Joanna Kołaczkowska zmarła na nowotwór. Znane są szczegóły pogrzebu

19 godziny temu 2
Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.

"Po swojemu, z uśmiechem i wzruszeniem"

Msza żałobna zaplanowana jest na godzinę 11 w kościele Karola Boromeusza przy ul. Powązkowskiej 14. Następnie, o godzinie 12, rozpocznie się ceremonia świecka, która odbędzie się w sali "Powązki Wojskowe". Po uroczystościach żałobnicy pożegnają artystkę podczas pochówku na Cmentarzu Wojskowym.

Joanna Kołaczkowska była jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego kabaretu. Autorka tekstów, aktorka i członkini Kabaretu Hrabi zmarła w wieku 59 lat, w nocy z 16 na 17 lipca. Chorowała na nowotwór mózgu. O jej odejściu poinformowali m.in. jej kabaretowi współpracownicy w mediach społecznościowych. W komunikacie podkreślono, że walka z chorobą była intensywna, lecz nie przyniosła oczekiwanych rezultatów.

"Wiemy, że wielu z Was chciałoby pożegnać Asię — po swojemu, z uśmiechem i wzruszeniem, tak jakby tego chciała" — napisali na Instagramie członkowie Kabaretu Hrabi na kilka dni przed pogrzebem Kołaczkowskiej, dodając, że uczestnicy uroczystości pogrzebowych, zamiast kwiatów, mogą wesprzeć fundację działającą na rzecz osób z niepełnosprawnością.

W innym wpisie zapewniali: "Zostawiła po sobie ogromną wyrwę, której niczym nie da się zapełnić. W świecie sztuki była fenomenem, a jej talent pozostanie nieporównywalny".

Choroba Joanny Kołaczkowskiej została zdiagnozowana w kwietniu 2025 r. Informacje na temat jej stanu zdrowia przez dłuższy czas pozostawały niejasne. Przyczynę śmierci ujawniła Beata Harasimowicz, bliska przyjaciółka artystki, w wywiadzie dla "Świata Gwiazd". Okazało się, że artystka zmagała się z agresywnym nowotworem mózgu, wymagającym natychmiastowej interwencji medycznej.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

Nowotwór mózgu i trudna walka o zdrowie

Beata Harasimowicz wyjaśniła, że Joanna Kołaczkowska szybko znalazła się pod opieką specjalistów, a leczenie nadzorował Dariusz Kamys, szwagier kabareciarki. — Bardzo szybko trafiła do szpitala i znalazła się pod bardzo dobrą opieką lekarską — ujawniła przyjaciółka w rozmowie. Jak podkreśliła, lekarze przeprowadzili niezwłoczną operację i podejmowali wszelkie możliwe kroki, mające na celu uratowanie życia artystki.

— Dariusz Kamys nadzorował proces leczenia. Przeprowadzona została operacja, a medycyna zrobiła wszystko, co było w jej mocy. Na pewno były to najlepsze dostępne siły fachowe. Niestety, to nie wystarczyło — zaznaczyła Harasimowicz. Choroba miała dynamiczny przebieg, a wszystkie możliwości medyczne nie pozwoliły na zahamowanie jej rozwoju.

Przeczytaj źródło