Karolina Naja ma cztery medale igrzysk, marzy o Los Angeles. „To jest daleka droga”

4 tygodni temu 20

Jest jedną z najbardziej utytułowanych sportsmanek w Polsce. Na co dzień mimo wyjazdów i zgrupowań jest mamą na pełen etat. Czterokrotna medalistka igrzysk Karolina Naja ma za sobą kolejny trudny, ale nieco inny kajakarski sezon. Pojawiły się w nim m.in. bardziej indywidualne treningi. "Takie odejście troszeczkę od grupy i pozostawienie samej siebie w treningu sportowym było mi bardzo potrzebne. Jestem już na takim poziomie, że naprawdę mało który trener da mi jakiekolwiek wskazówki" – przyznaje z pełną stanowczością w rozmowie z Wojciechem Marczykiem z redakcji sportowej RMF FM.

  • Karolina Naja to czterokrotna medalistka olimpijska i jedna z najbardziej utytułowanych polskich kajakarek.
  • Po igrzyskach w Paryżu, gdzie zajęła 4. miejsce, przeszła trudny okres i skupiła się na indywidualnych treningach.
  • W ostatnim sezonie pływała w nowym, młodszym składzie kajakowej czwórki, dzieląc się swoim doświadczeniem.
  • Naja nie wyklucza startu na igrzyskach w Los Angeles w 2028 roku, ale daje sobie dwa lata na podjęcie decyzji.
  • Po sezonie ceni czas z rodziną, ale już w październiku wraca do treningów w Wałczu.
  • Więcej sportowych informacji znajdziesz na rmf24.pl!

Przez wiele lat startów kajakarka Karolina Naja przyzwyczaiła kibiców do fantastycznych rezultatów. Na swoim koncie ma mnóstwo medali mistrzostw świata, Europy i oczywiście igrzysk olimpijskich. Od 2012 roku z każdych igrzysk wracała z medalem, aż do ubiegłego roku i imprezy w Paryżu. Tam do podium zabrakło niewiele, bo w stolicy Francji wspólnie z Anną Puławską, Adrianną Kąkol i Dominiką Putto, zajęła 4. miejsce w konkurencji K-4 500 m.

Powiedziałabym, że ten czas od Paryża do tego momentu był takim dla mnie czasem uzdrowienia. Oczywiście, że najłatwiej było gdzieś uzdrawiać się poprzez trening sportowy i wsparcie najbliższych, które było i które sobie bardzo cenię. Jednak trzeba to też umieć przyjąć i zrozumieć, że to jest tylko sport i poukładać sobie to w głowie. Mimo że to się wydarzyło, to człowiek był przecież w stu procentach zaangażowany i bardzo oddany. Oczywiście, że to zabolało i nie dało się obojętnie koło tego przejść. Myślę jednak też, że był właśnie taki moment, który pokazał, że może warto coś spróbować od nowa - przyznaje Karolina Naja.

Próbą rozpoczęcia od nowa była zmiana sposobu treningów. Nasza utytułowana olimpijka bardziej postawiła na indywidualne przygotowanie.

Było mi to bardzo potrzebne, to odejście troszeczkę od grupy. Pozostawienia samej sobie w treningu sportowym. Jestem już na takim poziomie, że naprawdę mało który trener da mi jakiekolwiek wskazówki. Jednak wsparcie jest bardzo potrzebne na treningach i zgrupowaniach. Troszkę oczywiście pozmieniałam swój trening. Może na jakieś wnioski jeszcze jest za wcześnie, więc sobie to wszystko obserwuję. Ja też zdaję sobie sprawę, że jestem w długim procesie, bo w sporcie wyczynowym seniorskim już jestem szesnaście lat - przyznaje nasza kajakarka.

Tegoroczny sezon był nie tylko inny z powodu zmiany sposobu przygotowań, ale także ze względu na skład kajakowej czwórki, w którym startowała Karolina Naja.

W tym roku szlakowałam tylko (pływałam z)  kajakową czwórkę w nowym składzie, z dużo młodszymi też dziewczynami. Wiedziałam więc, że to będzie trudne wyzwanie i zadanie dla mnie. Jednak oprócz tych wyników sportowych - ja też widzę inną wartość - właśnie przekazywania tej wiedzy, mojego doświadczenia - stwierdziła. Olimpijka dodała, że skoro jej ciało pozwala jej na rywalizację z młodszymi zawodniczkami, to nie ma powodów, by rezygnować ze sportowej rywalizacji.

Sama jestem ciekawa tego procesu, jak daleko zajdę i w którym momencie to się gdzieś tam utnie. Dla mnie ten sezon ma taką podwójną wartość i już dawno powtarzałam, że dobrze jak się osiąga fajne wyniki, bo z tym wiążę się również nasze zabezpieczenie finansowe. Jednak ja też zawsze widzę tę drugą stronę tego, co robię, sensowniejszą stronę podzielenia się z reprezentacją. Głębszy sens - zaznacza Karolina Naja.

Karolina Naja po raz pierwszy na igrzyskach olimpijskich wystąpiła w 2012 roku w Londynie. Debiut udany bo zwieńczony medalem. Mimo że do kolejnych igrzysk w 2028 roku w Los Angeles pozostały jeszcze 3 lata, to nasza doświadczona kajarka nie porzuca marzeń o kolejnym olimpijskim starcie.

Powiedziałam sobie jasno: daję sobie dwa lata na to, żeby odnaleźć się na nowo i dać sobie szansę spróbować. Wiem co już przeszłam. Mam bardzo wdzięczny organizm i on naprawdę na dużo mi pozwala, ale oprócz tego jeszcze ten komfort psychiczny. Poczucie sensu jest dla mnie bardzo ważne. To jest to coś, co mnie napędza. Jeśli to pomału zacznie gdzieś umykać, to będę wiedziała, że to już jest moment, kiedy może trzeba przejść na drugą stronę i znaleźć inny cel dla siebie - podkreśla Karolina Naja. Kajakarka po zakończeniu sezonu chce jednak w pełni korzystać z czasu z rodziną, bo jak przyznaje, ten okres jesienny jest jednym z najpiękniejszych.

Wrzesień, październik, listopad to są moje najlepsze i najpiękniejsze miesiące w roku. To miesiące dla rodziny. Wracam wtedy do normalnego życia - do gotowania, sprzątania - wracam do siebie. Sport wyczynowy to masa wyrzeczeń i poświęceń, które świadomie podejmuję i wybieram, ale po takim nieraz intensywnym sezonie potrzebny jest powrót właśnie do siebie  - wyjaśnia z uśmiechem doświadczona kajakarka.

O sportowych obowiązkach nie można jednak do końca zapomnieć. W październiku naszą rozmówczynię czeka też zgrupowanie. Na szczęście odbywa się ono w Wałczu, czyli w mieście, w którym aktualnie mieszka kajakarka.

To będzie spokojne wejście z racji tego, że zgrupowanie będzie w Wałczu, w którym na co dzień mieszkam. Dla mnie to jest bardzo wygodne. Mogę łączyć bycie mamą, dbanie o rozwój dziecka i pozostanie w treningu sportowym. Chętnie z tego skorzystam. A od listopada trzeba będzie już mocniej ruszyć, żeby z jakimś powodzeniem wejść później w rywalizację - najpierw z naszą krajową czołówką, a później zmierzyć się z najlepszymi - przyznaje Karolina Naja.

Przeczytaj źródło