W 2025 roku wybór sposobu łączenia się z internetem poza granicami UE sprowadza się do trzech opcji: tradycyjnego roamingu, lokalnej karty SIM oraz karty eSIM. Którą z nich wybrać, żeby w trakcie wojaży nie zawracać sobie głowy problemami z dostępem do sieci? Podpowiadamy.
Trzy opcje na stole podróżnika
Tradycyjny roaming to model oparty na pośrednictwie. Twój krajowy operator ma umowę z jedną lub dwiema sieciami w miejscu, które odwiedzasz choćby w trakcie urlopu, a dane wędrują przez skomplikowany i kosztowny łańcuch. Jesteś "uwięziony" na z góry narzuconej trasie – jeśli sieć partnera jest wolna lub ma słaby zasięg w miejscu, w którym przebywasz, nie masz żadnej alternatywy. Czyli jak to w życiu bywa – rozwiązanie proste i błyskawiczne, ale dalekie od ideału.
Drugą opcją jest zakup lokalnej, fizycznej karty SIM typu prepaid, którą nabywa się po przylocie do kraju docelowego, a następnie wkłada do telefonu. Jej największymi zaletami są zazwyczaj bardzo atrakcyjne ceny za duże pakiety danych w obrębie jednego kraju oraz otrzymanie lokalnego numeru telefonu.
Wiąże się to jednak z pewnymi niedogodnościami: trzeba poświęcić czas na znalezienie punktu sprzedaży, można napotkać barierę językową, a co najważniejsze, konieczne jest wyjęcie i bezpieczne schowanie swojej polskiej karty SIM.
Ponadto w wielu krajach proces zakupu wymaga oficjalnej rejestracji z użyciem paszportu. W skrócie: jest dobrze, ale to jeszcze nie nasz ideał.
Karta eSIM (embedded SIM) to niewielki, programowalny chip wbudowany na stałe w płytę główną telefonu, który zastępuje tradycyjną, plastikową kartę SIM. Zamiast fizycznie wkładać kartę do urządzenia, użytkownik pobiera cyfrowy „profil operatora” bezpośrednio na ten chip, najczęściej poprzez zeskanowanie kodu QR lub za pomocą aplikacji.
To właśnie ten w pełni cyfrowy proces jest technologicznym skrótem, który eliminuje skomplikowany łańcuch pośredników typowy dla roamingu. Pozwala on połączyć się bezpośrednio z lokalną siecią, co przekłada się na niższe koszty i brak sztucznych ograniczeń.
Dobrym rynkowym przykładem jest szwajcarska firma Yesim, która wykorzystuje ten model do perfekcji. Współpracuje ona z ponad 800 operatorami na całym świecie, dając swoim użytkownikom natychmiastowy dostęp do lokalnych sieci w ponad 200 lokalizacjach. Jaki jest tego efekt? Niższa cena, lepszy zasięg i… możliwość dalszego podróżowania bez żadnych zmartwień.
Cennik podróży – gdzie portfel boli najmniej?
Cennik roamingu jest nieprzewidywalny. Albo przewidywalny i bajońsko drogi. Płacisz wysoką stawkę za każdy gigabajt, a w przypadku popularnych kierunków turystycznych, jak chociażby uwielbiana przez Polaków Turcja czy USA, koszty potrafią być absurdalnie wysokie, sięgając od kilkunastu do nawet 100 zł za pojedynczy gigabajt. Sytuacja przypomina trochę wezwanie lokalnej taksówki, kiedy nie do końca wiadomo, czego spodziewać się na końcowym rachunku. A raczej wiadomo, że tanio nie będzie.
A gdzie w tej układance jest lokalna karta SIM? Pod względem ceny za gigabajt często (choć nie zawsze) jest to absolutnie najtańsza opcja, szczególnie przy dłuższych pobytach w jednym kraju.
Różnice w stosunku do eSIM bywają jednak niewielkie, a oszczędność wiąże się z kosztem w postaci czasu i wysiłku poświęconego na jej znalezienie i aktywację. No i jeśli planujesz wakacje w więcej niż jednym kraju, będziesz zmuszony kupić kartę w każdym z nich.
W technologii eSIM płacisz z góry za jasno określony pakiet danych, ważny przez wybrany okres. Ten model dobrze koresponduje z popularnymi apkami przewozowymi, w których na starcie wiadomo, za ile dojedziesz w konkretne miejsce. Zostawmy jednak na boku obrazowe porównania, a pobawmy się rzeczywistymi liczbami.
