Kawiarnia Oldskulowa Cafe & Restaurant w Poznaniu wprowadziła symboliczną opłatę dla klientów, którzy przychodzą do lokalu, ale nic nie zamawiają. Chociaż ta zasada funkcjonuje już od ok. trzech lat, sprawa wypłynęła kilka dni temu, kiedy odkrył ją jeden z internautów i wywołał dyskusję w mediach społecznościowych. Na kawiarnię wylała się fala hejtu. Menedżer lokalu wyjaśnił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", skąd pomysł na dodatkową opłatę.
Kawiarnia działa od pięciu lat. Jest kameralna — dziewięć stolików plus kilka w sezonowym ogródku. Lokal serwuje kawę, napoje, desery, ale też śniadania i lunche. Cieszy się popularnością wśród mieszkańców Poznania. Tak dużą, że czasem odwiedzają go spore grupki ludzi. Nie wszyscy jednak zamawiają jedzenie lub choćby kawę. Efekt — stoliki są zajęte, potencjalni goście odprawiani spod drzwi z kwitkiem, ale do kasy nie wpływają zyski z zamawianych potraw. Właściciele wpadli więc na pomysł i postanowili pobierać specjalną opłatę od tych, którzy tylko spędzają tu czas.
- Przeczytaj również: Opłata za dodatkowe talerze i sztućce wywołała burzę. Właściciel restauracji wyjaśnia
Ciąg dalszy artykułu pod wideo.
Internauci reagują na pomysł kawiarni w Poznaniu. "Powinniście splajtować"
Kawiarnia ustaliła, że uczciwą kwotą będzie sześć zł, czyli równowartość najtańszej pozycji w menu — szklanki wody filtrowanej z cytryną. Informacja o tym pojawiła się w menu, przekazują ją także kelnerzy. "Nie ingerujemy, jak klienci spędzają u nas czas. Czy się uczą, czy pracują. Ale klientami są, dopiero kiedy coś naprawdę u nas kupią" — mówi "Gazecie Wyborczej" menedżer Serhij Jazybczuk.
Nie wszystkim spodobała się decyzja kawiarni, chociaż sprawa wypłynęła dopiero teraz, po wpisie jednego z internautów. Posypały się negatywne opinie w sieci, a na Facebooku pojawiły się liczne komentarze. Obok tych pozytywnych, wyrażających zrozumienie dla lokalu, wiele jest takich, które graniczą wręcz z hejtem. "Najbardziej cebulackie miejsce w Poznaniu" — ocenia kawiarnię jeden z internautów. Inny pisze: "Powinniście splajtować, to byście się nauczyli". Jeden z komentatorów napisał wprost: "chodzę w lepsze miejsca, które bronią się smakiem, klimatem, nie muszą się uciekać do takich chamskich zagrywek, jak opłata za oddychanie". Pojawiły się też ironiczne pytania, np. "Ile trzeba zapłacić za przeczytanie menu?".
Oldskulowa zareagowała wpisem na Facebooku opublikowanym 30 sierpnia. "5 lat budowaliśmy to miejsce" — czytamy w poście kawiarni. "Wczoraj obrócono naszą pracę w żart w Internecie" — piszą dalej pracownicy.
Oldskulowa nie jest jedynym przypadkiem lokalu gastronomicznego, próbującym bronić się przed klientami, którzy niczego nie zamawiają. W zeszłym roku niepopularną decyzję podjął m.in. właściciel kawiarni Taczaka 20 w Poznaniu, który wprowadził zakaz korzystania z komputerów w lokalu podczas weekendów. Ogłosił w mediach społecznościowych, że "Taczaka 20 przestaje być weekendową świetlicą i biurem coworkingowym".