To nie jest żadne wyrachowanie! – oburza się Sabina (42 lata), która od kilku miesięcy spotyka się z młodszym o pięć lat partnerem. Od 20. roku życia co 4-5 lat wchodzi w nowy związek. Ale, jak mówi, nie jest to zimna kalkulacja ani żaden "prywatno-biznesowy" plan. Po prostu w jej życiu kolejne etapy rozwoju powodują sporo wewnętrznych i zewnętrznych zmian, w tym zaskakujące, nowe decyzje.
Okazuje się, że kiedy u niej "idzie nowe", partner zwykle tego nie rozumie albo oczekuje czegoś innego. Tym samym, zdaniem Sabiny, wejście w następny związek staje się naturalną konsekwencją. Przyznaje też, że sama być nie lubi i chyba nie potrafi.