Hartman "nie chce krzywdy". Są dwie możliwości, obie złe

1 miesiąc temu 21

Hartman faktycznie zaczął swój wpis od tego, że "za udział w propagandowej akcji nazistowskiej organizacji terrorystycznej Hamas Sterczewski powinien być sądzony i ukarany w Izraelu".

Tylko, że to, co Hartman rozumie przez "sądzenie i ukaranie w Izraelu", sam doprecyzował jednoznacznie w dalszej części swojego monologu. Otóż życzył on "polskim nazistom z hamasowskich kutrów", żeby "posiedzieli sobie w jednym z cieplutkich więzień na pustyni Negew. Oczywiście razem z palestyńskimi terrorystami pod jedną celą".

Pełne oświadczenie Jana Hartmana można przeczytać TUTAJ.

Hartman kibicuje zatem temu, żeby Izrael potraktował uczestników Flotylli tak, jak traktuje Palestyńczyków.

Czyli jak?

Zobacz wideo Izrael nie dotrzymuje umów pokojowych, więc jak Palestyńczycy mają mu ufać?

Prawo w Izraelu

Palestyńczycy zatrzymywani przez siły izraelskie w Gazie podlegają zgodnie z izraelskim prawem pod przepisy ustawy o "więzieniu nielegalnych bojowników" (Incarceration of Unlawful Combatants Law). I te przepisy, mówiąc bardzo eufemistycznie, nie mają nic wspólnego z praworządnością i sprawiedliwością.

Po pierwsze, ustawa pozwala na internowanie osób bez postawienia im zarzutów, o ile "są uzasadnione podstawy by wierzyć, że osoba jest nielegalnym bojownikiem". I na tej podstawie, bez żadnych dodatkowych warunków, można trzymać "podejrzanego" przez 45 dni w obozie internowania.

Po tych 45 dniach szef sztabu generalnego IDF może przedłużyć zatrzymanie dalej wydając "nakaz aresztowania". Wciąż bez żadnego udziału sądu, wystarczy, że uzna, że wypuszczenie podejrzanego "może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa".

Według przepisów, zatrzymanemu przysługuje prawo do wysłuchania jego sprawy przez sąd nie później niż 75 DNI PO ZATRZYMANIU. Równocześnie przez te 75 DNI MOŻNA ODMÓWIĆ MU PRAWA DO PRAWNIKA.

Jak ustawa definiuje "nielegalnego bojownika"?

To ktoś, kto "albo brał bezpośredni lub pośredni udział w ataku na Izrael", albo "jest powiązany z siłami, które dokonują wrogich aktów wymierzonych w Izrael".

Gdy Hartman mówi, że flotylla to "propagandowa akcja nazistowskiej organizacji terrorystycznej Hamas", nazywa jej członków "nazistami z hamasowskich kutrów" i wyraża nadzieję, że pójdą siedzieć "razem z palestyńskimi terrorystami pod jedną celą", to po prostu nawołuje do tego, żeby byli przez Izrael traktowani jak "nielegalni bojownicy", czyli żeby byli przetrzymywani miesiącami w obozach nie tylko bez wyroku, ale też bez postawienia im zarzutów, bez prawa do prawnika, bez wysłuchania ich sprawy w sądzie.

Ustawa o "więzieniu nielegalnych bojowników" to nic innego, jak reżimowe represje nie mające nic wspólnego z praworządnością i uczciwym procesem.

Jak pisałem w poprzednim tekście, jedna trzecia Palestyńczyków, która trafiła do obozów internowania w oparciu o te przepisy prawa, była po paru miesiącach wypuszczana bez postawienia im jakichkolwiek zarzutów. Nawet izraelskie wojsko nie potrafiło wynaleźć im żadnych powiązań z Hamasem. Wielu innych bogu ducha winnych uprowadzonych nie ma tyle "szczęścia", żeby ich przygoda z izraelskim aresztem kończyła się na zaledwie kilku miesiącach tortur. Ich zatrzymanie albo jest regularnie przedłużane w oparciu o wątpliwe przesłanki, albo giną w obozach.

Wie czy nie wie? Są dwie możliwości

To wszystko oznacza, że są tylko dwie opcje.

Pierwsza jest taka, że Hartman zdaje sobie doskonale sprawę z tego, czego życzył Sterczewskiemu, tylko teraz wije się z obawy przed konsekwencjami swojej obrzydliwej wypowiedzi.

