​Hutnicy i koksownicy wyszli na ulice. Protest w Dąbrowie Górniczej

1 miesiąc temu 28

Pracownicy ArcelorMittal Poland, czyli dawnej Huty Katowice i JSW Koks, czyli Koksowni Przyjaźń demonstrowali w piątkowe popołudnie w centrum Dąbrowy Górniczej (woj. śląskie) w obronie swoich miejsc pracy. Ich protest poparł m.in. prezydent miasta Marcin Bazylak, który wystosował apel do rządu, przypominając, że tutejsze zakłady odpowiadają za prawie 50 proc. krajowej produkcji stali i znaczną część produkcji koksu, niezbędnego dla europejskiego hutnictwa.

  • W Dąbrowie Górniczej odbył się protest hutników, którzy tymczasowo blokowali ulice, domagając się wsparcia dla przemysłu energochłonnego.
  • Prezydent miasta podkreślił ogromne znaczenie lokalnych zakładów dla polskiej gospodarki i bezpieczeństwa społecznego, apelując o szybkie działania rządu na rzecz ratowania branży.
  • Główne postulaty protestujących to m.in. gwarancje cen energii, ograniczenia importu stali z Ukrainy oraz wsparcie dla projektów dekarbonizacyjnych i ochronnych.
  • Minister energii zadeklarował dialog i działania na rzecz transformacji energetycznej, ale branża wskazuje na brak konkretnych decyzji i obawia się dalszego pogłębiania kryzysu.

Demonstracja rozpoczęła się ok godz. 14:45. Wzięło w niej udział prawie 150 osób. Demonstranci tymczasowo blokowali - przechodząc przez przejścia dla pieszych - ulice w rejonie Pl. Wolności.

W ostatnich dniach minister energii Miłosz Motyka zadeklarował dialog z przedstawicielami przemysłu energochłonnego. Szef ME m.in. nawiązał do projektu "Planu dla hutnictwa", przygotowanego przez powołany na początku br. międzyresortowy zespół, do którego dołączyły potem związki.

Piątkową demonstrację poparł prezydent Dąbrowy Górniczej, przypominając, że tamtejsze zakłady odpowiadają za blisko 50 proc. krajowej produkcji stali i znaczną część produkcji koksu, niezbędnego dla europejskiego hutnictwa.

"Ich działalność to nie tylko przemysł - to także stabilność społeczna. Zatrudniają bezpośrednio ok. 20 tys. osób, a poprzez współpracę z firmami zewnętrznymi zapewniają miejsca pracy kolejnym dziesiątkom tysięcy mieszkańców regionu" - wskazał Marcin Bazylak.

Prezydent miasta wystosował apel do premier Donalda Tuska "o osobiste zaangażowanie i podjęcie pilnych działań na rzecz ratowania przemysłu hutniczego i koksowniczego w Polsce, któremu w obecnej sytuacji grozi stałe wstrzymanie produkcji i likwidacja".

Jak podkreślił, zapisy projektu "Planu dla hutnictwa" uwzględniają w większości postulaty formułowane przez środowiska zaangażowane w prace międzyresortowego zespołu, "jednakże plan pozostaje planem, a brak decyzji i konkretnych działań pogłębia kryzys".

Bazylak przypomniał, że koszty energii dla przemysłu energochłonnego w Polsce należą do najwyższych w Europie i sięgają 40 proc. kosztów produkcji, tymczasem - jak zaznaczył - np. wskazywane wsparcie dla transformacji z użyciem źródeł OZE i zwiększenie płynności na rynku energii nie znajdują potwierdzenia w przedłużających się negocjacjach AMP z operatorami warunków przyłączeniowych, umożliwiających zmianę procesu wielkopiecowego na rozwiązania efektywne energetycznie.

Prezydent Dąbrowy Górniczej zaznaczył, że dotąd nie zostały wdrożone postulaty ochronne i deregulacyjne dla przemysłu energochłonnego, a brak zapewnienia finansowania dla projektów dekarbonizacyjnych w zakładach doprowadzi do przeniesienia produkcji stali w bardziej opłacalne miejsca na świecie.

Bazylak zwrócił uwagę, że AMP i JSW Koks zainwestowały w Dąbrowie Górniczej w ostatnich dwóch latach prawie 2 mld zł, by wykorzystując jedyne w Polsce wielkie piece i najnowocześniejszą obecnie w Europie baterię koksowniczą funkcjonować przez kolejne lata. Tymczasem np. przez obecną sytuację i nadmierny import stali z Ukrainy AMP niedawno czasowo wygasiło jeden z dwóch dąbrowskich pieców.

Prezydent miasta przytoczył postulaty branży: gwarancji ceny energii elektrycznej dla przemysłu energochłonnego na poziomie 50-60 EUR/MWh, reparametryzacji opłaty jakościowej czy zawieszenia bezcłowego importu stali z Ukrainy na rok i wypracowania unijnego mechanizmu redystrybucji bezcłowej stali z Ukrainy w całej UE.

Kolejne postulaty dotyczą: wprowadzenia ceł zaporowych na koks z Indonezji, uszczelnienia mechanizmu CBAM i wdrożenia zasady "melt and pour", preferencji dla polskich materiałów i firm zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych, zmiany w unijnych programach wsparcia aby uwzględniały potrzeby hutnictwa, ograniczenia eksportu złomu stalowego z UE i kompromisowego podejścia do systemów ETS i ETS 2.

Bazylak przyznał, że ostatnia decyzja Komisji Europejskiej o podniesieniu od 2026 r. ceł na stal importowaną z 25 proc. do 50 proc. ma fundamentalne znaczenie i wraz ze skutecznym mechanizmem CBAM będzie ważnym narzędziem dla sektora stalowego. Poprosił jednocześnie "o pilne wdrożenie planu ratunkowego dla polskiego przemysłu".

Na początku br. przy ówczesnym Ministerstwie Przemysłu powstał ponadresortowy zespół ds. rozwiązań dla sektora hutniczego, który przygotował projekt "Planu działań dla zrównoważonego rozwoju przemysłu stalowego". W połowie br. do zespołu dołączyli przedstawiciele strony społecznej. Zespół przeszedł następnie pod pieczę Ministerstwa Energii.

Minister energii 1 października podczas otwarcia konferencji Energy Days w Katowicach, na którym pojawili się m.in. przedstawiciele strony społecznej sektora stalowego, zadeklarował wolę dialogu z przedstawicielami przemysłu energochłonnego.

Szef ME mówił wówczas o transformacji energetycznej, która ma zmierzać przede wszystkim ku obniżeniu cen energii. Pracujemy intensywnie i niektóre z kwestii udało nam się w ciągu ostatnich miesięcy wprowadzić, jak przyspieszenie procesu zaliczek na poczet rekompensat; trwa praca nad reparametryzacjami opłat - zaznaczył.

Zdajemy sobie sprawę z zagrożeń, jakie przynosi nie tylko transformacja energetyczna, ale i także otwarcie rynku, o czym przed momentem rozmawiałem ze związkowcami. (...) Wreszcie mamy rząd (...), który odważnie z wami porozmawia - zwrócił się 1 października do związkowców Miłosz Motyka.

Przeczytaj źródło