Syndrom sztokholmski – tak Jędrzej, student Wydziału Filologicznego na Uniwersytecie Gdańskim, nazywa relację z właścicielem mieszkania na Biskupiej Górce w Gdańsku. Przez ostatnie lata wynajmował pokój 8 mkw. w starej kamienicy, z nieszczelnym oknem i drzwiami ledwo trzymającymi się w zawiasach. W mieszkaniu liczącym niewiele ponad 50 mkw. gnieździło się jeszcze czterech studentów. Bez umowy z właścicielem, który uciekał od płacenia podatku. Wszyscy starali się o miejsce w akademiku, ale to przywilej dla 5 proc. studentów uniwersytetu.