Wie doskonale o bezprawnych zatrzymaniach i o wielomiesięcznym więzieniu w nieludzkich warunkach osób, którym nie postawiono żadnych zarzutów.

Wie doskonale o rutynowo stosowanych wobec nich torturach.

Wszystko, co napisał Hartman, wskazuje, że tak właśnie jest.

Hartman mógł stwierdzić po prostu, że ma nadzieję, że Sterczewski zostanie "sądzony i ukarany" w Izraelu. Zamiast tego postanowił podzielić się swoim marzeniem o tym, by polska delegacja trafiła do "jednego z cieplutkich więzień na pustyni Negew".

Dlaczego akurat tam? Skąd u Hartmana taka potrzeba geograficznej precyzji penitencjarnej?

Odpowiedź jest prosta - to właśnie na pustyni Negew znajdują się słynne obozy tortur, w których przetrzymywani są Palestyńczycy na podstawie prawa o "nielegalnych bojownikach" - Sede Teman i Ktzi’ot.

O Sede Teman pisałem w poprzednim tekście.

Do Ktzi’ot, zgodnie z marzeniami Hartmana, trafili członkowie Flotylli.

Warunki i traktowanie zatrzymanych są tam bardzo podobne, jak w Sede Teman, co opisuje bardzo szczegółowo raport izraelskiej organizacji B’Tselem o wymownym tytule "Witamy w Piekle. Izraelski system więzienny jako sieć obozów tortur".

Hartman wije się, że "nie chce krzywdy Sterczewskiego" i wcale "nie życzył mu reżimowych represji", a "wyłącznie sprawiedliwości".

Tylko dziwnym trafem ta sprawiedliwość ma przybrać formę osadzenia w ośrodkach tortur dla Palestyńczyków, gdzie "polscy naziści z hamasowskich kutrów" mają siedzieć "razem z palestyńskimi terrorystami pod jedną celą".

Takie specyficzne życzenia nie brzmią jak słowa kogoś, kto wierzy, że Izrael to oaza sprawiedliwości i równości wobec prawa, tylko kogoś, kto z dokonywanych przez Izrael zbrodniach przeciw ludzkości w obozach tortur czerpie nieukrywaną satysfakcję.

"Niech pan powie otwarcie"

Na potrzeby argumentu załóżmy jednak na chwilę, że prawdziwa jest druga opcja, niezależnie od tego, jak bardzo nieprawdopodobna się wydaje.

Załóżmy, że Hartman nie wie nic o izraelskim reżimie bezprawia obowiązującym każdego, kto zostanie arbitralnie posądzony o związki z Hamasem. I po prostu w dobrej woli życzy Sterczewskiemu pobytu w więzieniu na pustyni Negew; bo jest tam "cieplutko", a bycie "pod jedną celą z palestyńskimi terrorystami" gwarantuje poszanowanie wszystkich praw, które przysługują więźniom.

Jeśli tak jest, to Hartman nie ma najmniejszego pojęcia o Izraelu, obowiązujących w nim prawach, i realiach traktowania osób osadzonych w obozach internowania. W takim scenariuszu, jego wiara w sprawiedliwe traktowanie osób oskarżanych o związki z Hamasem nie różniłaby się niczym od poglądu, że w Rosji wrogowie Kremla mogą liczyć na uczciwy proces.

Hartman nie jest aż takim ignorantem. Tchórzliwie takiego udaje, żeby ukryć, jak podłe były jego publicznie wyrażone marzenia o tym, by członkowie Flotylli byli poddawani torturom.

Po tym, jak z Facebooka zniknął jego wpis o tym, czego życzy uczestnikom Flotylli, Hartmanowi bardzo zależało, żeby zapewnić opinię publiczną, że to nie on go usunął tylko zrobili to administratorzy Facebooka. "Nie wyzywajcie mnie od tchórzy", apelował.

Panie Hartman.

Życzy Pan załodze Flotylli zamknięcia w obozie tortur, w ramach systemu, w którym nie przysługują im żadne podstawowe prawa.

Skoro nie jest Pan tchórzem, to zamiast się wić, niech Pan to powie otwarcie.

Myślę, że w kontekście apeli o to, żeby tygodnik Polityka zerwał z Panem współpracę, taka deklaracja będzie bardzo pomocna dla redakcji.

Przeczytaj źródło