odpowiednie.

Ledwo co zakończyły się zmagania Letniego Grand Prix, a już za moment ruszy nowy sezon zimowego Pucharu Świata. Pierwsze zawody odbędą się w Lillehammer 21 listopada - będzie to konkurs mikstów. Przez kolejne dwa dni skoczkowie zmierzą się w konkursach indywidualnych.

Przeczytaj źródło