W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie trwa intensywna walka z karpiami azjatyckimi – gatunkami, które przed laty miały pomóc w utrzymaniu czystości zbiorników wodnych, a dziś stanowią jedno z największych zagrożeń ekologicznych regionu.
Biolodzy biją na alarm: jeśli ryby te przedostaną się do Wielkich Jezior, skutki mogą być katastrofalne dla lokalnych ekosystemów i gospodarki rybackiej.
W latach 70. XX wieku amerykańskie instytucje zajmujące się gospodarką wodną sprowadziły do USA cztery gatunki karpi z Azji — tołpygę białą, tołpygę pstrą, amura białego i amura czarnego. Ryby miały oczyszczać stawy hodowlane z nadmiaru glonów i roślinności. Jednak eksperyment wymknął się spod kontroli: podczas powodzi część osobników uciekła z zamkniętych zbiorników i trafiła do naturalnych rzek.
Nowe środowisko okazało się dla nich wyjątkowo sprzyjające. Karpie szybko zaczęły się przemieszczać na północ, zajmując kolejne odcinki rzek, w tym rzekę Illinois. Naukowcy ostrzegają, że jeśli dotrą do Wielkich Jezior, mogą zachwiać równowagą całego ekosystemu.
Ekolodzy zaniepokojeni
Azjatyckie karpie są niezwykle żarłoczne — potrafią zjeść dziennie nawet 40 procent masy swojego ciała. Ich dieta obejmuje plankton i inne drobne organizmy, przez co konkurują z rodzimymi gatunkami ryb o pokarm. – Nic nie budzi większego niepokoju wśród ekologów niż perspektywa tego, że te ryby zadomowią się w Wielkich Jeziorach – zaznacza Mike Shriberg z Uniwersytetu Michigan, cytowany przez portal France 24.
W Kanadzie działania prewencyjne prowadzone są m.in. w rzece Grand, która wpada do jeziora Erie. Biolodzy wykorzystują tam prąd elektryczny, by chwilowo ogłuszać ryby i wyławiać je w sieci. Następnie identyfikują gatunki, mierzą je i – jeśli nie są inwazyjne – wypuszczają z powrotem do wody. Od momentu uruchomienia programu w 2012 roku udało się złapać jedynie kilkadziesiąt azjatyckich karpi, co sugeruje, że ich liczebność w Kanadzie wciąż jest ograniczona.
James Hall, przewodnik z rejonu jeziora Erie, wspomina, że jako jeden z pierwszych złowił inwazyjnego karpia dekadę temu. – Wiedziałem, że to coś niezwykłego – mówi, cytowany przez stację F24. – Jeśli jednak te ryby się rozmnożą, mogą złożyć setki tysięcy jaj kilka razy w roku. W ciągu pierwszych miesięcy życia osiągają rozmiary, które czynią je praktycznie nietykalnymi dla miejscowych drapieżników.
Czytaj też:
Wędkarz złowił „suma giganta”. „Czyste szaleństwo!”Czytaj też:
Z Bałtyku nagle wyłonił się skarb. Ma aż 30 metrów







English (US) ·
Polish (PL) ·