Gwardia Narodowa na ulicach Chicago. Władze stanu: Niekonstytucyjna inwazja

1 miesiąc temu 17

Na przedmieścia Chicago dotarli żołnierze Gwardii Narodowej. To oddziały z Teksasu, które mają - zdaniem prezydenta USA Donalda Trumpa - wspierać walkę z przestępczością. Władze stanu Illinois określiły decyzję amerykańskiego przywódcy niekonstytucyjną "inwazją".

 Niekonstytucyjna inwazja Fot. REUTERS/Jim Vondruska

Gwardia Narodowa na ulicach Chicago 

Oddziały Gwardii Narodowej z Teksasu, które zostały rozmieszczone w Chicago, mają koncentrować się na ochronie obiektów federalnych oraz działać jako zespoły szybkiego reagowania na zamieszki lub inne gwałtowne wydarzenia. Tak decyzję Donalda Trumpa tłumaczył w rozmowie z CNN urzędnik Straży Granicznej odpowiedzialny za bezpieczeństwo w mieście. Żołnierze szkolą się w bazie wojskowej w Illinois. Zarówno Illinois, jak i Chicago złożyły pozwy o wstrzymanie mobilizacji. Sąd federalny ma rozpatrzyć sprawę w czwartek 9 października. Dowództwo Północne USA poinformowało, że żołnierze Gwardii Narodowej są mobilizowani do służby w Illinois na wstępny okres 60 dni. "Siły te będą chronić Urząd Imigracyjny i Celny Stanów Zjednoczonych oraz inny personel rządowy USA, który wykonuje funkcje federalne, w tym egzekwowanie prawa federalnego, a także będzie chronić własność federalną" - brzmi komunikat Dowództwa.

Niekonstytucyjna "inwazja"

Władze stanu Illinois potępiły decyzję amerykańskiego przywódcy i nazwały ją niekonstytucyjną "inwazją". Były burmistrz Chicago i szef sztabu administracji prezydenta Baracka Obamy, Rahm Emanuel, powiedział, że nic z tego, co robi administracja Trumpa, nie jest "przestrzeganiem prawa". - Rząd federalny może pójść do dowolnego szefa policji, dowolnego burmistrza i zapytać: "Jak możemy panu pomóc? W jaki sposób możemy z wami współpracować?'" To, co dzieje się teraz, nie ma z taką sytuacją nic wspólnego - mówił w wywiadzie dla CNN. Emanuel podkreślił, że członkowie Gwardii Narodowej Teksasu nie znają terenu Chicago i jego okolic w takim stopniu, jak lokalne organy ścigania, a 200 funkcjonariuszy to kropla w morzu w porównaniu z około 12 000 funkcjonariuszy chicagowskiej policji.

Zobacz wideo Donald Trump chciałby rządzić Gazą razem z Tonym Blairem

Milczący telefon w Pentagonie

Gubernator stanu Illinois J.B. Pritzker, który oskarżył prezydenta Donalda Trumpa o używanie wojska jako "politycznych rekwizytów" i "pionków", powiedział, że nie otrzymał żadnej wiadomości w tej sprawie z Waszyngtonu. Podkreślił, że w ostatnich dniach "dosłownie odwołał wszystko", aby móc porozmawiać telefonicznie z sekretarzem obrony Petem Hegsethem. - Nie podnieśli słuchawki i nie zadzwonili do mnie. Ani razu - przekazał gubernator, którego cytuje Associated Press. Na X polityk opublikował zdjęcia ostatniej aktywności Hegsetha. "Pete Hegseth ignorował swoją pracę i robił pompki w ramach pokazu do Księgi Rekordów Guinnessa, podczas gdy mieszkańcy Illinois byli atakowani przez wojska Trumpa" - napisał. 

To nie pierwsza taka decyzja Trumpa. Wcześniej były Waszyngton i Portland 

W sierpniu Donald Trump skierował na ulice amerykańskiej stolicy Gwardię Narodową, agentów federalnych i policję. Decyzję o zwiększeniu sił porządkowych i wyprowadzeniu armii na ulice podjął, by - jak mówił - zapobiegać przestępczości w Waszyngtonie. Miesiąc później, pod koniec września, prezydent Stanów Zjednoczonych nakazał wysłanie wojsk federalnych do Portland. Ten ruch tłumaczył zadbaniem o bezpieczeństwo miasta. Żołnierze dostali zgodę na użycie pełnej siły, jeśli zajdzie taka potrzeba. Amerykański przywódca przekazał, że działa na prośbę sekretarzyni ds. bezpieczeństwa krajowego Kristi Noem. Wojsko ma chronić Portland oraz federalne placówki imigracyjne przed - jak określił prezydent USA - atakami Antify i innych "krajowych terrorystów".

Google News Facebook Instagram YouTube X TikTok
Przeczytaj źródło