Reklama 3 tysiące złotych na miesiąc.
Robert Mazurek, fot. screen YouTube/Kanał Zero
Kilka dni temu Grzegorz Braun był gościem Radia Wnet. W pewnym momencie podważył fakt ludobójstwa w komorach gazowych w obozie Auschwitz. – Auschwitz z komorami gazowymi to niestety fake. I kto o tym mówi, ten zostaje oskarżany o straszne rzeczy, odsądzany od czci i wiary – powiedział europoseł Konfederacji Korony Polskiej. Dziennikarz Łukasz Jankowski przerwał wtedy wywiad.
Polityk może spodziewać się działań prokuratury. Wobec jego słów wybuchło zamieszanie w naszym kraju. Swój komentarz w Kanale Zero nagrał także Robert Mazurek. Były prowadzący „Porannej rozmowy RFM FM” od lat słynie z kontrowersyjnych poglądów i można byłoby uznać, że nie ma sensu zajmować się jego nagraniem.
Mazurek broni prawa Brauna do takich słów
Jednakże Mazurek to od lat jeden z najbardziej znanych dziennikarzy politycznych w Polsce, który również w internecie kreuje opinie, a w Kanale Zero jego format commentary cieszy się gigantycznym zainteresowaniem. Dla przykładu program „Mazurek komentuje” od kwietnia do końca czerwca br., w trakcie trwania kampanii wyborczej na urząd prezydenta wykręcił ponad 27 mln wyświetleń przy 39 odcinkach. Popularniejsze są tylko materiały samego Krzysztofa Stanowskiego lub ich wspólny format publicystyczny „Mazurek&Stanowski”. To, co mówi Robert Mazurek ma więc duże znaczenie, bo szeroko niesie się po sieci.
Dziennikarz przy okazji sprawy Grzegorza Brauna uderzył w poważniejsze tony wolności słowa. Powiedział m.in.: „Słowa Grzegorza Brauna to splunięcie na groby ofiar. To jest niewyobrażalne. Tyle tylko, że wczoraj komentarze kończyły się na wypowiedzeniu tych słów, a chciałbym pójść trochę dalej. Mógłbym przeprowadzić polityczną analizę tego, co się stało, ale są to rzeczy absolutnie drugorzędne”.
Następnie dodał: „Pierwszorzędna wydaje być tematyka wolności słowa. Ta wydaje się kojarzyć z czymś pięknym, szlachetnym. To jedna z podwalin naszej cywilizacji. Gdyby nie ona, czym różnilibyśmy się od tyranii? (…). U nas każdy może powiedzieć, co chce. No prawie co chce jak się okazuje. Ale wolność słowa nie może być limitowana. Nie możemy nią obdarzać tylko niektórych - tych, którzy wiedzą jak z niej korzystać. Albo jest dla wszystkich albo w gruncie rzeczy jest dla nikogo.”
Grzegorz Braun znów przekroczył granicę - tym razem stwierdzając, że komory gazowe w Auschwitz to „fake”. Te słowa wstrząsnęły opinią publiczną. @wina_Mazurka również nie kryje oburzenia, ale przypomina, że… Braun ma pełne prawo głosić takie opinie.
Więcej w najnowszym… pic.twitter.com/5WAmtGwxFg
Wolność słowa jest rzeczywiście fundamentem współczesnych systemów demokratycznych, ale nawet w tym modelu rzadko ma charakter absolutny. W omawianym przypadku obowiązuje m.in. ustawa z 1998 roku o Instytucie Pamięci Narodowej, która reguluje zagadnienia m.in. zbrodni nazistowskich i komunistycznych w Polsce. W artykule 55 czytamy: „Kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom, o których mowa w art. 1 pkt 1, podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3. Wyrok podawany jest do publicznej wiadomości.”
Newsletter WirtualneMedia.pl w Twojej skrzynce mailowej
Czytaj także: Onet rozwija segment lifestyle
Wyjątków jest więcej - m.in. Kodeks Karny reguluje znieważenie Prezydenta RP czy obrazę uczuć religijnych, mamy przepisy dotyczące zniesławienia. Część tych regulacji jest od lat kwestionowana, ale akurat w przypadku zbrodni nazistowskich czy komunistycznych nie ma żadnych wątpliwości. Słusznie, że prawo penalizuje tzw. negacjonizm, bo w niemieckich obozach koncentracyjnych zginęło wielu naszych obywateli i zaprzeczanie temu jest niebezpieczne. Jak wiemy istnieje ryzyko, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy stanie się prawdą. Dlatego też choćby nasze władze od lat walczą z fałszywym pojęciem “polskie obozy śmierci”, które pojawia się czasem w mediach zagranicznych, także amerykańskich.
To wydaje się tak oczywiste, że aż trudno uwierzyć, że doświadczony dziennikarz, którym jest Robert Mazurek nie zauważył szerszego kontekstu. Ignorancja czy świadome wprowadzanie widów w błąd?
Być może w jego utopijnym systemie polityczno-prawnym funkcjonuje absolutna wolność słowa, ale w ramach obowiązujących przepisów w Polsce jej nie zaobserwujemy. Wolność wypowiadania się nadal ma swoje granice, tu się nic nie zmieniło.
Braun w Kanale Zero
Zmieniło się zaś np. podejście do Grzegorza Brauna w Kanale Zero. Gdy w lutym 2024 rozmawialiśmy z Krzysztofem Stanowskim, powiedział: „Korwina zapraszałem już do Kanału Sportowego, jest ciągle na YouTube (…). Co do Brauna bałbym się, że znienacka wygłosi jakieś treści - tak jak znienacka odpalił gaśnice - które są całkowicie nieakceptowalne. Chociaż jak rozmawiałem z ludźmi z YouTube na ten temat to jednak mówili, że w sytuacji, gdy jest to pogląd wygłaszany przez gościa, a natrafi na kontrę ze strony prowadzącego, jest osadzone w większym kontekście, to nie jest wówczas zakazane”.
W trakcie ostatniej kampanii wyborczej startujący jako kandydat Grzegorz Braun był kilkukrotnie zapraszany do Kanału Zero, a filmy z jego udziałem biły rekordy popularności - m.in. 1,4 mln wyświetleń oraz 2,8 mln. Z kolei inny kandydat na prezydenta Maciej Maciak został tak potraktowany przez założyciela kanału, że Stanowski po kilku minutach rozmowy przerwał wywiad tłumacząc się prorosyjskimi wypowiedziami Maciaka.
Bo Braun jest istotnym zjawiskiem na scenie politycznej, wartym obejrzenia przez szkło powiększające. Z jakiegoś powodu zdobył duże poparcie i warto zgłębić, dlaczego. A Maciak nie wiadomo kim jest.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) July 13, 2025Krzysztof Stanowski dopytywany w ostatnich dniach ponownie, dlaczego postąpił w ten sposób, wyjaśnił: ‚Bo Braun jest istotnym zjawiskiem na scenie politycznej, wartym obejrzenia przez szkło powiększające. Z jakiegoś powodu zdobył duże poparcie i warto zgłębić, dlaczego. A Maciak nie wiadomo kim jest.” Zapraszając Brauna i budując jego rozpoznawalność to zjawisko tylko się poszerza, a podobne commentary ze strony Mazurka zachęcają do naśladowania polityka.