Kamila Borkowska: Dobrze wrócić z Aten do Sosnowca

4 dni temu 11

Polskie koszykarki w pierwszym meczu eliminacji Eurobaksetu pokonały 62:55 Słowaczki. Teraz przed naszymi reprezentantkami mecze przed własną publicznością. Biało czerwone zagrają z teoretycznie słabszymi zespołami – Rumunią i Cyprem. "Spotkania z zespołami z Rumunii i z Cypru to będą raczej łatwiejsze mecze dla nas, ale na pewno nie możemy lekceważyć przeciwnika i musimy po prostu grać swoje" – podkreśla Kamila Borkowska, wracająca do miasta, w którym przed wyjazdem z kraju mieszkała. O meczach reprezentacji, ale także o lidze greckiej, w której teraz gra i testach za oceanem z Kamilą Borkowską rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl

Polki eliminacje Eurobaksetu rozpoczęły od starcia z teoretycznie najtrudniejszym zespołem w grupie. W Bratysławie grały z wyżej notowanymi reprezentantkami Słowacji. Nasza kadra pokonała Słowację 62:55, kontrolując spotkanie od pierwszych minut zawodów. Z double-double mecz zakończyła Stephanie Mavunga.

W sobotę w Arenie Sosnowiec kolejny mecz eliminacji Mistrzostw Europy. Tym razem nasze reprezentantki zagrają z Rumunią, a we wtorek z najsłabszym w grupie z Cyprem. W hali w Sosnowcu jak u siebie będzie czuła się Kamila Borkowska. Nasza reprezentantka w ubiegłym roku przed wyjazdem do Aten występowała w MB Zagłębiu Sosnowiec. Nasza reprezentantka mimo skupienia na meczu ma nadzieję, że uda się też spotkać z najbliższymi.

Mam nadzieję, że się uda się odwiedzić przede wszystkim rodziców i tę rodzinę najbliższą. Wiem też, że przyjeżdżają na mecz. Tutaj duża część mojej rodziny przyjedzie i będzie wspierać w sobotę na meczu. Bardzo się z tego cieszę - przyznaje Kamila Borkowska.

Koszykarka obecnie występuje w lidze greckiej w Athinaikosie. Jak przyznaje, poziom ligi jest wyższy niż w Polsce, ale sam sposób gry bardzo podobny.

Liga jest bardzo ciekawa. Nie ma za dużo zespołów, takich bardzo ciężkich i trudnych. Wiadomo, każdy mecz jest ciężki i każdego rywala trzeba szanować oraz podchodzić do niego z całkowitym szacunkiem i takim respektem. No są tak naprawdę, oprócz mojego zespołu są jeszcze dwa takie bardzo silne, którymi jest Panathinaikos i Olympiakos i reszta to są takie naprawdę solidne zespoły, z którymi są naprawdę fajne mecze. Dużo jest zespołów tak naprawdę w samych Atenach, bo jest ich chyba siedem. Także no niektóre mecze najdalej jedzie się pół godziny. Jest kilka innych zespołów, które są troszkę dalej, gdzie się już jedzie dłuższą drogę, na przykład jakieś cztery godziny około. Ale liga jest naprawdę ciekawa. Ludzie są bardzo mili w Grecji i muszę to podkreślić. Naprawdę są bardzo pomocni. Kibiców też mamy super. Przychodzą na nasze mecze, dopingują nas, także naprawdę jest bardzo fajnie - przyznaje Kamila Borkowska, która dodaje, że o miejsce w składzie Athinaikosu trzeba jednak walczyć.

W swojej drużynie mam bardzo dużo dobrych i doświadczonych zawodniczek, więc nie jest łatwo. Jednak z zagranicznych jestem najmłodszą. Staram się na każdym treningu, na każdym meczu dać z siebie wszystko i jeżeli jestem na boisku, to po prostu daję z siebie maksa i pokazuję, że również mogę grać. Trener rotuje też składem. Tutaj w zależności od rywala i w zależności od zmęczenia zawodniczek. To wszystko tak naprawdę się zmienia każdego tygodnia, na każdym meczu inne osoby są poza składem, także no w każdym meczu trzeba się jednak pokazywać i na każdym treningu przede wszystkim. Wszystko po to, że się do tego składu łapać - mówi Borkowska.

Reprezentantka Polski nim rozpoczęła grę w lidze greckiej podpisała przedsezonowy kontrakt z grającym za oceanem w lidze WNBA - Connecticut Sun. Polka przed kilka tygodni trenowała w USA. Ostatecznie nie otrzymała propozycji kontraktu na regularny sezon, ale wcale nie czuje się z tego powodu zawiedziona.

Jadąc do Stanów Zjednoczonych wiedziałam, że mogę  się do składu Connecticut Sun nie dostać. Jechałam tam przede wszystkim, żeby zdobywać doświadczenie. Chciałam spróbować tej takiej amerykańskiej koszykówki. Nigdy nie byłam wcześniej w USA, także to była dla mnie taka, nowość całkowita. Na pewno zdobyłam tam spore doświadczenie, bo jednak trenowanie przez nawet te trzy tygodnie przeciwko Tinie Charles - jednej z najlepszy środkowy w historii tamtej ligi - było czymś wspaniałym i naprawdę wiele mogłam z tego wyciągnąć. A Grecja to był kolejny krok. To nie było żadne ratowanie się po nieudanym występie w USA, tylko normalnie podpisany kontrakt i chęć rozwoju - przyznaje Kamila Borkowska.

Naszą młodą, ale już doświadczoną zawodniczkę będzie można na pewno zobaczyć w akcji na parkiecie w sobotnim meczu z Rumunią.

Przeczytaj źródło