Dziennikarze TVN24 dotarli do akt sprawy Jacka Jaworka, nieuchwytnego mordercy brata i jego rodziny. Zwrócili uwagę na wiele kwestii, które z jakiegoś powodu ignorowane były przez śledczych.
O zbrodni w Borowcach i wielkiej obławie za Jackiem Jaworkiem słyszała cała Polska. Morderca, który w 2021 roku zabił brata, jego żonę oraz ich 17-letniego syna, do końca pozostawał na wolności. Zginął dopiero w lipcu 2024 roku, kiedy sam odebrał sobie życie.
Jacek Jaworek. Śledczy ustalili, jak mieszkał
Z 30 tomów akt śledztwa dziennikarze dowiedzieli się, że Jacek Jaworek po dokonaniu zbrodni przestał się golić. Miał długie do ramion włosy i długą brodę, co uwieczniła mała kamera w zegarku, którego używał w ukryciu. – Jestem Jaworek dzisiaj mamy 22 marca 23 roku, pogrzeb Kazika. Zdziwko, co? Bywa i tak. Nara – powiedział morderca do urządzenia, po czym wyłączył nagrywanie.
Wspomniany materiał Jaworek nagrał w domu swojej chrzestnej Teresy D. po pogrzebie chrzestnego. Oskarżana o ukrywanie zbrodniarza kobieta twierdzi, że mieszkał z nią od listopada 2023 roku. Nagranie świadczy jednak o czymś zupełnie innym. Jaworek urządził się u krewnej bardzo wygodnie. Miał własny pokój, który lekko przerobił. Oglądał telewizję, zorganizował sobie siłownię. W nieustalony sposób ściągnął też z dawnego domu ulubiony ratanowy fotel.
Nowego lokatora Teresy D. nie zauważyły ani siostry, które kilka razy u niej nocowały, ani robotnik zatrudniony przy remoncie. Z akt sprawy wynika, że w domu matki chrzestnej poszukiwanego ani razu nie pojawiła się policja. Śledczy weszli tam dopiero po znalezieniu zwłok mężczyzny. Postępowanie w tej sprawie było przedmiotem wewnętrznego śledztwa. Jego wyniki jednak utajniono.
Dlaczego Jaworek się zabił? Wymowne wyniki sekcji
Dziennikarze z akt sprawy wyciągnęli jeszcze jeden wniosek, dotyczący możliwego motywu samobójstwa Jaworka. Jak już wiemy, raczej nie były to złe warunki czy stres związany z ukrywaniem się. Bardziej realną odpowiedzią jest pogarszający się stan zdrowia mężczyzny. Sekcja zwłok wykazała, że cierpiał na zaawansowaną chorobę niedokrwienną serca, przeszedł zawał. Prawdopodobnie nastąpiło to podczas policyjnej obławy.
Trzy dni przed śmiercią Jaworek miał trzykrotnie dzwonić na numer alarmowy 112. Połączenia trwały po około 7 sekund każde. Dyspozytor miał słyszeć jedynie ciszę i sygnał rozłączanej rozmowy. Możliwe, że Jaworek zastanawiał się nad wezwaniem pomocy. Z akt wynika też, że ciotka próbowała wesprzeć krewnego. Pracowała jako sprzątaczka w przychodni, dostarczyła mu leki.
Teresa D. przed sądem w Myszkowie stanie 13 października. Żeby sprawdzić, od jak dawna ukrywała mordercę, sprawdzono zużycie wody i prądu w jej domu. Śledczy odnotowali wyraźne skoki zużycia mediów, ale nie wiadomo jeszcze, czy nie były one związane z remontem. Z drugiej strony, poszukiwany mógł długo nie korzystać z udogodnień, by nie zwracać na siebie uwagi.
Czytaj też:
Jest akt oskarżenia ws. cioci Jaworka. Jej działanie wstrząsnęło bliskimi ofiarCzytaj też:
Profiler o możliwych planach Tadeusza Dudy. „Być może, żeby kogoś jeszcze zabić”