Weźmy przy tym na tapet przywoływaną już markę Yesim. Pakiet 10 GB danych do wykorzystania w Turcji czy Wielkiej Brytanii to koszt około 70 zł na miesiąc. Tygodniowy wyjazd do Turcji ze zużyciem 10 GB danych w roamingu może kosztować nawet 170 zł. Sto złotych drożej.
Szybka autostrada czy lokalna, kręta droga?
Roaming oferuje wygodę jednego kliknięcia – włączasz i działa. Ta prostota jest jednak zdradliwa. Poza ryzykiem finansowym jesteś skazany na "jakość trasy" wybraną przez twojego operatora. Jeśli jego partner ma słaby zasięg w górach lub na plaży, po prostu zostajesz z kiepskim połączeniem z siecią.
Lokalna karta SIM to z kolei droga, którą najpierw trzeba odnaleźć. Proces zakupu i aktywacji bywa czasochłonny. Gdy jednak karta jest już w telefonie, jakość połączenia jest zazwyczaj znakomita – w końcu korzystamy z sieci jak lokalny użytkownik, bez żadnych ograniczeń. To opcja dla cierpliwych, dla których liczy się przede wszystkim jakość połączenia w jednym miejscu.
eSIM wymaga 5-minutowej konfiguracji przed wyjazdem, ale w zamian daje dostęp do "inteligentnej nawigacji". Najlepsze usługi eSIM na rynku, a do takich zalicza się przywoływana już marka Yesim, automatycznie łączą się z najsilniejszą siecią w twojej lokalizacji, dynamicznie przełączając się między operatorami.
System sam wykrywa najszybszą sieć dostępną w danym miejscu i czasie, łącząc się z nią bez interwencji użytkownika. Istotnym atutem jest też wsparcie klienta dostępne w języku polskim.
Kiedy roaming MOŻE mieć jeszcze sens?
Gdy masz do dyspozycji telefon służbowy i w zasadzie nie interesuje cię koszt pakietu danych. Włączasz roaming i hulaj dusza, piekła nie ma. Przynajmniej do czasu spotkania z szefem księgowości.
Nie musisz wykupować dodatkowej usługi, prosić o pozwolenia na instalację zewnętrznej apki na telefonie służbowym, walczyć o zwrot kosztów. Czy to by było na tyle? Niekoniecznie. Roaming możesz też wykorzystać przy błyskawicznym, jednodniowym wyjeździe, gdzie tylko sprawdzasz maile, a wygoda nadal przeważa nad kosztami.
Kiedy lokalna karta SIM to najlepszy wybór?
Gdy wybierasz się do jednego kraju na dłużej – powiedzmy na miesiąc lub więcej. Wtedy jednorazowy wysiłek związany z zakupem karty zwraca się w postaci potencjalnie najniższej ceny za dane. Jest to też jedyna opcja (poza abonamentem), która daje ci lokalny numer telefonu, co bywa przydatne przy rezerwacjach czy kontaktach na miejscu.
Kiedy eSIM to absolutny zwycięzca?
Podczas krótszych i dłuższych wyjazdów turystycznych oraz podróży służbowych, gdy liczy się idealny balans między ceną, wygodą i elastycznością. Jest niezastąpiony przy podróżach po kilku krajach – można kupić kartę obsługującą dany region (np. Bałkany czy Karaiby), a nawet cały świat.
Jest też idealny dla grup – wirtualną kartę SIM można aktywować np. na tablecie i udostępnić sieć innym urlopowiczom przez hotspot. To także najlepsza opcja, jeśli chcesz mieć pewność, że internet będzie działał od razu po wylądowaniu, bez żadnych poszukiwań kiosków lub sklepików.
Werdykt?
W 2025 roku technologia daje nam wybór, a każda opcja ma swoje miejsce. Roaming jest dla tych, którzy podróżują po UE albo z jakiegoś powodu nie liczą się z kosztami. Lokalna karta SIM to rozwiązanie dla oszczędnych i cierpliwych podróżników, planujących dłuższy pobyt w jednym kraju. Zapewne będzie to wybór osób, które po raz enty wracają do tego samego miejsca, które znają od podszewki.
Karta eSIM to natomiast teraźniejszość inteligentnego i świadomego podróżowania – złoty środek, który dla większości turystów i osób podróżujących służbowo oferuje najlepszy kompromis między ceną, jakością i wygodą. Instalujesz i konfigurujesz wszystko w Polsce, a potem możesz już w pełni cieszyć się urokami podróży.